Policjant zabił sąsiadów i ich dziecko, poćwiartował zwłoki. Poszło o mieszkanie

Sprawca krwawej zbrodni tłumaczył się, że zadziałal u niego "instynkt desantowca"Shutterstock

Do wyjątkowo okrutnej zbrodni doszło w podmoskiewskich Lubercach. Policjant zamordował swoich sąsiadów - 43-letniego mężczyznę, jego żonę i małego synka. Po zabójstwie odciął im głowy i przez kilka godzin siedział w swoim pokoju. Gdy do jego drzwi zapukała policja, mężczyzna zeznał, że zabił w samoobronie.

W poniedziałkowy poranek 25 maja Michaił Dronik, konwojent w jednym z moskiewskich komisariatów, nie pojawił się w pracy. Żaden z kolegów nie mógł się do niego dodzwonić. Mężczyzna był samotny, więc w ciągu dnia koledzy z pracy postanowili zajrzeć do niego i sprawdzić, jak się czuje.

W jednym stali domu

Policjant zajmował jeden pokój w mieszkaniu komunalnym w podmoskiewskiej miejscowości Lubercy - małym miasteczku słynącym z działającej tam w latach 90. XX wieku mafii i ulubionego przez Władimira Putina zespołu grającego "patriotyczny pop" - Lube.

W sąsiednich pokojach mieszkali członkowie rodziny Sawiełowych - 42-letnia Julia, 43-letni Wiaczesław i ich 6-letni synek Nikita. Mieszkań komunalnych, w których mieszka po kilka rodzin, wciąż jest w Rosji wiele.

Cisza za drzwiami

Gdy policjanci zadzwonili do drzwi, nie usłyszeli żadnego dźwięku. Zdecydowali się na wyłamanie drzwi. Gdy weszli do środka, oniemieli. Ściany przedpokoju były skąpane we krwi, a w pokojach leżały zmasakrowane ciała. Ofiary miały obcięte głowy, a poćwiartowane zwłoki leżały na obrusach w pokojach.

W jednym z nich z pochyloną głową siedział Michaił Dronik. Bez emocji, spokojnym tonem opowiedział o zbrodni. Była tak okrutna, że śledczy, którzy kilkadziesiąt minut później przystąpili do oględzin, musieli później skorzystać z pomocy psychologa.

Najbardziej przeraził ich los 6-letniego chłopca, który w czasie zabójstwa rodziców usiłował chować się w różnych miejscach w mieszkaniu, jednak zabójca wszędzie go znajdował. Mężczyzna zabił malca, zadając mu kilkadziesiąt ciosów.

Wstrząsający "motyw"

Po kilku dniach śledztwa policjanci ustalili prawdopodobny motyw zbrodni.

Michaił Dronik kupił pokój w mieszkaniu komunalnym miesiąc wcześniej. Zamieszkał w nim na trzy dni przed zabójstwem. Od razu zaczął kłócić się z sąsiadem, bo Wiaczesław Sawiełow planował wykupić pokój. Wiaczesław już chwalił się w zakładzie meblarskim, w którym pracował, że w końcu zamieszka z żoną i synkiem "na swoim". Nie udało mu się jednak dogadać z poprzednim właścicielem, dlatego pokój kupił Dronik.

Podczas kłótni mężczyznom puściły nerwy. Doszło do bójki, którą usiłowała zakończyć żona Wiaczesława. Wtedy Dronik zranił go nożem. Ten zaczął się bronić.

"Instynkt desantowca"

Dronik zeznał, że stracił panowanie nad sobą i zabił przeciwnika, ponieważ poczuł się zagrożony. Później zamordował Julię i Nikitę, ponieważ zadziałał u niego "instynkt desantowca".

Mężczyzna czeka na proces w areszcie. Grozi mu dożywocie. Jak piszą rosyjskie tabloidy, "cieszy się, że ma osobną celę".

Autor: asz\mtom / Źródło: "Moskowskij Komsomolec", newsru.com

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock