Redaktor naczelny, jego asystentka i jej kochanek. Instrukcja rozsadzania opozycji

Lesia Riabcewa jest asystentką Aleksieja Wieniediktowa od jesieni 2013 roku. Z Eduardem Bagirowem związana jest od kilku miesięcyTwitter / Леся Рябцева, Twitter / Valerij Ledenev (CC BY-SA 2.0), доверенныелица.рф, Wikipedia

Jest młoda, ma długie blond włosy i niewiarygodny tupet. Na antenie radia Echo Moskwy rozmawia z najważniejszymi ludźmi w kraju, ale uważa, że w Rosji mieszka osiem milionów mieszkańców. Od miesięcy działa na nerwy rosyjskim opozycjonistom, nazywając ich "dupkami". Założyciel radia tak się na nią oburzył, że rzucił pracę. Kim jest femme fatale Echa Moskwy?

Nazywa się Lesia Riabcewa, ma 23 lata i pochodzi z Wołgogradu. Jak sama podkreśla, jest humanistką. W 2013 roku skończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Moskiewskim, jednak nie zdążyła się obronić. W 2012 roku trafiła na praktyki do rozgłośni Echo Moskwy, uważanej za jedną z ostatnich wysepek wolnego słowa w Rosji.

Asystentka

Jesienią 2013 roku Lesia została - z krótką przerwą na porzucenie pracy i powrót na stanowisko po kilku miesiącach - osobistą asystentką Aleksieja Wieniediktowa, redaktora naczelnego radia Echo Moskwy. Od tego czasu nie pozwala o sobie zapomnieć.

Ambitna dziewczyna zaczęła prowadzić audycje, początkowo o dobroczynności i kulturze, z czasem dostała więcej czasu antenowego i zaczęła zapraszać do swojego programu polityków, ekonomistów, pisarzy oraz aktorów. Riabcewa potrafi każdego z nich wyprowadzić z równowagi, a bezpardonowość i buta stały się jej znakiem firmowym. Szczyci się swoją arogancją, bezpośredniością i nieuznawaniem autorytetów. Możliwe, że taka nietypowa dla asystentki postawa sprawiła, iż 58-letni Wieniediktow stracił dla niej głowę.

"Parweniuszka"

- Tylko ja mam czelność wejść do gabinetu Wieniediktowa i podnieść na niego głos. Stałam się chyba pierwszym człowiekiem, który może powiedzieć mu "nie". Dla wszystkich innych jest redaktorem naczelnym, dla mnie natomiast jest Wieniediktowem. Jestem "parweniuszką" - powiedziała w wywiadzie dla portalu "Swobodna Trybuna". Nic dziwnego, że zaczęły rodzić się plotki na temat romansu szefa i podwładnej. Sama zainteresowana nieraz ostro je ucinała: "To tylko plotki. łączą nas tylko i wyłącznie relacje służbowe. Szczególnie boli, gdy takie plotki rozsiewają koledzy z pracy" - napisała pewnego dnia na Facebooku.

Plotki jednak nie zniknęły, ale nabrały jeszcze większego rozmachu, zwłaszcza po tym, gdy podczas dorocznej konferencji prasowej z Władimirem Putinem w grudniu 2014 roku, Aleksiej Wieniediktow zadał prezydentowi Rosji "pytanie od Lesi" - chciała wiedzieć, dlaczego w Moskwie nie ma ani jednej ulicy imienia Wysockiego.

Kłopoty

Zrobiło się o niej głośno m.in. za sprawą niepochlebnych opinii, jakie wygłaszała na antenie swojej rozgłośni o Aleksieju Nawalnym, którego nazwała "wieśniakiem". Jeszcze większe zdumienie wywołała, gdy poinformowała, że "wraz z grupą kolegów" zajmie się opracowaniem tzw. kodeksu zachowania się w mediach społecznościowych dla dziennikarzy rosyjskich mediów. Stało się to po tym, jak rozgłośnia o mały włos nie została zamknięta z powodu tweeta dziennikarza Aleksandra Pluszczewa, który pozwolił sobie na uwagę na temat śmierci syna szefa administracji prezydenta Rosji. Zapytał, czy jego czytelnicy uważają, że "utonięcie syna Iwanowa, który niegdyś śmiertelnie potrącił staruszkę i doprowadził do skazania jej zięcia, jest dowodem na istnienie Boga/wyższej sprawiedliwości". Przy okazji wyszło na jaw, że to właśnie Lesia Riabcewa była jedną z autorek tzw. "ustawy o blogerach", która nakładała restrykcyjne obowiązki na popularnych autorów blogów. Chodzi o blogi odwiedzane przez więcej niż 3 tys. użytkowników dziennie. Ich autorzy odtąd musieli rejestrować prowadzone przez siebie blogi jako medium i podawać swoje dane osobowe.

Media społecznościowe - i internet w ogóle - wykorzystywane są przez Rosjan do krytykowania władz i zwoływania protestów; w ten sposób organizowali się m.in. uczestnicy demonstracji na przełomie lat 2011 i 2012, protestujący przeciwko powrotowi Putina na Kreml.

Kątem ucha

Aleksiejowi Wieniediktowowi ledwo udało się rozładować napiętą atmosferę wokół radia i zapobiec pozbawieniu go licencji. Od tego czasu jednak Lesia jakby nabrała wiatru w żagle. Na jej blogu "Kątem ucha", prowadzonym na portalu rozgłośni, coraz częściej pojawiały się (obok licznych błędów stylistycznych i gramatycznych, nie mówiąc o interpunkcji) krytyczne uwagi i kąśliwe komentarze na temat działań opozycji.

Słuchacze rozgłośni Echo Moskwy i czytelnicy portalu o tej samej nazwie z coraz większym zażenowaniem unosili brwi, dziwiąc się, że maitre dziennikarstwa, za jakiego od lat uchodzi Aleksiej Wieniediktow, pozwala "chuliganić" swojej podwładnej. Ten jednak zbywał wszystkie zarzuty a to żartem, a to odwróceniem tematu.

Monstrum

Gdy w kwietniu w rozmowie ze znanym satyrykiem i pisarzem Wiktorem Szenderowiczem Lesia Riabcewa stwierdziła, że w Rosji mieszka osiem milionów osób, a później tłumaczyła się, że jest "humanistką", publicysta Stas Jelisiejew uznał, że dziennikarka jest "projektem Wieniediktowa", monstrum stworzonym przez Frankensteina, który ma pełnić rolę bufora między treściami, podawanymi na antenie przez jej gości, a władzą, która każdego innego dziennikarza mogłaby oskarżyć o "sianie niezgody narodowej".

"Jeśli oceniać działalność Lesi Riabcewej z tego punktu widzenia - jest bardzo efektywnym pracownikiem: Szenderowicz coś tam sobie gadał przez pół godziny, a ona powiedziała dwa słowa - i już osiem milionów rzuciło się ją obmawiać. Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia Riabcewa udaje, ale redaktor naczelny na pewno świadomie korzysta z jej talentu do przyciągania uwagi, a możliwe, że sam konstruuje ku temu powody. Trzeba docenić subtelne poczucie humoru: prowadząca w postaci wykształconej, oczytanej panny ciągle popełnia trywialne błędy w mowie i piśmie" - ocenił Jelisiejew .

Troll

"Pod wpływem tej idiotycznej historii po raz pierwszy od dwóch czy trzech lat posłuchałem, co ma do powiedzenia Szenderowicz. A powiedział na antenie radiostacji z wielomilionowym audytorium, że zabójców Borysa Niemcowa kryje Ramzan Kadyrow, a jego samego kryje Władimir Putin. Wcześniej nie byłoby to nic nadzwyczajnego, obecnie jest to akt odwagi" - napisał Jelisiejew na opozycyjnym portalu Medialeaks.ru. Podobnego zdania jest znany publicysta i bloger Anton Nosik, który uważa Lesię za mistrzowsko wymyślonego przez Wieniediktowa "trolla".

Cierpliwość intelektualistów miała jednak swoje granice.

Buraki i dupki

23 maja jeden z założycieli Echa Moskwy Siergiej Korzun poinformował, że odchodzi z rozgłośni. Powodem były wpisy Lesi Riabcewej na jej blogu. W jednym z nich nazwała ludzi, którzy m.in. wytykają jej błędy, "dupkami" i życzyła im, by zniknęli z jej życia.W drugim nazywała działaczy rosyjskiej opozycji "demokrałami": "Wiecie, jaki jest największy błąd opozycji? Taki, że są bezlitosnymi, kłamiącymi samym sobie burakami bez kręgosłupa. Aż szkoda" - stwierdziła rozczarowana Lesia i zadeklarowała, że z tej rozpaczy jest sama niemal gotowa "pójść w politykę". Nie zostawiła suchej nitki na Aleksieju Nawalnym, Michaile Chodorkowskim i przyjaciołach Borysa Niemcowa, którzy opublikowali raport "Putin. Wojna". Na koniec dodała: "Władza nie musi wydawać ani grosza na walkę z wami. Sami pożrecie swoje ogony".

Siergiej Korzun uznał, że Lesia Riabcewa nie mogła napisać takich słów bez poparcia Wieniediktowa.

Wartości

"Ważne dla mnie jest to, że brak reakcji na wpisy swojej asystentki potwierdza, iż redaktor naczelny potwierdza swoją solidarność z wyłożonymi przez nią ocenami" - napisał Korzun. "Potraktowałem te słowa osobiście [...] Do tej pory popierałem Aleksieja jako redaktora naczelnego. Wydawało mi się, że twardo przestrzega zasad, które wspólnie określaliśmy jako fundamentalne dla marki Echo Moskwy. Dziś nie chcę i nie mogę popierać kursu kapitana, który chce utrzymywać wysoką słuchalność kosztem fundamentalnych wartości" - napisał Korzun.

Aleksiej Wieniediktow zbył te słowa. Podkreślił, że Siergiej Korzun nie po raz pierwszy odchodzi z radia.

Wywiad

Pod koniec maja w portalu snob.ru ukazał się szeroko komentowany wywiad z Lesią Riabcewą, przeprowadzony przez znaną dziennikarkę lifestylową Ksenię Sokołową.

We właściwym dla siebie stylu Riabcewa tłumaczyła, że nie ma pojęcia, dlaczego Korzun odszedł ze stacji. Stwierdziła, że jest "ulubionym projektem Wieniediktowa". Zapewniła, że nie jest "przysłaną przez Kreml agentką", która zmusza swojego szefa do rozwalenia stacji od środka. Przedstawiła go jednak jako mściwego, pamiętliwego gracza, który ma "listę znienawidzonych" i mści się na wrogach z nieskrywaną satysfakcją. Dodała, że wkrótce ma zamiar odejść z Echa Moskwy i założyć własne medium, które "przeskoczy" rodzimą stację. Po raz kolejny podkreśliła jednak, że nie jest kochanką Wieniediktowa. "Pani wie, czyją jestem kochanką. To Eduard Bagirow" - powiedziała. Bagirow jest znanym pisarzem, który w 2012 roku znalazł się w gronie autorytetów, które poparły start Władimira Putina w wyborach prezydenckich.

"Pozwoli pani, że zapytam wprost: zdaje sobie pani sprawę z tego, że pani posty na blogu Echa to pełna błędów, bezradna i bezsensowna bzdura? 9w oryginale gówno - red.)" - zapytała Sokołowa.

"No i co z tego? I tak wszyscy je czytają" - odparła Riabcewa.

Granica

3 czerwca Lesia Riabcewa przekroczyła kolejną granicę. Napisała, że pewien polityk (nie podała jego nazwiska, wiadomo jednak, że chodziło o lidera opozycyjnej partii RPR-PARNAS Michaiła Kasjanowa) niemal w ostatniej chwili odwołał wizytę w studiu i nie przyszedł do jej programu i zachował się nieprofesjonalnie, wysyłając "jakąś dziewczynę", by odwołała wywiad.

"Jeśli ty, polityku, sikasz ze strachu, znajdź w sobie tyle poczucia przyzwoitości, by odmówić samemu. [...] I jeśli ty, polityku, sikasz ze strachu na tyle, że wybierasz dziennikarzy, do których chcesz pójść, to znaczy, że uznajesz wyższość tych dziennikarzy. Albo swoją małość wobec nich. Jeśli ty, polityku, sikasz po nogach, bojąc się niewygodnych pytań i ostrych odpowiedzi, marzysz o spokojnych rozmowach i cieplutkiej wodzie, w takim razie na pewno nie możesz pozostawać w polityce. Echo Moskwy, polityku, nie jest dla takich jak ty" - napisała Riabcewa.

Akunin

Na jej wpis zareagował popularny pisarz Grigorij Czchartiszwili, znany jako Borys Akunin. Autor błyskotliwych książek m.in. o Fandorinie i Pelagii poprosił, by jego teksty, pisane na Facebooku, ale trafiające jednocześnie do działu blogów Echa Moskwy, nie były odtąd publikowane przez tę rozgłośnię. Zażądał też wycofania wszystkich poprzednich wpisów.

"Zwracając się do Michaiła Kasjanowa, opozycyjnego polityka, któremu proputinowscy manifestanci jeszcze dziś proponowali 'pospacerować po moście' (śladem Borysa Niemcowa) pracownica Echa Moskwy pisze 'Echo nie jest dla takich, jak ty'. W takim razie nie jest też dla takich, jak ja. Rozumiem 'szerokie spektrum opinii', ale to nie ma nic wspólnego z opiniami - to po prostu obrzydliwość. Żegnam. Żałuję, składam wyrazy współczucia, życzę szybkiego ozdrowienia" - napisał Czchartiszwili, który pod koniec 2014 roku opuścił Rosję z powodu nagonki na opozycję i "wrogów narodu".

Bojkot

Wzorem pisarza wielu intelektualistów, blogerów i artystów zakazało publikowania swoich tekstów w przestrzeni blogowej Echa Moskwy (często były one pobierane przez dziennikarzy rozgłośni z blogów, profili facebookowych itd. bez pytania o zgodę, a pojawienie się wpisu na łamach portalu było sprawą nobilitującą dla autora). Wśród byłych już autorów Echa Moskwy są m.in. profesor ekonomii Konstantin Sonin, dziennikarz Andriej Malgin, scenarzysta Oleg Kozyriew czy popularny pisarz i bloger Alex Exler.

W sieci pojawiły się deklaracje "bojkotu" stacji; wielu słuchaczy stwierdziło, że straciło serce do audycji nadającego od 25 lat radia.

Przeprosiny

Aleksiej Wieniediktow stwierdził, że prawem zaproszonego do stacji gościa jest wyrażenie zgody na udział w programie konkretnego dziennikarza, ale to nie gość będzie wybierać sobie dziennikarza, z którym będzie rozmawiać. "To prerogatywa redaktora naczelnego" - podkreślił Wieniediktow na swoim redakcyjnym blogu.

Przeprosił za ton wypowiedzi swojej podwładnej. Stwierdził, że żałuje, iż autorzy rezygnują ze współpracy z Echem Moskwy i wyraził nadzieję, że przyjmą jego przeprosiny i powrócą na łamy.

Część autorów odpowiedziała już, że zrobi to dopiero po tym, jak zmieni się linia redakcji.

Lesia Riabcewa nie opublikowała na razie nowego wpisu na swoim blogu. Podobno wybiera się na urlop.

[object Object]
Steven Seagal został obywatelem Rosji. Na nagraniu: wizyta u prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenkipresident.gov.by
wideo 2/18

Autor: Agnieszka Szypielewicz\mtom / Źródło: Echo Moskwy, Snob, newsru.com, slon.ru, Facebook

Źródło zdjęcia głównego: Twitter / Леся Рябцева, Twitter / Valerij Ledenev (CC BY-SA 2.0), доверенныелица.рф, Wikipedia