Zbadają skandal ze skażoną krwią. Zmarło 2,4 tysiąca osób


Wielka afera w Wielkiej Brytanii. Niebawem ruszy śledztwo w sprawie zakażonej krwi, po podaniu której zmarło 2,4 tysiąca osób. Materiał programu "Polska i Świat".

Cheryl i Simon na taką decyzję czekali od lat. Ich ojciec i dwóch stryjów chorowali na hemofilię. Wszyscy przyjmowali czynnik krzepnięcia krwi, tak zwany czynnik osiem, który miał poprawić ich stan zdrowia. Zamiast tego ich uśmiercił.

- Rząd ma zamiar rozpocząć śledztwo w sprawie wydarzeń, które doprowadziły do tego, że tak wiele osób zostało zakażonych wirusem HIV i wirusem żółtaczki typu C poprzez krew i jej produkty dostarczane przez National Health Service - zapowiedział Philip Dunne z brytyjskiego ministerstwa zdrowia.

2,4 tysiąca ofiar zaniedbań

Sprawa dotyczyć ma kilku tysięcy osób w wielkiej Brytanii, głównie cierpiących na hemofilię, czyli wrodzony brak krzepnięcia krwi. W latach 70. i 80. lekarze przepisywali im lek wytwarzany z krwi dawców, który zapobiegał pojawianiu się zagrażających życiu krwotoków.

Okazało się jednak, że sprowadzany ze Stanów Zjednoczonych czynnik osiem powstawał z krwi więźniów zakażonych wirusem HIV i wirusem HCV. HIV zakaziło się 1,2 tysiąca osób, z czego 900 zmarło. HCV wszczepiono pięciu tysiącom osób, w skutek czego półtora tysiąca pacjentów zmarło. W sumie 2,4 tysiąca osób.

- Do leczenia [hemofilii - przyp. red.] podaje się czynnik nawet przez trzy tygodnie, w ostrym stanie - co osiem godzin. Stąd wielokrotnie wstrzyknięcia i wielokrotne ryzyko - wyjaśniała doktor Joanna Wojewoda z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie.

Wieloetapowe badania

Testy wykrywające wirusa HIV pojawiły się dopiero w połowie lat 80. Dlatego lekarze orientowali się, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy pacjenci zapadali na AIDS. Dzisiaj dawcy są szczegółowo sprawdzani i to na wielu etapach.

Zaczyna się od wywiadu lekarskiego i pytań o ryzykowne zachowania. Potem w czasie pobrania krwi, część krwi trafia do fiolek, które trafiają do laboratorium.

- Badamy wirus zapalenia wątroby typu C i B, wirus HIV. Następnie badamy jeszcze w kierunku zakażeniem krętkiem kiły - wyjaśnia doktor Wojewoda.

Kartka ostatniej szansy

Badania dają odpowiedź na pytanie, czy krew jest bezpieczna. Jeśli dawca jednak przypomni sobie w ostatniej chwili o sytuacji, w której mógł zakazić się wirusem - ma jeszcze tak zwaną kartkę ostatniej szansy, na której powinien napisać, że jego krew może nie spełniać standardów. Może ją wrzucić do skrzynki tuż przed salą pobrań.

Autor: tmw//now/jb / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24