"Zażenowanie", "nowe czasy" i krytyka niemieckiego punktu widzenia. Zachodnie media o Polsce

Ekke Overbeek: PiS nie rozumie Unii Europejskiej
Ekke Overbeek: PiS nie rozumie Unii Europejskiej
tvn24
Zachodnia prasa ciągle pisze o Polscetvn24

W czwartek Polska znów zajmuje ważne miejsce w największych zagranicznych dziennikach. Oprócz wyraźnie krytycznych opisów debaty w Parlamencie Europejskim i kwestii związanych z wolnością mediów nad Wisłą, z Niemiec nadszedł też głos krytyczny wobec zachodniego postrzegania polskich problemów. Niemieccy dziennikarze piszą o "końcu świata" u sąsiadów, jakby u nich samych nie było wystarczająco wielu problemów – zauważa autor komentarza w "Die Zeit".

"Debata przypomniała rozmowę głuchych" – pisze francuski "Le Monde", który skupia się na analizie wtorkowej dyskusji w PE o sytuacji w Polsce. "Pani Szydło nie przedstawiła żadnych argumentów, zaprzeczając, by nowe ustawy ograniczały działania Trybunału Konstytucyjnego" – dodaje dziennik. Z drugiej strony wiceszef KE Frans Timmermans i liderzy największych frakcji PE "stonowali swój krytycyzm" w kierunku Warszawy, próbując wyjaśnić, "skąd wzięła się ich krytyczna ocena działań w Polsce" – zaznacza gazeta.

"Zażenowanie konfrontacją"

"Tak czy inaczej, europejskie instytucje wydają się zmartwione i zażenowane konfrontacją z Polską" – stwierdza francuski dziennik w komentarzu, w którym nie szczędzi cierpkich słów Parlamentowi Europejskiemu i Komisji Europejskiej. Choć KE "wzięła przykład ze sprawy Orbana, który krok po kroku tworzył w ostatnich latach system autorytarny na Węgrzech", równocześnie nowa procedura pozwalająca na obserwowanie i reagowanie na wydarzenia w Polsce "może się przyczynić do utrwalenia głosów eurosceptyków". To "ryzykowna strategia" – pisze francuska gazeta. Zauważa też, że sam PE "coraz bardziej się dzieli", a głos eurosceptyków jest wyraźnie słyszany już w całej Europie.

Niemiecki "Die Welt" pisze o "zachwycie nowych, prorządowych mediów" w Polsce wystąpieniem premier Beaty Szydło w czasie debaty w Parlamencie Europejskim i dodaje, że szef MSZ Witold Waszczykowski posunął się nawet do stwierdzenia o "narodzinach nowego europejskiego przywódcy". Dziennik widzi jednak pewien rozdźwięk w tym, że zdaniem Waszczykowskiego "debata w PE była potrzebna", by wyjaśnić to, co dzieje się w Polsce, natomiast jego szefowa w Strasburgu stwierdziła, że "nie ma powodu, by poświęcać Polsce tyle czasu".

Skąd "milion uchodźców"?

"The Washington Post" analizuje zaledwie fragment zdania wypowiedzianego przez szefową polskiego rządu w PE. Stwierdziła ona we wtorek w Strasburgu, że "Polska przyjęła milion uchodźców z Ukrainy". "WaPo" pisze, że to "nowy element dyskusji o uchodźcach w Polsce", zwłaszcza w kontekście oburzenia, jaki wywołał ten sąd wśród ukraińskich oficjeli nad Wisłą. Zdaniem dziennika jest on potrzebny do usprawiedliwiania postawy polskiego rządu, który nie chce uczestniczyć w systemie stałej relokacji migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. To dlatego Szydło mówiła o "milionie uchodźców z Ukrainy, którym nikt nie chciał pomóc". "WaPo" cytuje jednak ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycię, który podał twarde fakty: w 2015 r. Polska przyjęła dwóch uchodźców uciekających przed wojną w Donbasie, a w Polsce żyje po prostu milion Ukraińców, którzy są imigrantami zarobkowymi: "W Polsce nie ma uchodźców z Ukrainy. Są ludzie, którzy legalnie tu pracują, studiują i płacą podatki".

W tym samym kontekście o słowach Beaty Szydło pisze też agencja Reutera, zwracając uwagę na zobowiązanie Polski do przyjęcia ok. 7 tys. migrantów, głównie z Syrii, na bazie porozumienia z innymi krajami UE, do którego doszło jeszcze w ub. roku.

"Polskie media nigdy nie były wolne"

"Sueddeutsche Zeitung" w artykule zatytułowanym "Wolne media" zastanawia się z kolei nad "nowymi czasami", które nadeszły w telewizji publicznej.

"Polskie media nie są i nigdy nie były wolne do tego stopnia, co [niemieckie – red.] ARD i ZDF, czy międzynarodowy wzór, brytyjskie BBC. Platforma Obywatelska też wymieniała dziennikarzy, ale PiS idzie znacznie dalej" – pisze dalej "SZ", tłumacząc zmiany związane z ograniczeniem uprawnień KRRiTV oraz decyzje o rozwiązaniu umów "ze wszystkimi pracownikami mediów publicznych" (telewizji, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej). W mediach tych zatrudnienie znajdą wkrótce tylko ci, którzy "obiecają wierność nowemu rządowi i będą strzec zasad dziennikarskiego patriotyzmu".

"Jak będą wyglądały te nowe czasy?" – pyta następnie niemiecki dziennik. "Widać to już na przykładzie 'Wiadomości', głównego serwisu informacyjnego TVP". Jego widzowie – w dniu, w którym Komisja Europejska rozpoczęła procedurę przeciwdziałania zagrożeniom dla państwa prawnego, o czym "jako głównym temacie informowały wszystkie prywatne telewizje w Polsce – zobaczyli materiał o rzekomym skandalu zw. z podsłuchiwaniem, który miał miejsce za poprzedniej władzy" – pisze "SZ". Kiedy dzień później jedna z agencji obniżyła Polsce rating, "Wiadomości" "poświęciły temu tylko krótką wzmiankę". "Media w Polsce często stają po czyjejś stronie. Najważniejszy polski dziennik, liberalna 'Gazeta Wyborcza', nie tylko krytykuje nowe prawo uchwalane przez rząd, ale zachęca też swoich czytelników do uczestniczenia w demonstracjach organizowanych przez nowo powstały Komitet Obrony Demokracji" – zauważa na koniec "SZ".

W Niemczech też są problemy

Schemat podobnych artykułów pojawiających się o Polsce w ostatnich tygodniach w zagranicznej prasie, przełamuje "Die Zeit".

W jednym z najciekawszych komentarzy – dotyczącym relacji polsko-niemieckich, wychodzącym z założenia, że oba kraje "stają przed podobnymi problemami" – jego autor, Felix Ackerman, zauważa: "Wielu dziennikarzy ostrzega obecnie przed końcem świata dokonującym się w sąsiednim kraju, tak jakby w jego własnym nie było wystarczająco wielu problemów".

Ackerman pisze o "histerycznych niemieckich komentarzach dotyczących sytuacji w Polsce" i śmieje się, że jego koledzy po fachu odradzali mu niedawno przenosiny z Litwy do Polski. "Jak by zareagowali, gdybym powiedział, że wracam do Niemiec?" – zastanawia się dziennikarz, który "nie widzi na horyzoncie rozwiązania" dla kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego związanego z przybyciem uchodźców.

Zdaniem komentatora "Die Zeit", sytuację w obu krajach dziennikarze opisują "z zapalczywością, gwałtownością", wykorzystując – świadomie lub nie – "dawne stereotypy". O problemie migracji w Niemczech "na wschód od Odry pisze się (...), tak, jakby zimna wojna zakończyła się wczoraj". Ackerman zauważa, że w Polsce odżywa dyskusja o "zamachu dokonanym pod Smoleńskiem" przez Rosję i w tej sytuacji – paradoksalnie – polskie i niemieckie społeczeństwo nagle się do siebie zbliżają. Duża ich część zaczyna bowiem "wierzyć w teorie spiskowe, (...) jakiś rodzaj układu" i to, że "układ nie potrafi sobie poradzić" z problemami państwa. W Niemczech te teorie są przekładane na powszechne przeświadczenie o "dezinformowaniu obywateli przez media" w kwestii migrantów.

"W efekcie (w obu krajach) dochodzi do radykalizacja debaty publicznej" – pisze komentator i dodaje: "Tym, co różni jednak Polskę i Niemcy jest to, że w Polsce ci, którzy wierzą w teorię spiskową mówiącą o ogólnym atakowaniu kraju, są już u władzy i mają niepodzielną większość". W Niemczech "zyskują oni poparcie na ulicach i (...) ich efektywność zostanie osądzona w czasie wyborów federalnych jesienią 2017 roku".

To, co łączy Niemcy i Polskę, to również "bezsilność lewicowych partii nie potrafiących odpowiadać na problemy wewnętrzne jak i naciski ze strony prawicy".

Wałęsa we Włoszech

Włoska "La Reppubblica" z prośbą o odpowiedź na to, co dzieje się w Europie, która przestaje sobie radzić z nacjonalizmami i populizmem, udała się z wywiadem do Gdańska, do Lecha Wałęsy. "Musimy na nowo przemyśleć istotę demokracji i ją odtworzyć", bo inaczej "tacy ludzie jak Marine Le Pen we Francji czy Kaczyński w Polsce prędzej czy później będą dochodzili do władzy" – mówi były polski prezydent. Tłumaczy, że powinien wszystkim przyświecać cel "stworzenia nowej UE, w której nie będzie miejsca dla ludzi pokroju Orbana i Kaczyńskiego". Sam Jarosław Kaczyński i jego partia – przez to, że "używają języka dzielącego ludzi" – w końcu poniosą klęskę – mówi Wałęsa.

Co z gospodarką?

Czy jeżeli Polska zejdzie z drogi liberalnej gospodarki, mogą ucierpieć inwestycje zagraniczne w kraju? – zastanawia się tymczasem wpływowy "Financial Times". "Nowe polskie przywództwo z podejrzliwością patrzy na siły z zewnątrz [kapitał zagraniczny - red.], a to rzadko dobrze wpływa na relacje inwestorskie", pisze dziennik i pyta, "w jakim punkcie retoryka zamieni się w konkretne prawa wymierzone w inwestorów".

"FT" zauważa, że Europa Środkowo-Wschodnia od czasu kryzysu w 2008 r. "nie podniosła się całkowicie" i nie jest już tak atrakcyjnym rejonem świata dla wielkich firm z zachodnim kapitałem. Jednocześnie jednak Polska "okazała się bardziej odporna na globalne wydarzenia". W rankingu "inwestycji mobilnych" w 2015 r. uplasowała się na 8. miejscu na świecie w porównaniu z 23., jakie zajmuje pod względem PKB. By utrzymać ten poziom zainteresowania inwestycjami, przed polskim rządem stoi jednak zadanie "nie poróżnienia się z Niemcami" będącymi największym gospodarczym partnerem Warszawy. Rząd PiS musi "uważać na to, co mówi", bo jego retoryka może się wiązać z "dużymi kosztami" – pisze "FT".

Polska-Rosja

Rosyjska agencja informacyjna TASS zapowiada tymczasem zaplanowane na 22 stycznia międzyresortowe konsultacje Polski i Rosji na szczeblu wiceministrów spraw zagranicznych, cytując sprawującego ten urząd Władimira Titowa. Ten, niespełna dwa dni przed spotkaniem, powiedział, że "nieprzyjazna postawa Warszawy związana z międzynarodowymi i bilateralnymi kwestiami, w tym coraz częstsze akty wandalizmu wobec [sowieckich – red.] pomników i cmentarzy wojskowych, jest nie do zaakceptowania".

Titow "ostrzega" też Warszawę przed "wystosowywaniem roszczeń i stawianiem ultimatum w trakcie prowadzenia dialogu z Moskwą". Agencja TASS zwraca uwagę na fakt wyjścia z propozycją konsultacji przez stronę polską, dodaje jednak, że rozmowy odbędą się w kontekście "nieprzyjaznej postawy Polski wobec konfliktu na Ukrainie i żądań wzmocnienia wschodniej flanki NATO".

[object Object]
Komisja Europejska chce zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższegotvn24
wideo 2/35

Autor: adso/mtom / Źródło: tvn24.pl

Raporty: