Przyjaciel Niemcowa: płacono za milczenie rodzinom zabitych w Donbasie

[object Object]
Dowodem obecności żołnierzy rosyjskich w Donbasie są także nagrania SBUsbu.gov.ua
wideo 2/2

Lider rosyjskiego ruchu Solidarność Ilja Jaszyn ujawnia szczegóły raportu o rosyjskiej agresji na Ukrainie, nad którym pracował Borys Niemcow. W sprawozdaniu pod tytułem "Putin. Wojna" znajdą się m.in. zarzuty pod adresem władz rosyjskich, które miały płacić rodzinom żołnierzy zabitych w Donbasie w zamian za milczenie.

"Władze Rosji wypłacały rodzinom zabitych żołnierzy w Donbasie po 3 mln rubli (ok. 200 tys. zł) odszkodowania. Przy tym zmuszały krewnych do pisania oświadczeń, że nie będą rozgłaszać sprawy. Za złamanie obietnicy groziły odpowiedzialnością karną" - napisał na Facebooku Ilja Jaszyn.

Lider rosyjskiego ruchu Solidarność i przyjaciel Borysa Niemcowa jest jednym z aktywistów, którzy kontynuują prace nad raportem "Putin. Wojna", który ma być dowodem rosyjskiej agresji na Ukrainie. Borys Niemcow nie zdążył go opublikować. Pod koniec lutego został zastrzelony na Moście Moskworieckim w pobliżu Kremla.

"Pracujemy nad raportem zgodnie z planem. Już w kwietniu zostanie opublikowany. Udało nam się porozmawiać z ludźmi, którzy byli informatorami Niemcowa. Bali się mówić, kiedy on żył. Kiedy został zastrzelony, bali się mówić jeszcze bardziej. Kontakt z nimi był utrudniony. Rozmówcy reprezentują rodziny rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli w Donbasie i którym władze rosyjskie nie wypłacają obiecanych rekompensat" - relacjonował Ilja Jaszyn.

"Pierwsza fala trumien"

Według Jaszyna w raporcie "Putin. Wojna" znajdą się dowody, które potwierdzają udział rosyjskich żołnierzy w Donbasie. Powołując się na informatorów opozycjonista napisał, że walczący po stronie rebeliantów wojskowi ginęli w dwóch etapach.

"Pierwsza fala trumien dotarła do Rosji w lecie zeszłego roku, kiedy armia ukraińska przeszła do ofensywy i odbiła z rąk rebeliantów szereg miast w obwodach donieckim i ługańskim. Ofensywa została wstrzymana po bezpośredniej interwencji armii rosyjskiej. Kiedy ukrywanie faktów rosyjskiej obecności w Donbasie stało się niemożliwe, ministerstwo obrony w Moskwie wymyśliło wersję, że żołnierze w Donbasie walczyli w czasie swoich urlopów" - relacjonował Ilja Jaszyn.

Rozmówcy Niemcowa szacowali, że po walkach o Iłowajsk w sierpniu zeszłego roku do Rosji dotarło co najmniej 150 trumien z żołnierzami rosyjskimi.

Liczba ofiar wśród wojskowych ukraińskich, którzy zostali zabici w wyniku okrążenia w tzw. "kotle iłowajskim", sięgnęła 360.

"Jak to wyglądało w praktyce"

"Druga fala trumien zaczęła docierać do Rosji w styczniu i lutym. W tym czasie w Donbasie zginęło co najmniej 70 rosyjskich żołnierzy. Wówczas konflikt się nasilał. Trwały zacięte walki o ważny węzeł kolejowy w obwodzie donieckim, Debalcewe" - pisał Jaszyn.

Opozycjonista utrzymuje, że władze rosyjskie zmieniły strategię. W zeszłym roku utrzymywały, że rosyjscy wojskowi walczą w Donbasie w czasie swoich urlopów. W styczniu i lutym rzesza żołnierzy w Rosji, przed wyruszeniem na wschód Ukrainy, została zmuszona do odejścia z wojska na żądanie zwierzchników.

"Zwolnienia miały potwierdzić tezę, że żołnierze rosyjscy walczą w Donbasie jako ochotnicy. Władze rosyjskie, podobnie jak w ubiegłym roku, obiecały rodzinom żołnierzy, że w przypadku ich śmierci otrzymają rekompensaty. Kwota nie uległa zmianie i miała stanowić 3 mln rubli. W praktyce krewni nie otrzymali żadnych pieniędzy. Odzyskanie rekompensat drogą oficjalną było niemożliwe, ponieważ formalnie żołnierze, którzy zginęli w Donbasie, nie byli już wojskowymi" - pisał Ilja Jaszyn.

Aktywista utrzymuje, że zawiedzione rodziny ofiar zaczęły szukać prawników. Zwróciły się o pomoc w tej sprawie także do Niemcowa. Prosiły go, by wywarł presję na urzędników rosyjskiego Ministerstwa Obrony w sprawie odszkodowań.

Przyjaciel Borysa Niemcowa apeluje do rodaków, by zgłaszali znane im przypadku obecności rosyjskich żołnierzy w Donbasie.

"Będziemy wdzięczni za każdą informację" - podkreślił Ilja Jaszyn.

Wcześniej minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak powiedział, że "ciężkiego sprzętu z Rosji w Donbasie jest więcej niż w armiach niektórych państw Unii Europejskiej, a oddziały rebeliantów walczących z żołnierzami ukraińskimi tworzą w 80 proc. żołnierze regularnej armii rosyjskiej i najemnicy z tego kraju".

Autor: tas//gak / Źródło: Inforesist, Echo Moskwy

Tagi:
Raporty: