Rosja skarży się na latających szpiegów NATO. "Latają prawie codziennie"

Tankowanie samolotu zwiadowczego RC-135
Tankowanie samolotu zwiadowczego RC-135
USAF
Amerykańskie samoloty zwiadowcze są najbardziej aktywneUSAF

- W ciągu tygodnia u europejskich granic Rosji przelatuje od około ośmiu do dwunastu samolotów zwiadowczych NATO - stwierdził generał Wiktor Bondariew, dowódca rosyjskiego lotnictwa. Rosjanin uskarża się, że w tym roku zanotowano już kilka razy więcej lotów szpiegów NATO niż w poprzednim.

- W 2014 roku ilość lotów samolotów zwiadowczych USA i innych krajów NATO nad krajami bałtyckimi, samym Bałtykiem i Morzem Barentsa, poważnie wzrosła - oznajmił generał na konferencji prasowej. Rosyjskie lotnictwo śledzi od ośmiu do dwunastu takich lotów w ciągu tygodnia. Dodatkowo Rosjanie obserwują "masowe" użycie latających centrów kontroli NATO E-3 Sentry.

Szpiedzy NATO wyjątkowo aktywni

Jak stwierdził Bondariew, samoloty Sojuszu latają tuż przy rosyjskiej granicy, co pozwala im prowadzić wywiad elektroniczny na około 500 kilometrów w głąb Rosji. Latający szpiedzy NATO mają koncentrować się na śledzeniu ruchów lotnictwa i rejestrowaniu sygnałów pochodzących z systemów kontroli i dowodzenia.

- Amerykańskie strategiczne samoloty zwiadowcze RC-135 latają praktycznie codziennie. Jak do tej pory w 2014 roku wykonały 140 misji u granic Rosji, podczas gdy w 2013 roku było ich tylko 22 - stwierdził Bondariew. Maszyny USAF latają tak nad Bałtykiem, jak nad Morzem Barentsa na północy.

Poza dużymi samolotami Amerykanów aktywni mają być też inni członkowie NATO ze swoimi mniejszymi maszynami. Między innymi Niemcy i Portugalczycy ze zmodyfikowanymi samolotami patrolowymi PC-3 Orion, czy Duńczycy z przebudowanymi maszynami cywilnymi Challenger. Obok maszyn NATO aktywność mieli też zwiększyć Szwedzi ze swoimi przebudowanymi Gulfstreamami.

- Te mniejsze maszyny latają głównie nad południowym Bałtykiem, tuż obok granic państwowych Rosji - oznajmił Bondariew. - W 2014 odbyło się już ponad 200 takich lotów, podczas gdy w 2013 roku było ich tylko 125. Wyposażenie tych samolotów pozwala im obserwować cały Kaliningrad - dodał.

Zdjęć z wnętrza amerykańskich RC-135 jest niewiele, ale stoją tam rzędy konsol operatorów, którzy mogą wykrywać sygnały elektromagnetyczne i dokładnie lokalizować ich źródłoUSAF

NATO ma również "masowo" używać latających centrów kontroli i dowodzenia E-3 Sentry, aby nadzorować sytuację w powietrzu nad Morzem Czarnym, Ukrainą i zachodnią Rosją. Bondariew dodał, że te samoloty startują z bazy Geilenkirchen w Niemczech, Konya w Turcji i Preveza w Grecji. Dodatkowo wspierają je analogiczne maszyny należące do Francji (baza Avord) i Wielkiej Brytanii (Waddington).

Rosja pod nadzorem

Oświadczenie Rosjanina nie jest zaskoczeniem, choć NATO nie chwali się swoimi lotami zwiadowczymi. Informacje na ich temat nie są podawane do wiadomości publicznej, tak jak na przykład doniesienia o kolejnych startach myśliwców stacjonujących w krajach bałtyckich, które przechwytują maszyny rosyjskie. Nie są również tak nagłaśniane, jak rutynowe wizyty rosyjskich zwiadowczych Ił-20 nad zachodnim Bałtykiem.

Nie ulega jednak wątpliwości, że latający szpiedzy NATO są bardzo aktywni. Latem amerykański RC-135 wtargnął bez pozwolenia w szwedzką przestrzeń powietrzną. Jak później tłumaczyli się Amerykanie ich piloci uciekali przed rosyjskim myśliwcem i byli przekonani, że Szwedzi udzielili im zgody na przelot. W połowie listopada niesprecyzowany "samolot francuski" również wtargnął nad Szwecję. Najpewniej był to latający szpieg w postaci E-3 Sentry, albo Atlantique II, bowiem francuskie myśliwce nie stacjonują obecnie nad Bałtykiem.

Wzrost aktywności maszyn zwiadowczych NATO i Szwecji nie może dziwić w kontekście wydarzeń na Ukrainie. Stałe szpiegowanie aktywności rosyjskiego wojska w sytuacji podwyższonego napięcia w relacjach międzynarodowych jest naturalne.

Autor: mk\mtom / Źródło: TASS, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF