Sarkozy naciska: "Polska ma prawa, ale i obowiązki"


Nicolas Sarkozy nie odpuszcza i po raz kolejny wzywa polskiego prezydenta do złożenia podpisu pod Traktatem z Lizbony. - Polska ma prawa w UE, ale i obowiązki - mówił w Parlamencie Europejskim francuski prezydent. - To duży kraj i nie zarzucajcie mi, że od Polski oczekuję więcej niż od innych.

W swoim wystąpieniu Sarkozy wspomniał o poparciu dla polskich postulatów podczas negocjacji traktatu reformującego, ale też o ostatnim wyjściu na przeciw Warszawie przy rozmowach o pakiecie klimatyczno-energetycznym.

Polska ma prawa w UE, ale obowiązki. To duży kraj i nie zarzucajcie mi, że od Polski oczekuję więcej niż od innych. Nicolas Sarkozy, prezydent Francji

Sarkozy przypomniał, że "Traktat z Lizbony negocjował, nie premier Tusk, ale prezydent Lech Kaczyński ze swym bratem bliźniakiem, który był wówczas premierem". - A wciąż brakuje podpisu pod ratyfikacją - zauważył.

Powiedział, że zrobił "wszystko, by osiągnąć kompromis z Polską" i uniknąć izolacji Polski. Dodał, że pojechał też do Gdańska 6 grudnia, gdzie "zrozumiał" polskie problemy z pakietem klimatyczno-energetycznym i obiecał, że będzie "pomagać".

Sprawa honoru

Sarkozy wielokrotnie napominał polskiego prezydenta, najostrzej w lipcowym wystąpieniu na forum Parlamentu Europejskiego. Wówczas bowiem na szali postawił honor Lecha Kaczyńskiego. Ale nie dalej jak na ubiegłotygodniowym szczycie Unii Europejskiej mówił: "Z mojego punktu widzenia, to wydaje się skomplikowane podpisać Traktat z Lizbony w Brukseli, a odmówić podpisania ratyfikacji w Warszawie. To przecież ten sam Traktat".

Polska nie jest jedynym krajem, gdzie proces ratyfikacji został zatrzymany. W Irlandii dojdzie do ponownego referendum, najpewniej jesienią przyszłego roku, Czesi nawet nie rozpoczęli jeszcze parlamentarnej debaty nad unijnym dokumentem, a w Niemczech Traktat analizuje Trybunał Konstytucyjny.

Lech Kaczyński wielokrotnie powtarzał, że podpis swój złoży natychmiast po zaakceptowaniu dokumentu przez Irlandczyków.

Dostało się Czechom

Dla Sarkozy'ego jedynym rozwiązaniem by wyjść z kryzysu w sprawie Traktatu Lizbońskiego jest drugie referendum w Irlandii. Przypomniał, że 25 krajów "prawie zakończyło ratyfikację Traktatu z Lizbony", a sprawa toczy się w kolejnym kraju - Czechach.

Dokładaliśmy starań przez te sześć miesięcy, by Europa była silna i zjednoczona. Silna to taka, która myśli, ma swe przekonania i nie wystarczy jej siedzieć i obserwować, co decydują inni Nicolas Sarkozy

Sarkozy nie omieszkał przy tej okazji skrytykować czeskiego prezydenta. Vaclavovi Klausowi dostało się m.in. za porównania Unii Europejskiej do ZSRR oraz za niechęć do unijnej flagi. - Czasem byłem zdziwiony słysząc pewne deklaracje prezydenta dużego kraju UE. Byliśmy zranieni, kiedy flagi europejskie zostały usunięte z budynków publicznych - mówił prezydent Francji.

Polityk nawiązał też do nagrania przez Klausa spotkania z eurodeputowanymi w Pradze 5 grudnia. - Nie traktuje się w ten sposób ani liderów grup politycznych, ani przewodniczącego PE, ani symboli Europy - niezależnie od przekonań politycznych - ocenił jednoznacznie całą sprawę Sarkozy.

W krytyce prezydenta wtórował mu szef Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso. - Jeśli ktoś porównuje UE do ZSRR, to po pierwsze nie rozumie, czym było ZSRR, a po drugie nie wie, czym jest UE, ma słabe pojęcie o wartościach takich, jak wolność i demokracja, na których opiera się UE - powiedział Barroso.

Dobry klimat

Sarkozy poruszył też kwestię przyjętego na ostatnim szczycie kompromisu w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego. Zaapelował do eurodeputowanych o jego zaaprobowanie. Tłumaczył, że zawarte w nim ustępstwa dla Polski i innych nowych krajów UE są uzasadnione. - Nie mogliśmy narzucić im takich rozwiązań, które groziłyby wybuchem społecznym - powiedział Sarkozy. Tłumaczył, że pakiet w pierwotnej wersji groził znacznymi podwyżkami cen elektryczności w Polsce, której gospodarka oparta jest w 95 proc. na węglu.

- Celem francuskiego przewodnictwa było takie porozumienie, by nowe kraje UE nie musiały wybierać między ochroną środowiska a rozwojem gospodarczym - mówił polityk. Podkreślił, że nowe kraje "ucierpiały z powodu transformacji systemu gospodarczego z komunistycznego na rynkowy", a mimo to nie zakwestionowały celu, iż należy zredukować emisję dwutlenku węgla o 20 proc. do 2020 roku.

Sarkozy o swoich obsesjach

Sarkozy podsumował francuskie przewodnictwo w Unii Europejskiej. - Moją obsesją było, by Europa - zarówno w kryzysie gruzińskim, jak i finansowym - była silna i zjednoczona - mówił przywódca Francji. I dodał: "Dokładaliśmy starań przez te sześć miesięcy, by Europa była silna i zjednoczona. Silna to taka, która myśli, ma swe przekonania i nie wystarczy jej siedzieć i obserwować, co decydują inni".

Przypomniał, że francuskie przewodnictwo w Unii Europejskiej naznaczyły dwa wydarzenia - konflikt na Kaukazie oraz kryzys finansowy. - Kiedy w sierpniu wybuchł kryzys gruziński, mieliśmy obsesję, by wstrzymać tę wojnę, unikając tego, co się stało w Bośni. Wtedy Europa była nieobecna, to USA wzięły na siebie odpowiedzialność, a Europa tylko śledziła wydarzenia - powiedział francuski prezydent. Przypomniał, że w tym przypadku to UE wynegocjowała zawieszenie broni i "wycofanie żołnierzy rosyjskich z prawie całego terytorium gruzińskiego poza Osetią (Płd.) i Abchazją".

Europa mnie zmieniła

- Bardzo lubiłem tę pracę i bardzo dużo się nauczyłem. Próbowałem poruszyć Europę, ale to Europa mnie zmieniła - powiedział Sarkozy. Zdaniem francuskiego prezydenta, każdy przywódca europejski powinien przynajmniej raz pełnić tę funkcję, bo - jego zdaniem - "Europa to najpiękniejsza przygoda XX wieku".

Źródło: PAP