Papież mówi, Watykan prostuje. Słowa Franciszka, które komentuje cały świat

Wywiad, który wywołał burzę. Pontyfikat Franciszka wyzwoli zmiany w Kościele?
Wywiad, który wywołał burzę. Pontyfikat Franciszka wyzwoli zmiany w Kościele?
Słowa papieża Franciszka wielokrotnie odbijają się szerokim echem w świecie

"Nie chciałem być papieżem" – powiedział Franciszek kilka miesięcy po wyborze na biskupa Rzymu. Jednak odkąd nim został, kościoły się wypełniły, a media mówią o "efekcie Franciszka". Papież popularność zawdzięcza bezpośredniemu stylowi bycia, ale też wypowiedziom m.in. o gejach, aborcji czy ubóstwie w Kościele - czasem kontrowersyjnym do tego stopnia, że Watykan musiał się z nich tłumaczyć.

Wstąpienie Franciszka na tron Piotrowy było rewolucją samą w sobie. Poprzedni papież Benedykt XVI był pierwszym od stuleci, który abdykował, a Jose Maria Bergoglio - pierwszym pochodzącym z Ameryki Południowej. Od początku zapowiadał zmiany w Watykanie i całym Kościele, o czym szybko przekonali się duchowni i media na całym świecie, które szeroko piszą o "efekcie Franciszka" - napływie ludzi do Kościoła i do konfesjonału. Mimo że on sam kilka razy powtarzał, że nie chciał być papieżem.

Ta wypowiedź, podobnie zresztą jak inne, niejednokrotnie budziły konsternację do tego stopnia, że watykańscy spin doktorzy mieli pełne ręce roboty z ich tłumaczeniem i umieszczaniem w odpowiednim kontekście.

Po wyborze chciał odmówić?

Tak było choćby w przypadku ubiegłotygodniowego wywiadu dla włoskiego dziennika "La Repubblica". W rozmowie z Eugenio Scalfarim Franciszek przyznał, że na wieść o wyborze ogarnął go "wielki niepokój" i poprosił kardynałów w Kaplicy Sykstyńskiej o kilka minut na przemyślenie sprawy. "Aby pozwolić temu odejść i się odprężyć, zamknąłem oczy (...). W pewnej chwili wypełniło mnie światło. Trwało to tylko chwilę, ale wydawało mi się, że bardzo długo. Potem zbladło, a ja wstałem i wszedłem do sali, gdzie czekali kardynałowie" - miał powiedzieć papież.

Po publikacji wywiadu rzecznik Watykanu Thomas Rosica przekonywał, że Scalfari przywołał słowa papieża z pamięci, a "mistyczne" doświadczenie w rzeczywistości nie miało miejsca, chociaż papież wielokrotnie mówił publicznie, że wcale nie chciał zostać biskupem Rzymu – m.in. podczas spotkania z dziećmi i młodzieżą w czerwcu. "Każdy, kto chce zostać papieżem, nie otrzymuje Bożego błogosławieństwa. Ja nie chciałem nim zostać" - mówił wówczas Franciszek.

Reportaż Jacka Pałasińskiego o papieżu Franciszku
Reportaż Jacka Pałasińskiego o papieżu Franciszkutvn24

Ateiści mogą być zbawieni?

Tłumaczenia wymagała też inna wyrwana z kontekstu wypowiedź Franciszka, który 22 maja podczas mszy w Watykanie powiedział, że ateiści także mogą dostąpić zbawienia. "Pan zbawił nas wszystkich swoją krwią na krzyżu, wszystkich, nie tylko katolików. Każdego. A ateistów? Nawet ateistów. Każdego!" - mówił Franciszek. Homilię wyemitowało Radio Watykańskie.

Kilka dni później bombardowany przez media Watykan wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie. Rosica podkreślał, że zbawienia mogą dostąpić ci, którzy "nie ze swojej winy" nie znają Chrystusa, ale poszukują Boga i próbują wypełniać jego wolę. Mówił również, że ateiści nie dostąpią zbawienia, jeśli się nie nawrócą i nie wprowadzą w życie nauk Chrystusa.

"Kimże jestem, by oceniać homoseksualistów?"

Wiele szumu wywołały też słowa papieża o homoseksualistach. W lipcu, podczas rozmowy z dziennikarzami w samolocie w drodze powrotnej z Rio de Janeiro powiedział: "Jeśli ktoś jest homoseksualistą i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać?".

Wypowiedź ta dla wielu stała się nadzieją na zmianę kursu Kościoła wobec gejów, ale papież jasno dał do zrozumienia, że jest przeciwny małżeństwom tej samej płci, jak i adopcji dzieci przez pary homoseksualne. "Stawką jest życie wielu dzieci, które będą dyskryminowane i pozbawione właściwego rozwoju (...). Nie bądźmy naiwni: to nie tylko sprawa polityczna, ale próba zniszczenia Boskiego planu" - napisał w marcu w liście do argentyńskich zakonnic w sprawie ustawy zezwalającej na małżeństwa homoseksualne. Według argentyńskiego prawa, geje i lesbijki mogą zawierać małżeństwa i adoptować dzieci.

Później we wrześniowym wywiadzie dla "Civilta cattolica" wyjaśnił swoje słowa z samolotu mówiąc, że "powiedział to, co mówi katechizm". Ujawnił też, że gdy był arcybiskupem Buenos Aires, pisali do niego homoseksualiści, którzy - jak dodał - są "społecznymi rannymi". "Mówili mi, że czują, że Kościół ich zawsze potępia" - podkreślił.

O aborcji

W tej samej rozmowie Franciszek powiedział, że kobiecie, która poddała się aborcji i która szczerze tego żałuje, należy się miłosierdzie. "Konfesjonał to nie jest sala tortur, lecz miejsce miłosierdzia, w którym Pan zachęca nas do tego, byśmy dawali z siebie wszystko, co najlepsze. Myślę o sytuacji kobiety, która ma za sobą nieudane małżeństwo oraz aborcję w jego trakcie. Potem ta kobieta wyszła ponownie za mąż, teraz jest spokojna i ma pięcioro dzieci (...). Aborcja jest dla niej olbrzymim brzemieniem i ona szczerze jej żałuje. Chciałaby kontynuować życie chrześcijańskie" - mówił papież. W innej wypowiedzi dał jednak jasno do zrozumienia, że należy bronić nienarodzonych przed aborcją i że każde dziecko ma prawo do życia i bycia narodzonym. Stwierdził też, że Kościół ma "przesadną obsesję" na temat aborcji, antykoncepcji i małżeństw homoseksualnych. Według niego, nie ma potrzeby, by mówić o tym bez przerwy, ale Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na ortodoksyjnych zasadach i uporczywym narzucaniu doktryn. W ten sposób uzasadnił, dlaczego niechętnie wypowiada się na tematy bioetyczne.

O polityce i plotkowaniu

Franciszek unika wypowiadania się na tematy polityczne, ale, jak przyznał podczas mszy 16 września, "dobry katolik miesza się do polityki", a obywatele "nie mogą się nią nie interesować". "Jak głosi nauka społeczna Kościoła, polityka jest jedną z najwznioślejszych form miłości, bo służy dobru wspólnemu. Nie można umywać rąk" - powiedział.

Zaapelował też, by nie krytykować zanadto rządzących. "Ogląda się telewizję, a tam ciągle ich krytykują, krytykują. Czyta się gazetę, a tam krytykują. Zawsze jest źle, zawsze przeciwko nim" - powiedział.

W podobnym tonie mówił o plotkowaniu - m.in. w czasie mszy w Ogrodach Watykańskich pod koniec września. Franciszek powiedział, że plotkowanie musi być "zakazanym językiem" i że nie powinno się mówić źle o innych. Kilka dni wcześniej podczas audiencji generalnej stwierdził, że "zanim dobry chrześcijanin zacznie kogoś obmawiać, powinien ugryźć się w język". "Dobrze mu to zrobi, bo język mu spuchnie i nie będzie mógł więcej plotkować" - podkreślił podczas audiencji generalnej w Watykanie".

O kobietach

We wrześniowym wywiadzie dla "Civilta cattolica" papież wyraził opinię, że należy poszerzyć przestrzeń obecności kobiet. "Obawiam się rozwiązania w postaci macho w spódnicy, bo w rzeczywistości kobieta ma inną strukturę niż mężczyzna. Tymczasem wypowiedzi, jakie słyszę na temat roli kobiety, są często inspirowane przez ideologię macho" - uważa papież. Jego zdaniem kobiety zadają głębokie pytania, na które należy odpowiedzieć. Ich rolę w Kościele uznał za "nie do pominięcia". "Kościół nie może być sobą bez kobiety i jej roli" - ocenił. Pytany o kwestię kapłaństwa kobiet podczas rozmowy z dziennikarzami w czasie lotu powrotnego z Rio, Franciszek oświadczył jasno, że "Kościół mówił i mówi nie, a drzwi są zamknięte". Zaznaczył jednak, ze kobiety mogą piastować odpowiedzialne funkcje np. w administracji kościelnej.

O ubóstwie w Kościele

Wypowiedzi Franciszka o ubogim Kościele wywołały największe poruszenie wśród komentatorów, którzy podkreślali "rewolucyjny" ton jego słów. "Biedny kościół" stał się swoistym hasłem papieża, który poruszył tę sprawę już w marcu, na swoim pierwszym spotkaniu z dziennikarzami. Mówił wówczas, że chciałby "biednego Kościoła dla biednych ludzi". Uzasadnił tym wybór swojego imienia – Franciszka, który był symbolem ubóstwa, pokoju i prostoty.

Później wracał do tego tematu kilkakrotnie. We wrześniu zaapelował do proboszczów, by nie prosili wiernych o pieniądze za sakramenty. "Często zdarza się, że ten, kto przychodzi prosić o sakrament, otrzymuje formularz, a nawet gorzej, proszony jest o pieniądze. Tak nie powinno być" - powiedział na spotkaniu z duchowieństwem Rzymu 17 września.

W październiku podczas wizyty w Asyżu papież powtórzył, że Kościół musi wyrzec się "światowości, próżności i pokusy pieniędzy".

Również w październiku w wywiadzie dla "Repubbliki" orzekł, że "dwór to trąd papiestwa", a przywódcy Kościoła byli często "głodnymi pochlebstw narcyzami". Ocenił też, że i w Kurii Rzymskiej można znaleźć "dworzan" i podkreślił, że będzie chciał to zreformować.

Bez limuzyn i gronostajów

Reformę zaczął od siebie. W dniu wyboru na Biskupa Rzymu zrezygnował z papieskiej limuzyny i zamiast tego pojechał autobusem z innymi kardynałami. "Pojadę z chłopakami" - powiedział. Zamieszkał w Domu św. Marty, który jest "watykańskim hotelem", a nie w apartamencie w Pałacu Apostolskim. Obiady i kolacje najczęściej jada we wspólnej stołówce. Tłumaczył, że odczuwa potrzebę, by żyć wśród ludzi, bo taka jest jego osobowość.

Chęć oszczędzania i bycia bliżej ludzi okazała się jednak zgubna podczas wizyty papieża w Rio de Janeiro. Franciszek z lotniska do centrum miasta pojechał zwykłym samochodem, który został zablokowany przez tłum na drodze. Po Watykanie jednak nadal jeździ średniej klasy samochodem, a nie specjalną limuzyną. W lipcu, podczas spotkania z seminarzystami, zaapelował także do przyszłych księży, by wybierali skromniejsze samochody. Wyznał, że "boli go" widok księdza lub zakonnicy w najnowszym modelu auta.

Franciszek zrezygnował również ze strojnych szat, m.in. papieskiej peleryny z futrem z gronostajów. Tuż po konklawe stanowczo odmówił jej założenia, mówiąc ceremoniarzowi: "Niech ksiądz sam to włoży. Skończył się karnawał". Franciszek nie chciał także złotego pierścienia (wybrał tańszy, srebrny) i czerwonych trzewików- chodzi w czarnych sznurowanych butach, nosi też zwykły, plastikowy zegarek.

Papież wszystko robi sam

Papież także osobiście otwiera adresowane do niego listy i dzwoni do wiernych. Telefon od niego odebrała m.in. 44-letnia kobieta, ofiara gwałtu czy 19-letni student z Padwy. Franciszek przekonuje, że jego telefony do prywatnych osób nie są żadną sensacją. "Taki już jestem" - mówi.

Sam także nosi mitrę, czyli biskupie nakrycie głowy. Pod koniec lipca, przed odlotem do Brazylii na Światowe Dni Młodzieży, dźwigał na lotnisku swoją ciężką teczkę.

Ostatnio papież dostał samochód - blisko 30-letnie renault 4 - identyczny model, jakim Jose Maria Bergoglio jeździł jeszcze w Argentynie. Papież nie wykluczył, że sam będzie prowadził auto, choć tylko w Watykanie.

Franciszek znany jest również z tego, że często nie wygłasza przygotowanych wcześniej przemówień, tylko improwizuje.

Żarty Franciszka

Franciszek niejednokrotnie wywoływał uśmiech na twarzach wiernych swoimi żarcikami. Podczas październikowej wizyty w Asyżu największe brawa wywołał jego komentarz dotyczący nowożeńców: "Ja zawsze radzę nowożeńcom: kłóćcie się ile chcecie, niech latają talerze, ale nigdy nie kończcie dnia bez zgody".

Z kolei w przemówieniu do młodzieży żartował wywołując rozbawienie słuchaczy: "Kiedy przychodzi do mnie matka i mówi mi: 'Mam 30-letniego syna, który nie chce się żenić, nie może się zdecydować, ma śliczną narzeczoną, ale się nie pobierają' ja odpowiadam: Niech pani nie prasuje mu więcej koszul".

Pogodna twarz Franciszka zaskoczyła nowego metropolitę Buenos Aires, abp. Mario Poliego, który stwierdził, że papież jeszcze jako jego poprzednik zawsze był poważny i nigdy się nie uśmiechał, tymczasem w Watykanie tryska humorem. "Wesoło jest być papieżem" - odparł mu na to Franciszek. To chyba najpełniejsze podsumowanie jego osobowości.

Reportaż Jacka Pałasińskiego o papieżu Franciszku
Reportaż Jacka Pałasińskiego o papieżu Franciszkutvn24

Autor: Joanna Kocik//kdj / Źródło: tvn24.pl

Raporty: