"Mam trzymać ich w więzieniu i karmić przez lata?". Erdogan: ukarać zdradę śmiercią


Prezydent Turcji nie wyklucza kary śmierci w związku z piątkową próbą puczu, pomimo ostrzeżeń, że jej przywrócenie może pogrzebać szansę na wejście do Unii Europejskiej. - To było oczywiste przestępstwo zdrady, więc wniosek o karę śmierci nie może być odrzucony przez rząd - oświadczył w rozmowie z CNN.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że kary śmierci dla "terrorystów", którzy zaplanowali zamach stanu, chcą zwykli Turcy. - Ludzie tego chcą po tak wielu wydarzeniach, by ci terroryści zostali zabici - oświadczył.

Zapowiedział, że kara zostanie przywrócona "zgodnie z zasadami konstytucji", po zgodzie parlamentu.

- Państwowi liderzy zbiorą się i będą dyskutować. Jeśli się zgodzą na karę śmierci, ja zatwierdzę ich decyzję - oświadczył.

I dodał: - Dlaczego mam trzymać ich w więzieniu i karmić przez lata? To właśnie mówią ludzie.

To pierwszy wywiad Erdogana, którego ten udzielił po próbie puczu. W weekend zapowiedział, że odpowiedzialni za próbę zamachu stanu "zapłacą wysoką cenę za akt zdrady". Turcja całkowicie odeszła od kary śmierci w 2004 roku w wyniku serii reform związanych z przestrzeganiem praw człowieka. Miało to związek ze staraniem się o członkostwo z Europejską Unią. Szefowa unijnej dyplomacji Ferderica Mogherini ostrzegła w poniedziałek Turcję, że jeśli kraj ten wróci do stosowania kary śmierci, to może się pożegnać z członkostwem w UE.

W czasie próby puczu zginęły co najmniej 232 osoby. W związku z przewrotem zatrzymano dotychczas 7,5 tys. osób, w tym ponad 6 tys. wojskowych, 755 sędziów i 100 policjantów, co wywołuje podejrzenia o próbę rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Wśród aresztowanych jest 103 generałów i admirałów.

"Jak wylądowaliśmy, F-16 zaczęły latać nad nami"

Erdogan w rozmowie z CNN Erdogan powiedział, że w piątek był na wakacjach z rodziną w tureckim kurorcie Marmaris. Wieczorem miał zostać poinformowany o "jakichś ruchach" w Stambule, Ankarze i innych miastach.

Samolotem przedostał się z członkami rodziny i "bardzo bliskimi ludźmi" do bezpieczniejszego miejsca. Powiedział, że pilot skontaktował się z wieżą kontroli lotów lotniska w Stambule, ale było ono pod kontrolą puczystów. Światła na lotnisku były wyłączone, więc on i jego piloci rozważali lądowanie wyłącznie z użyciem urządzeń pokładowych. Relacjonował, że w ostatniej chwili wojska lojalne wobec niego przejęły wieżę kontroli lotów, więc wylądował, ale natychmiast usłyszał wybuchy. - Jak wylądowaliśmy, F-16 zaczęły latać nad nami, bardzo blisko ziemi - powiedział.

Wyjaśnił, że postanowił wygłosić orędzie do narodu za pomocą telefonu komórkowego, bo telewizja państwowa nie nadawała.

Erdogan chce ekstradycji Gulena

Prezydent Turcji w rozmowie z CNN zapewnił, że nie zamierza wykorzystać próby puczu, uznanej przez jego rząd za akt terrorystyczny, do rozprawienia się z przeciwnikami politycznymi. Stwierdził, że rząd musi zrobić "właściwe rzeczy", ale działania nie obejmą wolnej prasy, o ile tytuły nie wsparły puczystów. Wówczas odpowiednie działania będzie musiał podjąć wymiar sprawiedliwości.

Erdogan pytany o ucieczkę ośmiu żołnierzy do Grecji, gdzie oczekują na ekstradycję, nawiązał do Fethullaha Gulena, muzułmańskiego kaznodziei, który mieszka na terenie USA.

Zapowiedział, że w najbliższych dniach Turcja wystąpi do Waszyngtonu z oficjalnym wnioskiem o jego ekstradycję. Władze w Ankarze oskarżają Gulena o to, że stał za próbą zamachu stanu w Turcji. On sam zdecydowanie temu zaprzecza.

Żyjący na dobrowolnym wygnaniu w USA Gulen to niegdysiejszy sojusznik, a obecnie "wróg numer jeden" prezydenta Erdogana, który oskarża go o budowanie w instytucjach państwa, w tym w wojsku, "struktur równoległych" dążących do przejęcia władzy. - Stany Zjednoczone nie powinny trzymać terrorysty - powiedział Erdogan.

Amerykańskie władze oświadczyły w poniedziałek, że gdy wpłynie oficjalny wniosek, będzie on przeanalizowany. USA wezwały też do przedstawienia dowodów przeciwko kaznodziei.

Autor: pk/ja / Źródło: CNN, PAP

Tagi:
Raporty: