Ukraińska nawigatorka trafi do szpitala psychiatrycznego. "Mogą jej podawać dowolne preparaty"

Nadija Sawczenko ma trafić do szpitala psychiartczynegokp.ru, Twitter

Rosyjski sąd w Woroneżu zdecydował o przedłużeniu do 30 października aresztu Nadiji Sawczenko, ukraińskiej nawigatorki, która w czerwcu została pojmana przez separatystów w okolicach Ługańska i nielegalnie przewieziona na terytorium Rosji. Dodatkowo sąd nakazał tzw. stacjonarną ekspertyzę psychiatryczną, która ma odbyć się w Instytucie Serbskiego w Moskwie.

Rosyjski sąd podjął decyzję, mimo że obrona starała się podważyć wszystkie dowody, jakie prokuratorzy zgromadzili przeciwko Sawczenko. Jak informuje na Facebooku Fundacja Otwarty Dialog, której przedstawiciele obserwują proces ukraińskiej wojskowej, decyzja sądu w Woroneżu oznacza "miesiąc bez kontaktu ze światem zewnętrznym, wyłącznie z adwokatami i służbami konsularnymi Ukrainy". "W szpitalu Nadiji mogą być podawane wbrew jej woli praktycznie dowolne preparaty" - dodaje fundacja.

Fundacja podaje także, że sąd odmówił wszczęcia sprawy w związku z uprowadzeniem Nadii z terytorium Ukrainy, o co wnosiła jej obrona.

Jak podaje Hromadske.tv ukraińska ochotniczka zabrała głos na sali sądowej. - Dzięki Bogu, u nas nie ma już Janukowycza. Wierzę, że u was nie będzie już wkrótce Putina – powiedziała Nadija Sawczenko na sali rozpraw.

Ochotniczka zatrzymana przez separatystów

O Nadiji zrobiło się głośno po tym, jak wywiad z nią opublikował rosyjski dziennik "Komsomolskaja Prawda". Kobieta opowiedziała dziennikarzowi o swoim zatrzymaniu i stwierdziła, że spodziewa się śmierci z ręki Rosjan, ale jeśli przeżyje, będzie apelować do władz w Kijowie o zaprowadzenie pokoju na wschodzie Ukrainy.

Na początku lipca kontakt z Nadiją, przetrzymywaną w Doniecku, urwał się. Poszukującej jej rodzinie kobiety i ukraińskim dziennikarzom udało się ustalić, że Nadija Sawczenko przebywa w rosyjskim areszcie w Woroneżu, 200 km od Moskwy. Jest podejrzewana o przyczynienie się do śmierci dziennikarzy rosyjskiej telewizji WGTRK Igora Kornieluka i Antona Wołoszyna, którzy zginęli podczas ostrzału moździerzowego 17 czerwca pod Ługańskiem.

Przez długi czas od zatrzymania żołnierki, ukraińskie ministerstwo obrony nie miało informacji o miejscu jej pobytu. Dzięki siostrze Nadiji udało się nawiązać kontakt z separatystami, którzy chcieli wymienić jeńca na czterech zatrzymanych przez ukraińskie wojsko rebeliantów. Negocjacje nie przyniosły jednak skutku.

Autor: dln//rzw / Źródło: Hromadske.tv, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: kp.ru, Twitter

Raporty: