Rój łodzi-dronów pilnował portu. "Dramatyczny postęp"

Próba roju dronów US Navy
Próba roju dronów US Navy
US Navy
Rój łodzi-dronów US NavyUS Navy

Na wodach Zatoki Chesapeake u wybrzeży USA przez kilka dni pływał rój niewielkich łodzi bez ludzi na pokładzie. Tak US Navy testowała nowe technologie, które mają w przyszłości zaowocować całymi zespołami współpracujących ze sobą i samodzielnie wykonujących zadanie małych okrętów. - Zademonstrowaliśmy dramatyczny postęp w możliwościach autonomicznego działania - stwierdził jeden z zarządzających próbą marynarzy.

Prace nad działającymi w rojach pływającymi i latającymi bezzałogowcami prowadzi Biuro Badań Morskich (ONR), naukowe ramie US Navy, które opracowuje nowe technologie dla floty. Rozwój takich maszyn jest jednym z priorytetów zgodnie z ogólną doktryną Pentagonu. Wojsko USA chce zachować swoją dominację nad rywalami w przyszłości nie poprzez skalę, ale między innymi poprzez posiadanie futurystycznych autonomicznych robotów.

Rój robotów-obrońców

Pływający rój ONR na razie jest głównie eksperymentem. Tworzyły go różne prototypowe łodzie bezzałogowe i kilka dostosowanych doraźnie. Niektóre miały uzbrojenie, ale jego użycie nie wchodziło w zakres prób. Najważniejszym zadaniem było przetestowanie nowoczesnego oprogramowania zarządzającego całym rojem. Poszczególne łodzie nie dość, że muszą obserwować otoczenie i bezpiecznie się w nim przemieszczać, ale też komunikować się z innymi i na bieżąco koordynować swoje działania.

Zadaniem pływających dronów było patrolowanie i obrona podejścia do dużej bazy morskiej w Norfolk. Miały krążyć po wyznaczonych obszarach i automatycznie przechwytywać intruzów, oraz ich śledzić i rozpoznawać. Na ich pokładach nie było ludzi. Marynarze jedynie zdalnie nadzorowali działanie całego systemu. Drony musiały między innymi samodzielnie decydować, jak najefektywniej patrolować cały rozległy obszar podejścia do bazy i nieprzerwanie śledzić intruzów.

Docelowo US Navy chce wykorzystywać roje dronów nie tylko do patrolowania własnych wód przybrzeżnych, ale też np. do zapewniania bezpieczeństwa okrętom na niebezpiecznych obszarach. Na przykład na wodach Zatoki Perskiej. Mają być tanie i łatwe do zastąpienia.

- Ta technologa umożliwi okrętom US Navy przytłoczyć swoich przeciwników. Da im decydującą przewagę - powiedział kapitan Luis Moliona, dowodzący testem na wodach Zatoki Chesapeake. Według niego pokazał on "dramatyczny" postęp dokonany w przeciągu kilku ostatnich lat w zakresie autonomicznego działania maszyn.

Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Navy