Kolejny wybuch w naftobazie pod Kijowem. "Nie otwierajcie okien"


Ukraińscy strażacy drugą dobę walczą z pożarem bazy naftowej pod Kijowem. Dziś rano doszło tam do kolejnego wybuchu. Eksplodowała cysterna i kolejne zbiorniki z paliwem zajęły się ogniem. W wyniku pożaru zginęły dotychczas cztery osoby, a dwanaście zostało rannych. Kijowscy lekarze apelują o oddawanie krwi.

Walka z żywiołem trwa od poniedziałku. W akcji uczestniczy ponad 40 wozów strażackich. Do walki z ogniem skierowano 400 żołnierzy Gwardii Narodowej. W akcji wezmą udział także ciężkie maszyny gaśnicze.

Strażacy walczący z ogniem w bazie naftowej w pobliżu Wasylkowa pod Kijowem twierdzą, że gaszenie pożaru jest trudne, ponieważ zbiorniki z paliwem znajdują się blisko siebie.

Wczoraj w bazie płonęło 16 zbiorników z paliwem. W wyniku pożaru doszło też do eksplozji.

Dziś w bazie też wybuchła cysterna. Świadkowie mówią, że słyszeli eksplozję o godz.5.30 czasu ukraińskiego. Kijowskie media relacjonują, że "prawdopodobnie nikt nie ucierpiał".

"Mają poważne poparzenia"

W kijowskich szpitalach przebywa dziesięciu rannych w wyniku pożaru, a lekarze apelują o oddawanie krwi. Twierdzą, że poszkodowani mają poważne poparzenia.

Szef MSW Arsen Awakow informował dziś na Twitterze, że "ogień powinien się wypalić"

"Eksperci twierdzą, że należy zlokalizować źródło ognia i pozwolić, by się wypalił. Utrzymują, że to bezpieczne rozwiązanie. Nie chcemy narażać życia ratowników" - napisał Awakow.

Szef ukraińskiej państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Mykoła Czeczotkin poinformował, że w chwili obecnej nadal płonie sześć zbiorników z paliwem.

- Zagrożenia rozprzestrzeniania się ognia nie ma. Nie są zagrożone zarówno składy z amunicją należące do pobliskiej jednostki wojskowej, jak i inna baza paliwowa, która znajduje się nieopodal. Nie ma powodów do paniki. Nie stwierdzono w powietrzu toksycznych substancji – powiedział dziennikarzom Czeczotkin.

Poinformował, że statystyki dotyczące liczby ofiar się nie zmieniły. Jak dotąd w wyniku pożaru zginęły cztery osoby, a dwanaście zostało rannych.

– Nie mamy jednak łączności z pracownikiem kolei państwowej. Jest to strażak z pociągu, który dostarczył specjalistyczny sprzęt do gaszenia. Szukaliśmy w szpitalach, nie ma go tam. Szukamy nadal – zaznaczył Czeczotkin.

"Naruszenie prawa za czasów Janukowycza"

Ukraińska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie naruszenia zasad bezpiecznego przechowywania produktów naftowych, a także w sprawie bezprawnego ulokowania dwóch baz paliwowych w bezpośredniej bliskości jednostki wojskowej.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow, który był na miejscu pożaru oświadczył, że bazy w pobliżu Wasylkowa powstały za czasów prezydenta Wiktora Janukowycza, obalonego w zeszłym roku.

Internetowa gazeta "Ukraińska Prawda" pisała, że baza należy do współpracowników byłego ministra energetyki Eduarda Stawyckiego, sprawującego urząd za prezydentury Janukowycza.

Rzecznik prezydenta Petra Poroszenki Swiatosław Cehołko informował wczoraj, że "w najbliższych godzinach służby bezpieczeństwa powinny zameldować o zakończeniu śledztwa dotyczącego przyczyn katastrofy".

- Jedną z przyczyn pożaru może być rażące naruszenie zasad składowania produktów naftowych, jednak pod uwagę brane jest także umyślne podpalenie - relacjonował doradca szefa MSW Zorian Szkiriak.

Mimo zapewnień szefa państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Mykoły Czeczotkina, że w powietrzu nie stwierdzono substancji toksycznych, władze w Kijowie zaapelowały do mieszkańców, by nie otwierały w najbliższym czasie okien.

Mer stolicy Witalij Kliczko zlecił zbadanie wszystkich baz paliwowych i stacji benzynowych w regionie pod kątem bezpieczeństwa pożarowego.

Autor: tas\mtom / Źródło: censor.net, newsru.ua, Ukraińska Prawda