"Myśliwi" porywają dziewczynki i nastolatki. Zostają niewolnicami seksualnymi


Wietnamskie dziewczynki - nieprzytomne i nieświadome swego losu - są przerzucane przez granicę z Chinami, gdzie stają się niewolnicami seksualnymi. Kupują je Chińczycy, którzy albo umieszczają je w domach publicznych, albo biorą za żony lub kochanki i zmuszają do rodzenia dzieci. Tylko niektórym udaje się odzyskać wolność.

Wzdłuż wietnamsko-chińskiej granicy działa szlak przemytników ludzi. Można ich wręcz nazwać "myśliwymi". Wynajmują ich Chińczycy. Mają po wietnamskiej stronie porywać nastolatki, a nawet młodsze dziewczynki. Te - otumanione narkotykami lub alkoholem - są przewożone przez rzekę łodziami do Państwa Środka.

Porywane na lata. Tylko część z nich wraca

Tam młodziutkie Wietnamki budzą się, nie wiedząc, że znalazły się w innym kraju. Pod strażą przewożone są do miast, gdzie trafiają na "targi niewolników" lub na licytacje w rezydencjach, skąd zabierają je nowi "właściciele".

Część uprowadzonych jest zmuszana do pracy jako prostytutki. Inne, wbrew swej woli, zostają żonami lub kochankami Chińczyków, którzy wybierają ten sposób na znalezienie partnerki. Czy dziewczęta tego chcą, czy nie, rodzą im dzieci.

Tylko część z nich wraca do domu, do rodziny. Różnymi drogami. Niektóre walczą ze swymi prześladowcami tak zaciekle, że mimo bicia nie dają się złamać. Wtedy mogą trafić od niezadowolonego "właściciela" z powrotem do przemytników ludzi, którzy czasem je uwalniają, jeśli rodziny zechcą zapłacić okup. Są takie, które próbują ucieczek na własną rękę. Jeszcze inne zostają uwolnione przez mężów, gdy już urodzą im dziecko, które zostaje w Chinach.

Kobiety, które zaznały takiego losu, często próbują przestrzec przed tym inne. Odwiedzają miejsca, z których zostały porwane, by prowadzić tam kampanię uświadamiającą dla młodych Wietnamek.

Autor: adso//rzw / Źródło: CNN