Putin finansował kampanię Tymoszenko? "Arcydzieło propagandy rosyjskiej"


Rosyjska edycja "Forbesa" utrzymuje, że wyborcza kampania byłej premier Julii Tymoszenko w 2010 r. została sfinansowana z pieniędzy rosyjskiego państwowego Wnieszekonombanku, zaś decyzję w tej sprawie miał podjąć Władimir Putin. Tymoszenko twierdzi, że informacje w tej sprawie są kłamliwe, a "publikacja ma odwrócić uwagę od problemów społecznych na Ukrainie".

W najnowszym wydaniu "Forbesa" napisano, że "w 2010 r. Wnieszekonombank podpisał umowę kupna pakietu kontrolnego ukraińskiej korporacji Związek Przemysłowy Donbasu".

"Transakcja opiewała na 1 mld dol. Z tej kwoty 300 mln dol. przeznaczono na finansowanie kampanii prezydenckiej Julii Tymoszenko" – zaznacza "Forbes", powołując się na źródła w rosyjskim banku państwowym. Rozmówca tygodnika utrzymuje, że "porozumienie w tej sprawie Władimir Putin i Julia Tymoszenko osiągnęli podczas spotkania w Jałcie w 2009 r. i że ówczesny premier Rosji popierał kandydaturę przywódczyni partii Batkiwszczyna na najwyższy urząd w państwie".

"Forbes" podkreśla, że "informacja o rosyjskim finansowaniu kampanii prezydenckiej Tymoszenko już wcześniej pojawiała się w mediach ukraińskich".

"Mógł zająć wysokie stanowisko"

Jednym z właścicieli Związku Przemysłowego Donbasu jest znany ukraiński przedsiębiorca Serhij Taruta, poseł parlamentu ukraińskiego, a do niedawna były gubernator obwodu donieckiego, gdzie trwają walki żołnierzy ukraińskich z prorosyjskimi rebeliantami.

Rosyjski "Forbes" utrzymuje, że "Taruta, w chwili podpisania umowy z Wnieszekonombankiem, był doradcą Julii Tymoszenko i że po jej zwycięstwie w wyborach prezydenckich mógł zająć wysokie stanowisko”.

Taruta zdementował doniesienia tygodnika. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że "żadne pieniądze ze sprzedaży jego korporacji nie zostały przeznaczone na cele polityczne". Mówił, że "Tymoszenko nie wiedziała o transakcji i że sprzedał firmę rosyjskim inwestorom w obawie przed ewentualnym zwycięstwem Wiktora Janukowycza, który mógł sprawiać kłopoty”.

"W czasie trwania wojny"

Rzeczniczka Julii Tymoszenko Maryna Soroka odmówiła tygodnikowi komentarza. Stwierdziła, że "była premier nie będzie udzielała rosyjskiej prasie komentarza w czasie trwającej między obydwoma krajami wojny".

Później Tymoszenko jednak sama zabrała głos w tej sprawie i oświadczyła, że "oskarżenia pod jej adresem są kłamstwem".

"Przed chwilą publicznie i otwarcie poruszyłam niezwykle ważne dla ludzi kwestie społeczne, dotyczące nieuzasadnionego wzrostu opłat komunalnych, a także indeksacji wypłat i emerytur. W odpowiedzi media zaczęły mnie obrzucać błotem, publikując fałszywe materiały" - ogłosiła Tymoszenko.

Stwierdziła, że "kłamliwe doniesie mają na celu odwrócenie uwagi od palących problemów gospodarczych i społecznych na Ukrainie".

Deputowany partii Bat'kiwszczyna Julii Tymoszenko Serhij Własenko nazwał publikację "Forbesa" "kolejnym arcydziełem propagandy rosyjskiej".

"Dobre relacje z Putinem"

"O tym, że Tymoszenko utrzymywała dobre relacje z Putinem, krajowi i zagraniczni eksperci wiedzieli od dawna. Jednym z dowodów było podpisanie niekorzystnej dla Ukrainy umowy gazowej w 2009 r. Sytuacja jednak się zmieniła. Obecnie Tymoszenko używa antyrosyjskiej retoryki, by przyciągnąć wyborców. To może nie podobać się ekipie na Kremlu. Zniesławiający tekst może być sygnałem z Moskwy" – analizuje ukraiński portal dsnews.

Podkreśla, że powód może być także inny.

"Według sondaży, Julia Tymoszenko jest jednym z niewielu polityków ukraińskich, którzy zyskują na popularności. Kreml może nadal dostrzegać w niej perspektywicznego partnera. W tym przypadku, publikacja w rosyjskiej prasie może być przypomnieniem o dawnych zobowiązaniach. W ten sposób władze Rosji dają do zrozumienia, że lepiej odnowić owocną współpracę, w przeciwnym razie świat dowie się o Tymoszenko wiele ciekawych rzeczy" – stwierdza dsnews.ua.

Autor: tas\mtom / Źródło: dsnews.ua, Ukraińska Prawda, rbc.ru, forbes.ru

Tagi:
Raporty: