Utrzymywali ją sztucznie przy życiu. Urodziła dziecko


Amerykańscy lekarze z Nebraski przez prawie dwa miesiące sztucznie utrzymywali przy życiu kobietę, która doznała krwotoku mózgu. Robili to, aby mogła urodzić dziecko. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Matka chłopca była w 22 tygodniu ciąży, gdy nagle poczuła się źle. Najpierw rozbolała ją głową, położyła się, ale już nie odzyskała przytomności. Trafiła do szpitala i tam lekarze stwierdzili rozległy krwotok śródmózgowy. Kobieta chorowała na reumatoidalne zapalenie stawów, ale jej poprzednia ciąża przebiegła bez komplikacji.

Chcieli ratować dziecko

Lekarze orzekli śmierć mózgu. Matce już pomóc nie mogli, ale musieli i chcieli ratować dziecko. Wiadomo było, że poza ciałem matki sobie nie poradzi. - Urodzenie dziecka w 22 tygodniu jest wyrokiem. Dziecko, żeby miało szansę na życie pozałonowe, musi mieć skończone 25 tygodni - tłumaczy prof Romuald Dębski z Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Dyplomowego w Warszawie.

Ciało odżywiało dziecko

Za kobietę oddychała maszyna, dzięki czemu cały organizm a także płód zaopatrywane był w tlen. I chociaż mózg nie żył, sztucznie utrzymywane przy życiu ciało wciąż funkcjonowało i odżywiało dziecko. - Mózg nie jest potrzebny do tego, żeby człowiek oddychał. Oddycha za niego maszyna, po to, żeby człowiek miał czynność serca. Jeśli do takiej sytuacji dojdzie we wczesnym etapie ciąży, oczywiście jest sens jej kontynuowania - dodaje Dębski. Po dwóch miesiącach stan kobiety zaczął się gwałtownie pogarszać. Lekarze zdecydowali się na natychmiastowe cięcie cesarskie. Dzień później matka zmarła, ale jej ciało pozwoliło rozwinąć się jej synowi, a organy uratowały życie jeszcze czterech osób.

Autor: tg//gak / Źródło: tvn24