Porażka hiszpańskiej prawicy. Nie będzie zaostrzenia prawa aborcyjnego


Premier Hiszpanii Mariano Rajoy poinformował we wtorek, że wycofuje projekt zmiany prawa aborcyjnego, przewidujący zaostrzenie przepisów dotyczących usuwania ciąży. Przedstawiony przez ministra sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardona w 2012 r. projekt od początku wywoływał w Hiszpanii gorącą polemikę. W związku z wycofaniem projektu Ruiz-Gallardón podał się do dymisji i ogłosił, że wycofuje się z polityki.

W czasie rozmowy z dziennikarzami premier Mariano Rajoy zapowiedział, że wprowadzona zostanie tylko jedna zmiana w prawie aborcyjnym: 16- i 17-latki, które do tej pory mogły same podejmować decyzje o przerwaniu ciąży, będą potrzebowały na to zgody rodziców. - Myślę, że są rzeczy, nad którymi będzie można pracować w przyszłości i będziemy nad nimi pracować, jednak w tym momencie zdecydowałem, że wprowadzimy tylko te zmiany - powiedział mediom Rajoy. Podkreślił też, że Hiszpania „nie może mieć prawa, które będzie zmieniane, jak tylko zmieni się rząd”.

Wycofanie się z projektu jest porażką hiszpańskiego ministra sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardona. We wtorek ogłosił, że podaje się do dymisji i zamierza wycofać się z życia politycznego. W przyszłym roku w Hiszpanii odbędą się zarówno wybory samorządowe jak i parlamentarne, i wielu komentatorów z tym właśnie wiąże wycofanie się rządu z kontrowersyjnej reformy. Zdaniem dziennika El Pais również wewnątrz rządzącej Partii Ludowej (PP) pojawiały się głosy przeciwko reformie: "W opozycji znalazło się wielu lokalnych liderów PP, zmartwionych efektem, jaki wprowadzenie prawa mogłoby mieć dla ich wyborczych perspektyw" - komentuje dziennik.

"Zwycięstwo wszystkich kobiet"

Decyzję premiera pochwaliła opozycja. Przedstawicielka Hiszpańskiej Robotniczej Partii Socjalistycznej (PSOE) Carmen Monton określiła ją jako „zwycięstwo wszystkich kobiet i społeczeństwa obywatelskiego”.

Rząd może się jednak spodziewać silnej krytyki ze strony środowisk antyaborcyjnych. W niedzielę, na dwa dni przed ogłoszeniem przez premiera decyzji o wycofaniu projektu, w Madrycie miał miejsce piąty „Marsz Życia”, którego uczestnicy wzywali rząd do jak najszybszego wprowadzenia nowych regulacji. Manifestanci zarzucali Rajoyowi skupianie się na „wyborczych kalkulacjach” i podkreślali, że jeśli nowe prawo nie zostanie wprowadzone, partia rządząca straci ich głosy. Projekt Ustawy o Ochronie Życia Poczętego i Prawach Ciężarnych zaproponowany przez rządzącą konserwatywną Partie Ludową przewidywał znaczne zaostrzenie przepisów dotyczących aborcji. Od czasu reformy, którą w 2010 r. przeprowadził socjalistyczny rząd Jose Luiza Rodrigueza Zapatero, prawo do aborcji ma w Hiszpanii każda kobieta podczas pierwszych czternastu tygodni ciąży.

Powrót do przeszłości

Nowa ustawa miała przywrócić system z 1985 r., zgodnie z którym aborcja możliwa byłaby jedynie w konkretnych przypadkach – ciąży pochodzącej z gwałtu oraz poważnego i trwałego ryzyka dla zdrowia i życia kobiety. Prawo z roku 1985 zakładało również możliwość przerwania ciąży w przypadku poważnych wad płodu, jednak projekt Gallardona nie przewidywał tej możliwości, co było jego najbardziej kontrowersyjnym aspektem.

Zmiany w prawie aborcyjnym były jedną z obietnic wyborczych PP podczas kampanii w 2011 roku. Jednak restrykcyjny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości od początku spotkał się z silnymi protestami, przede wszystkim ze strony organizacji kobiecych. Platforma „Decydowanie daje nam wolność” zebrała ponad 200 tys. podpisów przeciwko zmianom w prawie. Przeciwko projektowi zmian ostro wypowiadali się również politycy ugrupowań opozycyjnych. Swój sprzeciw wyraziły także międzynarodowe organizacje pozarządowe, w tym Human Rights Watch, uznając projekt za „poważne zagrożenie dla zdrowia i praw reprodukcyjnych kobiet”. Według badań opublikowanych w maju tego roku przez dziennik El Pais, 60 proc. Hiszpanów jest za utrzymaniem regulacji z 2010 r.

Autor: kg//gak / Źródło: PAP, El Pais