Eksplozja za eksplozją, na ulicach panika. Zabici i setki rannych w wybuchu w Chinach


Co najmniej 44 osoby zginęły, a 520 trafiło do szpitali po serii potężnych wybuchów w strefie przemysłowej chińskiego miasta Tiencin w środę przed północą czasu miejscowego. Trwa rozległy pożar na miejscu eksplozji, których siłę sejsmolodzy szacują na co najmniej 24 tony trotylu.

Seria potężnych wybuchów wstrząsnęła w środę przed północą czasu miejscowego strefą przemysłową miasta Tiencin. Eksplozje były odczuwalne w promieniu wielu kilometrów.

Według chińskiej agencji Xinhua liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do co najmniej 44, w tym 12 strażaków. Hospitalizowanych zostało 520 osób, z których 66 znajduje się w stanie krytyczny.

Chińska telewizja CCTV podawała wcześniej, że 32 osoby przebywają w stanie krytycznym w szpitalach.

Aerial shots show an area that was hit by 2 massive blasts in north China's port city of #Tianjin Wednesday pic.twitter.com/YBlL3gYggV— China Xinhua News (@XHNews) sierpień 13, 2015

Wstrzymano gaszenie pożaru

W oświadczeniu transmitowanym przez chińską centralną telewizję państwową CCTV, prezydent Chin Xi Jinping zażądał aby miejscowe władze "uczyniły wszystko co możliwe", aby opanować i ugasić pożar wzniecony przez wybuchy oraz udzieliły wszelkiej pomocy rannym. Prezydent wskazał na konieczność zapewnienia "bezpieczeństwa ludziom i ich mieniu".

Tymczasem akcja gaśnicza została nad ranem czasowo wstrzymana, ponieważ służby nie mają pełnej wiedzy co dokładnie, i w jakiej ilości, gaszą. Na miejsce wysłane zostały jednostki chemiczne by wykryć ewentualne niebezpieczne substancje oraz uniknąć dalszych strat wśród strażaków.

Wcześniej na miejsce sprowadzono 143 wozy strażackie i około tysiąca strażaków. Strefa przemysłowa Binhai, w której doszło do wybuchów, znajduje się ok. 30 kilometrów od centrum miasta i zamieszkana jest przez milion osób.

Zamknięta jest jedna z głównych linii metra w Tiencinie, ponieważ zniszczeniu uległa jedna z jej stacji. Ręcznie wyłączony został również chiński superkomputer Tianhe-1, do czerwca 2011 roku najszybszy na świecie. Od miejsca eksplozji dzieliły go zaledwie dwa kilometry.

Kule ognia na niebie

Według chińskich mediów początek serii wybuchów dała eksplozja dostawy materiałów wybuchowych. Nocne niebo nad tym wielomilionowym portowym miastem rozświetliły potężne kule ognia a chwilę później ulice spowiły gęste kłęby dymu. W następstwie eksplozji zatrzęsły się domy i samochody, zablokowały zamki w drzwiach. Wiele budynków zostało uszkodzonych. Uszkodzona została sieć energetyczna, pogrążając w ciemnościach dzielnice przyległe do portu.

Chińska telewizja państwowa CCTV poinformowała, że do eksplozji doszło w składzie materiałów wybuchowych. Dziennik "China Daily" twierdzi, że wybuch nastąpił w magazynach niebezpiecznych materiałów i że firma, która prowadzi te magazyny, zidentyfikowana jako Ruhai Logistics, ma odpowiednie zezwolenia na swą działalność. Eksperci ocenili wstępnie, że był to typowy wypadek przemysłowy.

Panika na ulicach

Wczoraj, bezpośrednio po eksplozji, tysiące ludzi wyległo na ulice w obawie, że odczuwane wstrząsy są trzęsieniem ziemi. Wśród przerażonych mieszkańców, według świadków, wystąpiły objawy paniki. Wielu z nich pospiesznie wsiadało do samochodów i próbowało uciec z miasta, w wyniku czego w środku nocy zakorkowały się niektóre ulice Tiencinu.

Adam Machaj o eksplozji w Tiencinie
Adam Machaj o eksplozji w Tiencinietvn24

Adam Machaj, Polak mieszkający w Tiencinie i autor bloga „Raport z Państwa Środka”, podkreślił na antenie TVN24, że straty materialne będą ogromne. - Widzę nie dziesiątki, ale setki spalonych samochodów, nowych. W okolicy dealerzy mieli swoje place, także straty będą szły na pewno w dziesiątki milionów juanów (jeden złoty to niecałe dwa juany-red.) - powiedział.

Zwrócił on również uwagę, że na ustalenie dokładnych przyczyn eksplozji trzeba będzie poczekać, ponieważ Chińczycy są bardzo powściągliwi w udzielaniu takich informacji.

W setkach okolicznych budynków wyleciały szyby z okien, a wyrzucone w powietrze elementy raniły ludzi i niszczyły samochody. - Moje mieszkanie jest zrujnowane. Swoją bieliznę zebrałem po drodze do szpitala - napisał na Twitterze jeden ze świadków.

W Tiencinie oficjalnie mieszka ponad 11 milionów osób, ale łącznie z ludźmi którzy przeprowadzili się do niego z prowincji liczba ludności szacowana jest na 15-20 milionów.

Autor: dln, mm/ja / Źródło: Xinhua, CCTV, PAP, Reuters