Trump i kochanka Clintona. Burza przed debatą


To może być bardzo brzydkie starcie kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po tym jak miliarder Mark Cuban od lat prowadzący otwarty konflikt z Donaldem Trumpem napisał, że ma bilet w pierwszym rzędzie na debatę z Hillary Clinton, kandydat republikanów odpowiedział, że w takim razie może posadzi obok niego byłą kochankę jej męża - Billa.

Wymiana zdań dot. składu publiczności w czasie zaplanowanej na poniedziałkowy wieczór pierwszej debaty prezydenckiej za oceanem (transmisja od godz. 3.00 w nocy na TVN24 BiS), trwa od soboty.

Krótka wymiana zdań i góra problemów

To wtedy Mark Cuban - miliarder, inwestor i prezes zespołu ligi NBA Dallas Mavericks będący jednym z największych krytyków Trumpa - zapowiedział, że ma bilet w pierwszym rzędzie i zamierza zobaczyć Hillary "miażdżącą" rywala na żywo.

Trump nie wytrzymał i stwierdził już 15 minut później, że w takim razie "może powinien zaprosić Gennifer Flowers".

Flowers to dawna kochanka Billa Clintona, która ujawniła się na początku lat 90. Już w czasie kampanii dającej kandydatowi demokratów zwycięstwo w wyborach z 1992 r. sprawiła mu sporo kłopotów. Po latach Clinton w końcu przyznał, że miał z nią romans.

Sugestii Trumpa postanowił się przyjrzeć portal BuzzFeed i wysłał pytanie w tej sprawie do samej być może zainteresowanej takim gościnnym występem kobiety. Ta potwierdziła w rozmowie z dziennikarzami, że zamierza pojawić się i popatrzeć na Hillary Clinton z bliska. Potem potwierdziła to też w SMS-ie do "New York Timesa". "Tak, będę tam" - napisała.

Wtedy dla sztabu Trumpa zaczęły się schody. Przez kilkanaście godzin zespół nie potrafił wydać żadnego oświadczenia w sprawie rzekomego zaproszenia dla Flowers, bo tak właśnie media za oceanem odczytały wiadomość wysłaną przez Trumpa i jej odpowiedź dla BuzzFeed.

W końcu, w niedzielę, "The Washington Post" napisał, że obóz republikańskiego kandydata "zaprzeczył informacjom o zaproszeniu byłej kochanki" Billa Clintona.

Jak zaznacza dziennik, do tej pory "nie jest całkowicie jasne", czy Donald Trump rzeczywiście zaproponował jej przybycie na Uniwersytet Hofstra w poniedziałkowy wieczór, taka decyzja mogłaby go jednak wiele kosztować, mówiła w sobotę w TVN24 BiS Małgorzata Zawadka, wieloletnia korespondentka polskich mediów za oceanem.

- To mógłby być gwóźdź to trumny Donalda Trumpa. Amerykańska publiczność w końcu by zrozumiała, z kim na do czynienia - mówiła, tłumacząc że takie działanie byłoby wyjątkowo "okrutne".

Wyjaśniła, że obecność Flowers na widowni mogłaby zdenerwować Hillary Clinton, ale "w oczach wyborców pogrążyłaby Trumpa". Zwłaszcza kobiety nastawiłyby się przeciwko niemu. Pomogłoby to też Clinton, której "wiele kobiet nie lubi" - zauważyła.

Autor: adso//gak / Źródło: Washington Post

Tagi:
Raporty: