Radykałowie i tunezyjska policja w starciu


W Kairuanie na północnym wschodzie Tunezji, w którym władze zakazały zorganizowania kongresu radykalnego ruchu salafickiego Ansar al-Szaria, doszło do starć salafitów i ich zwolenników z siłami porządkowymi.

Ansar al-Szaria zapowiadała udział w tym dorocznym zgromadzeniu nawet 40 tys. ludzi. Kongres miał rozpocząć się o godzinie 15 przed meczetem wzniesionym przez Ukbę ibn Nafiego, założyciela miasta. Kairuan to czwarte po Mekce, Medynie i Jerozolimie święte miejsce muzułmanów. W pogotowie postawiono tam wielkie siły policyjne, 11 tys. policjantów patroluje ulice, siły porządkowe zablokowały wjazd do miasta.

Doszło tam do starć zwolenników salafitów protestujących przeciwko zakazowi z siłami porządkowymi. Ze strony protestujących poleciały kamienie, policja odpowiedziała gazem łzawiącym. Do starć doszło też w bastionie salafitów Ettadamen, 15 km na zachód od centrum Tunisu. Salafici obrzucili kamieniami policjantów, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym i strzałami ostrzegawczymi, rozpraszając około 500 ludzi. Według mieszkanki Ettadamen duża liczba bojowników Ansar Al-Szaria krążyła tam grupkami. Niektórzy mieli ze sobą pałki, część - białą broń. Dzielnica była tydzień temu sceną starć między salafickimi dżihadystami a policją. Rejon ten jest patrolowany z powietrza przez wojskowe śmigłowce.

Bunt radykałów

W niedzielę Ansar al-Szaria na Facebooku napisała: "wzywamy wszystkich naszych braci do stawienia się tłumnie w Ettadamen, w stolicy". Przedstawiciel ruchu Sami Essid powiedział następnie agencji AFP, że kongres odbywa się w tej dzielnicy.

Ansar al-Szaria poinformowała, że policja aresztowała w niedzielę w Kairuanie jej rzecznika Saifeddina Raisa. Źródła bezpieczeństwa potwierdziły tę wiadomość. W piątek tunezyjskie MSW podało, że zakazuje kongresu Ansar al-Szaria, która "wykazuje pogardę dla instytucji państwowych, podżega do przemocy wobec nich i stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego".

Niepokoje po obaleniu dyktatora

W Tunisie od stycznia 2011 roku, kiedy obalono reżim wieloletniego prezydenta Zina Al-Abidina Ben Alego, obowiązuje stan wyjątkowy. Przywódca Ansar al-Szaria, Saifalah Ben Hasin, weteran walk w Afganistanie po stronie Al-Kaidy, ostrzegał, że w razie odmowy zezwolenia na kongres członkowie ruchu, zaprawieni w dżihadzie, odpowiedzą w sposób zdecydowany. "Przypominam wam, że nasza młodzież, która udowodniła heroizm w obronie islamu w Afganistanie, Czeczenii, Bośni, Iraku, Somalii i Syrii, nie zawaha się złożyć ofiary za wiarę" - napisał w oświadczeniu internetowym.

W zeszłym roku w kongresie Ansar al-Szaria w Kairuanie uczestniczyło około 4000 salafitów. Ansar al-Szaria, zarejestrowana jako organizacja pozarządowa i utworzona w kwietniu 2011 roku, jest najbardziej radykalnym stowarzyszeniem ruchu salafitów w Tunezji - nurcie sunnickiego islamu, który wyłonił się po rewolucji w styczniu 2011 roku. Władze Tunezji zaostrzyły ostatnio ton ostrzeżeń wobec salafitów, zwłaszcza rekrutujących się spośród nich zwolenników dżihadu, świętej wojny, oskarżanych o powiązania z Al-Kaidą. Tydzień temu w stolicy Tunezji, w Bizercie, Madaninie i innych miastach interweniowała policja, uniemożliwiając salafitom zakładanie miasteczek namiotowych przed meczetami i organizowanie zgromadzeń antyrządowych. Salafici próbowali demonstrować tam przed meczetami z hasłami "Islam powrócił!", "Nawracajcie się!", "Precz z rządem ucisku - sługą Zachodu, Stanów Zjednoczonych, Francji i Izraela!" i tym podobnymi.

Autor: mtom / Źródło: PAP