Tajemniczy rozmówca zamachowca. Czat tuż przed atakiem w Ansbach


W śledztwie w sprawie samobójczego zamachu bombowego w mieście Ansbach z 24 lipca natrafiono na wskazówki, że zamachowiec był pod bezpośrednim wpływem kogoś, z kim komunikował się na czacie tuż przed wybuchem - powiedział szef MSW Bawarii Joachim Herrmann.

Tożsamości osoby, z którą kontaktował się zamachowiec, jeszcze nie ustalono. Nie wiadomo, gdzie przebywa i czy był to ktoś z tzw. Państwa Islamskiego. Z danych, pozyskanych z telefonu komórkowego napastnika wynika, że czat zakończył się "bezpośrednio przed zamachem" - ujawnił w środę Herrmann. Nie ustalono też jeszcze, jak długo zamachowiec pozostawał w kontakcie z tą osobą - tygodnie, miesiące, a może i dłużej.

Zdetonował bombę nieumyślnie?

Herrmann powiedział też, że śledczy sprawdzają, czy zamachowiec faktycznie zamierzał zdetonować ładunek wybuchowy w plecaku w momencie, w którym doszło do eksplozji. Zeznania świadków i komunikacja na czacie nasuwają pytanie, "czy w tamtej chwili zamiarem zamachowca było zdetonowanie bomby". Wymaga to dalszego śledztwa - podkreślił szef bawarskiego MSW.

Reuters zinterpretował tę wypowiedź jako sugestię, że zamachowiec mógł zdetonować bombę nieumyślnie. Już dzień po zamachu Hermann ujawnił, że 27-letni uchodźca z Syrii złożył przysięgę na wierność tzw. Państwu Islamskiemu. Nagranie wideo po arabsku z tą przysięgą znaleziono w jego telefonie komórkowym. Zamachowiec przyniósł ładunek wybuchowy w plecaku i zdetonował go, gdy odmówiono mu wejścia na festiwal muzyczny odbywający się w Ansbach. Rannych zostało 15 gości pobliskiej restauracji. Jedyną ofiarą śmiertelną był sam terrorysta.

Autor: kg//gak / Źródło: PAP