Trwa szczyt UE, Tusk gospodarzem. Co zrobić z Rosją?

Aktualizacja:

W Brukseli trwa szczyt UE, któremu po raz pierwszy przewodniczy Donald Tusk. Unijny przywódcy mają m.in. dyskutować na temat polityki wobec Rosji. - Nie znajdziemy długofalowego rozwiązania dla Ukrainy bez adekwatnej i spójnej strategii wobec Rosji - mówił jeszcze przed spotkaniem były polski premier.

W czwartek rozpoczął się szczyt unijnych przywódców - pierwszy pod przewodnictwem nowego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Spotkanie jest poświęcone m.in. sytuacji na Ukrainie oraz planowi inwestycyjnemu przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera.

Szczyt UE odbywa się w tym samym dniu, w którym Władimir Putin w czasie konferencji prasowej w Moskwie zarzucił Zachodowi, że jest odpowiedzialny za budowanie nowych murów odgradzających go od Rosji.

- Powinniśmy wysłać dzisiaj jasny sygnał dotyczący naszej gotowości do dalszego wspierania Ukrainy, także finansowego - powiedział Donald Tusk w krótkiej rozmowie z dziennikarzami przed rozpoczęciem szczytu.

Przypomniał przy tym, że rządy krajów UE przyjęły surowsze sankcje wobec zajętego przez Rosję Krymu.

Rozmowy o strategii wobec Rosji

- Wiemy, że sytuacja jest dynamiczna - podkreślił były polski premier. Jak dodał, znalezienie długofalowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie nie jest możliwe bez wypracowania odpowiedniej i spójnej polityki państw unijnych wobec Rosji.

Tusk wyjaśnił, że zaproponował, by czwartkowy obiad unijnych przywódców rozpoczął się właśnie od dyskusji na temat strategii wobec Rosji.

- Dla mnie jest to oczywiste, że nowoczesna, stabilna i niezależna Ukraina będzie i musi być fundamentem tej nowej strategii. Właśnie dlatego dzisiejsza dyskusja będzie tak ważna zarówno dla Ukrainy, jak i całej Europy - zaznaczył.

Będzie to pierwszy szczyt pod przewodnictwem Donalda Tuska
Będzie to pierwszy szczyt pod przewodnictwem Donalda Tuskatvn24

Zdaniem polskiej premier Ewy Kopacz wypowiedzi Putina są obliczone na to, by podzielić kraje UE, dlatego musi ona odpowiedzieć na jedno pytanie - "czy w dalszym ciągu jesteśmy jednością?". "Ja uważam, że w sprawie sankcji jesteśmy jednością" - oświadczyła premier. Jej zdaniem kraje UE muszą mieć "jeden czytelny przekaz", że unijne sankcje nałożone na Rosję są tylko i wyłącznie skierowane przeciwko polityce Putina, a nie wobec Rosji. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite oceniła, że należało się spodziewać, iż prezydent Rosji będzie chciał zrzucić winę za to, co się dzieje w jego kraju, na innych. - Sądzę, że nasze sankcje zaczynają działać - powiedziała dziennikarzom, odnosząc się do pogarszającej się sytuacji gospodarczej Rosji. Zdaniem szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini trudności gospodarcze Rosji "nie są dobrą wiadomością dla nikogo, a przede wszystkim dla obywateli Rosji", jak również dla Ukrainy i dla UE.

- Myślę, że rosyjskie władze i prezydent Putin powinni rozważyć radykalną zmianę nastawienia wobec świata i przestawić się na tryb współpracy - powiedziała Mogherini dziennikarzom. Jak dodała, świat nigdy nie był bardziej niestabilny, dlatego potrzebna byłaby współpraca, by poradzić sobie z niektórymi wyzwaniami, w tym konfliktem na Ukrainie.

"Nikt nie chce robić interesów w Rosji"

Premier Finlandii Alexander Stubb przyznał, że jest zaniepokojony sytuacją gospodarczą Rosji. Jak ocenił, przyczyną tych problemów jest brak modernizacji rosyjskiej gospodarki, która opiera się na surowcach, jak również powiązania Rosji z globalną gospodarką, ale także wprowadzone przez UE i USA sankcje za działania Rosji na Ukrainie.

- Nikt nie chce robić interesów w Rosji z powodu jej polityki na wschodniej Ukrainie - ocenił Stubb. Dodał, że stan rosyjskiej gospodarki nie jest dobrą wiadomością dla świata, ale UE powinna być stanowcza i bronić swych wartości.

Plan Junckera

Tematem szczytu UE będzie też plan inwestycyjny, który zaproponowała Komisja Europejska. Oczekuje się, że przywódcy poprą propozycje utworzenia od połowy 2015 r. Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych, który w latach 2015-2017 ma zmobilizować inwestycje w unijną gospodarkę o wartości co najmniej 315 mld euro.

Zgodnie z tym planem fundusz o kapitale 21 mld euro ma wygenerować w ciągu trzech lat 15-krotnie większe inwestycje. KE liczy też na dodatkowe wkłady państw członkowskich - z ich budżetów albo środków banków państwowych. Funduszem zarządzać ma Europejski Bank Inwestycyjny. Komisja liczy, że dołożą się do niego państwa UE, ale jak na razie nie padły takie deklaracje.

Opinie unijnych stolic na temat programu szefa KE Jean-Claude'a Junckera są ostrożne. - Dobrze, że mamy na stole konkretną propozycję, którą teraz trzeba wypełnić dobrymi projektami inwestycji - oceniła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Z kolei zdaniem Grybauskaite plan inwestycyjny Junckera wygląda w tej chwili na "kreatywną księgowość", ale jego intencje są dobre. Pozytywnie oceniła to, że fundusz ma w założeniu finansować inwestycje w infrastrukturze, sektorze energetycznym, czy transportowym. W czwartek UE zadeklaruje gotowość do dalszego wspierania reform na Ukrainie, pod warunkiem wywiązywania się przez ten kraj ze zobowiązań wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wezwie także "wszystkie strony, w tym Rosję, by aktywnie zaangażowały się w pełną realizację porozumienia z Mińska" w sprawie zawieszenia broni. Niewykluczone, że unijny szczyt - dotąd zawsze planowany na dwa dni - zakończy się już po pierwszym dniu obrad, czyli w czwartek przed północą. Także projekt dokumentu końcowego szczytu jest bardzo zwięzły i liczy zaledwie trzy strony.

Autor: kg//gak / Źródło: TVN24, PAP