Szczyt NATO: Tarcza "stała się rzeczywistością"

Aktualizacja:

Po pierwszym dniu szczytu Paktu Północnoatlantyckiego jego członkowie ogłosili milowy krok ws. tworzenia systemu obrony przeciwrakietowej w Europie, osiągając "tymczasową zdolność obrony rakietowej", co praktycznie oznacza uruchomienie pierwszej fazy tarczy. Sojusz postanowił też, że w połowie 2013 roku nastąpi "zwrot" w Afganistanie, którego żołnierze i siły bezpieczeństwa przejmą kontrolę nad operacjami wojskowymi. NATO z tego kraju wycofa się w 2014 roku.

Przywódcy państw zachodnich i Sekretarz Generalny Paktu, Anders Fogh Rasmussen chcieli pokazać w pierwszym dniu rozmów, że mimo nagłego i bardzo wyraźnego stwierdzenia nowego prezydenta Francji Francoisa Hollande'a o wyjściu z Afganistanu już w tym roku, Sojusz jest "jednorodną" organizacją i trzyma się mocno w swych posadach.

To już rzeczywistość

Z polskiej perspektywy najbardziej owocne okazały się rozmowy o systemie antyrakietowym potocznie nazywanym "tarczą", której elementy mają się znaleźć też nad Wisłą. W niedzielę Anders Fogh Rasmussen ogłosił inaugurację pierwszej fazy natowskiego systemu w Europie.

Rasmussen oświadczył, że uczestnicy szczytu uzgodnili "tymczasową zdolność obrony rakietowej", co w żargonie wojskowym oznacza uruchomienie pierwszej fazy tarczy. - W Lizbonie [na poprzednim szczycie sojuszu - red.] uzgodniliśmy stworzenie systemu obrony rakietowej NATO. Dziś w Chicago zadeklarowaliśmy, że stał się on rzeczywistością - potwierdził szef Paktu.

W Lizbonie uzgodniliśmy stworzenie systemu obrony rakietowej NATO. Dziś w Chicago zadeklarowaliśmy, że stał się on rzeczywistością. Rasmussen - tarcza antyrakiet. dziala

Europa pod "parasolem" za 6 lat

Pierwsza faza tarczy to rozmieszczenie antyrakiet SM-3 na okrętach wojennych. W fazie trzeciej, przewidzianej na rok 2018, rakiety tego typu, w wersji SM-3 2A, mają być rozmieszczone w Polsce i Rumunii. W fazie tej system pokryje parasolem ochronnym całą Europę. Rasmussen podkreślił jednak także, że system, skierowany przeciw zagrożeniom z Iranu, jest "adaptowalny", czyli że można go będzie skorygować dostosowując do ewentualnych zmian w zagrożeniach, przed którymi ma bronić Europy.

Chodzi tu o ewentualne odstąpienie od realizacji czwartej fazy tarczy, polegającej na rozmieszczeniu antyrakiet SM-3 2B, zdolnych do zestrzeliwania rakiet dalekiego zasięgu (ICBM). Obecne plany czwartej fazy, która miałaby być realizowana po 2020 r., formułuje się przy założeniu, że Iran zbuduje takie właśnie - międzykontynentalne - rakiety. Realizacja czwartej fazy umożliwiałaby ochronę USA przed rakietami z Iranu już po wschodniej stronie Atlantyku.

System nie może być blokowany przez Rosję. Jednak nasze zaproszenie, by Rosja współpracowała z nami przy realizacji tego projektu, pozostaje aktualne. Rasmussen - Rosja nie zablokuje tarczy

Rosja nie ma głosu

Przeciw tarczy protestuje jednak Rosja, twierdząc, że natowskie antyrakiety zagroziłyby rosyjskim ICBM-om. Antyrakiety SM-3 2B planowane w 4 fazie, miałyby także zostać rozmieszczone w Polsce.

Zapytany, jak sprawa tarczy wpłynie na stosunki NATO z Rosją, Rasmussen powtórzył znane stanowisko sojuszu w tej sprawie: - System nie może być blokowany przez Rosję. Jednak nasze zaproszenie, by Rosja współpracowała z nami przy realizacji tego projektu, pozostaje aktualne. Mamy nadzieję, że będzie z nami współpracować - powiedział.

Na niedzielnej konferencji Rasmussen powiedział też o planach rozwijania przez NATO systemu AGS (Allied Ground Surveillance), który umożliwiałby dowódcom identyfikowanie z powietrza zagrożeń na lądzie. - NATO - poinformował - zakupiło w tym celu 5 nieuzbrojonych samolotów bezzałogowych. Jest to przykład "smart defense", czyli "inteligentnych" systemów obronnych NATO, które umożliwiają bardziej oszczędną realizację zadań sojuszu - stwierdził Duńczyk.

Relacja Macieja Wierzyńskiego z Chicago (TVN24)
Relacja Macieja Wierzyńskiego z Chicago (TVN24)TVN24

2013 przełomowy

Konkretne deklaracje padły też w kwestii wojny w Afganistanie, a na tym zależało najbardziej gospodarzowi szczytu, Barackowi Obamie. Przede wszystkim wszystkie kraje członkowskie paktu stwierdziły, że plan administracji amerykańskiego prezydenta zatwierdzony kilka miesięcy temu przez Kongres, a mówiący o przekazaniu kierowania działaniami wojskowymi w Afganistanie miejscowej armii w kolejnym roku, jest wykonalny i powinien zostać wdrożony w życie. Ta deklaracja ma pozwolić na "dojrzenie" przez opinię publiczną poszczególnych krajów zachodnich "horyzontu", na którym pojawi się wyjście z Afganistanu i zakończenie trwającej tam prawie 11 lat wojny.

Przed samym szczytem Rasmussen podkreślał co prawda, że "nie ma pośpiechu, by opuszczać Afganistan", NATO wydaje się być przekonane o potrzebie uczynienia tego kroku. W 2013 r. zachodnie wojska wciąż jeszcze będą walczyły z talibami w regionie, ale już kolejne kontyngenty będą się składały głównie ze specjalistów od szkoleń, którzy pozwolą w dalszym ciągu modernizować armię afgańską. Łącznie do 2014 roku z tego pustynnego, górzystego kraju do domów ma wrócić zdecydowana większość ze 130 tys. żołnierzy obecnie tam przebywających.

Hollande postawił na swoim

Łyżkę dziegciu do rozmów o Afganistanie dodał jednak Francois Hollande. Nowy prezydent Francji stwierdził, że dotrzyma obietnicy wyborczej i już z końcem 2012 r. wycofa stamtąd cały francuski kontyngent, a więc ok. 3,4 tys. żołnierzy. - W 2013 roku na miejscu pozostaną tylko instruktorzy szkolący afgańską policję i siły pokojowe - stwierdził lewicowy polityk.

Prezydent Obama stwierdził tymczasem w trakcie wspólnej pierwszej sesji rozmów, że "tak jak wspólnie ponosiliśmy ofiary w imię naszego bezpieczeństwa tak teraz wytrwamy do końca i pełni determinacji dokończymy tę misję". Słowa Obamy wsparła kanclerz Niemiec Angela Merkel, stwierdzając, że "do Afganistanu wyruszyliśmy razem i razem z niego wyjdziemy".

W korytarzach pomiędzy kolejnymi odsłonami rozmów, innych niewygodnych kwestii nie uległ też jednak i Rasmussen, którego pytano m.in. o "składę na Afganistan", jakiej zażyczył sobie w ostatnich dniach prezydent Obama od pozostałych członków paktu.

- Ten szczyt nie był konferencją na temat zbiórki pieniędzy (ang. pledging conference). Niektórzy sojusznicy i nasi partnerzy obiecali znaczące wkłady. Opierając się na tym jestem optymistą. Jesteśmy na dobrej drodze - oświadczył tylko lakonicznie dyplomata, dodając, że mimo trudności budżetowych, członkowie NATO "przyrzekli, że będą nadal finansować sojusz".

Podkreślił przy tym, że NATO stara się obniżać swoje koszty wewnętrzne, zmniejszając np. z 11 do 7 liczbę swoich struktur dowodzenia. W poniedziałek drugi, ostatni dzień szczytu w Chicago.

Źródło: reuters, pap