Stracili 938 samolotów, zrzucili więcej bomb niż na III Rzeszę. Wielki nieudany "grzmot" USA

Naloty USA na Wietnam Północny
Naloty USA na Wietnam Północny
USAF
Kosztowna porażka AmerykanówUSAF

Operacja Rolling Thunder była jedną z największych i najkosztowniejszych w historii lotnictwa USA. Przez niemal cztery lata próbowano zmusić do uległości Wietnam Północny, zrzucając nań więcej bomb niż na III Rzeszę czy Japonię. Amerykanie popełnili jednak szereg błędów, które doprowadziły ich do kosztownej porażki.

Naloty na Wietnam Północny rozpoczęły się niemal dokładnie pół wieku temu. Prezydent Lyndon Johnson oficjalnie rozpoczął operację Rolling Thunder 2 marca 1965 roku. Planowanie i przygotowania rozpoczęły się jednak kilka miesięcy wcześniej. Od początku opierano się jednak na pewnym błędnym założeniu, które ostatecznie zniweczyło całą operację. Wnioski wyciągnięte z fiaska Rolling Thunder zmieniły oblicze lotnictwa USA i są do dzisiaj cenną nauką.

Wchodzenie w bagno

Na początku 1965 roku, wbrew swoim wcześniejszym założeniom, Amerykanie byli już silnie zaangażowani w konflikt pomiędzy Wietnamem Północnym a Południowym. Waszyngton wspierał rządzącą na południu dyktaturę od początku jej istnienia w połowie lat 50. Przez wiele lat unikał jednak bezpośredniego angażowania się w sprawy Wietnamczyków, preferując wpływanie na bieg wydarzeń zdalnie, przy pomocy wsparcia różnego rodzaju. Na początku lat 60. represyjna dyktatura prezydenta Ngo Dinh Diema stopniowo traciła jednak kontrolę nad państwem, w którym umacniała się komunistyczna partyzantka Vietkong. W 1963 roku Amerykanie, obawiający się triumfu wspieranych przez Moskwę i Pekin Wietnamczyków z północy, postanowili zaangażować się bardziej. Ngo Dinh Diem stracił ich „mandat” i został obalony oraz zamordowany przez wojskowych puczystów wspieranych przez USA. Już do końca istnienia Wietnamu Południowego rządzili nim wojskowi. Przewrót i zaostrzenie represji doprowadziło do wzmocnienia działań partyzantów, coraz silniej wspieranych przez Wietnam Północny. W Waszyngtonie zaczęto uważać, że bez bezpośredniego wsparcia władze w Sajgonie upadną i komunizm odniesie w Azji kolejne zwycięstwo.

W sierpniu 1964 roku na wodach Zatoki Tonkińskiej doszło do incydentu, podczas którego kilka północnowietnamskich kutrów torpedowych zaatakowało amerykański niszczyciel prowadzący operacje szpiegowskie. Doszło do wymiany ognia, w której ucierpieli tylko Wietnamczycy. Dwa dni później ten sam niszczyciel, USS Maddox, miał stoczyć kolejny bój z kutrami torpedowymi, ale według odtajnionych dokumentów zestresowana załoga najpewniej strzelała do fałszywych ech radarowych.

Waszyngton wykorzystał incydent do zaangażowania się w wietnamski konflikt. Przeprowadzono odwetowe naloty na skromną flotę Wietnamu Północnego. Jednocześnie kongres udzielił prezydentowi zgody na podjęcie „wszelkich niezbędnych” kroków w celu powstrzymania komunizmu w Azji Południowo-Wschodniej.

Prezydent Johnson wręcza medale żołnierzom w Wietnamie. Prezydent teoretycznie był przeciwny tej wojnie, ale w praktyce to za jego rządów osiągnęła apogeumYoichi Okamoto | domena publiczna

Rodzi się grzmot

Pod koniec 1964 Johnson zdecydowanie wygrał wybory i rozpoczął swoją drugą kadencję. Podczas kampanii prezydenckiej zapewniał, że „nasi chłopcy” nie ruszą do bezpośredniej walki na lądzie w Azji. Coś trzeba było jednak zrobić z Wietnamem Północnym, który nie przejawiał uległości i ani myślał zaprzestać wspierania partyzantki w Wietnamie Południowym. Wojskowi sugerowali szeroko zakrojoną kampanię nalotów, wymierzoną w przemysł i infrastrukturę komunistycznego państwa. Miało to nie tylko zmusić Hanoi do uległości, ale także uniemożliwić wysyłanie zaopatrzenia na południe. W amerykańskim wojsku panowało wówczas przekonanie o wielkiej potędze własnego lotnictwa i co nie ulega wątpliwości, rzeczywiście było ono wówczas najsilniejsze na świecie. Zakładano, że skoro jest dość potężne, aby prowadzić globalną wojnę z Układem Warszawskim, to na pewno poradzi sobie ze zmuszeniem do uległości biednego i małego Wietnamu Północnego. Na najwyższych szczeblach dowódczych w amerykańskim lotnictwie byli ludzie, którzy brali udział w kampaniach nalotów strategicznych na III Rzeszę i Japonię, oraz wychowywali się na popularnych w okresie międzywojennym teoriach wojny powietrznej, według których konflikt można wygrać jedynie stosując naloty. Na przełomie 1964 i 1965 roku wojskowi i "jastrzębie" w Kongresie byli już rozdrażnieni niezdecydowaniem Białego Domu w sprawie Wietnamu Północnego. Odchodzący na emeryturę, ale nadal niezwykle wypływowy generał Curtis LeMay stwierdził na początku lutego, że jest „zdegustowany” postawą prezydenta. Zasugerował przy tym, że jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby zagrozić władzom w Hanoi „cofnięciem ich do wieku kamienia łupanego” przy pomocy bomb.

Propagandowe zdjęcie przedstawiające pilotów północnowietnamskich MiG-19 analizujących walki powietrzne z AmerykanamiUSAF

Pozorna potęga

Naciskany przez „jastrzębi” Johnson nie miał właściwie wyboru. Dopiero co obiecywał, że nie wyśle „amerykańskich chłopców” na wojnę. Sugerowana przez Pentagon kampania nalotów wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Sprawę przeważyło kilka ataków partyzantów na amerykańskich „doradców” stacjonujących w Wietnamie Południowym, w których zginęło kilkudziesięciu ludzi. W lutym 1965 roku zapadła ostateczna decyzja, aby rozpocząć operację Rolling Thunder.

Początkowo zakładano, że intensywne naloty potrwają dwa, trzy miesiące. Przygotowano listę około stu celów. Były to głównie fabryki, rafinerie, składy paliw, arsenały, mosty i duże stacje kolejowe. Do akcji miało ruszyć ponad pół tysiąca samolotów lotnictwa wojskowego USAF i US Navy. Te pierwsze stacjonowały głównie w Tajlandii, a te drugie na utrzymywanych stale na Zatoce Tonkińskiej dwóch lotniskowcach. Potędze amerykańskiego lotnictwa Wietnamczycy właściwie nie mieli co przeciwstawić. Ich lotnictwo na początku 1965 roku było symboliczne, Składało się z dwóch niepełnych dywizjonów już nie najnowszych radzieckich myśliwców MiG-17, których pilotów szkolono w sąsiednich Chinach. Obrona przeciwlotnicza składała się głównie z lekkich działek, nadających się jedynie do zwalczania samolotów lecących bardzo nisko. Nie może więc dziwić, że amerykańscy wojskowi byli pewni swego.

Start F-105 do nalotu na Wietnam Północny
Start F-105 do nalotu na Wietnam PółnocnyUSAF

Wojsko w cuglach

Pierwsze naloty odbyły się drugiego marca 1965 roku. Do końca miesiąca intensywnie bombardowano wszystkie wyznaczone wstępnie cele. Ich lista szybko się kurczyła, ale wbrew oczekiwaniom władze w Hanoi nie przejawiały uległości a nawet usztywniły swoje stanowisko. Na początku kwietnia oznajmiły, ze jedynym warunkiem podjęcia rozmów jest zaprzestanie nalotów i wycofanie amerykańskich żołnierzy z Wietnamu Południowego. W międzyczasie straty ponoszone podczas nalotów rosły i doszło do pierwszych walk z komunistycznym lotnictwem. Amerykanie nie mieli wielkiego wyboru, musieli kontynuować naloty, aby nie przyznać się do porażki. Jak się okazało, miały jeszcze potrwać ponad trzy lata.

Szybko ujawniły się również różne słabości Amerykanów. Dla wojskowych największym utrapieniem okazał się sam prezydent. Johnson zgodził się na Rolling Thunder, ale obwarował operację szeregiem zastrzeżeń. Zakazał między innymi bombardować Hanoi i Haifongu, czyli stolicy i głównego portu Wietnamu Północnego. Codziennie w Białym Domu prezydent oraz jego najbliżsi doradcy dokonywali przeglądu celów nalotów na następny dzień i każdy z osobna autoryzowali. Johnson ze zrozumiałych względów chciał maksymalnie ograniczyć ryzyko incydentów w postaci na przykład omyłkowego zabicia większej liczby cywili. Jego celem było powstrzymanie Chin i ZSRR od silniejszego zaangażowania się w wojnę.

Niezależnie od starań Amerykanów, Chińczycy i Sowieci w reakcji na Rolling Thunder natychmiast znacząco zwiększyli pomoc dla Wietnamu Północnego. Do bezpiecznego Hajfongu zaczęły zawijać liczne radzieckie (również polskie) statki z bronią i wszystkim, co było niezbędne do przetrwania. Podobnie przez granicę z Chinami płynął strumień zaopatrzenia. Amerykanie może i szybko zrujnowali skromny przemysł Wietnamu Północnego, ale dostawy z zewnątrz pozwalały utrzymać całą gospodarkę przy życiu. Naloty na mosty, drogi i kolej również nie przyniosły zakładanego skutku, bo Wietnamczycy wszystko szybko odbudowywali. Pomagał im w tym kilkudziesięciotysięczny kontyngent robotników przysłany z Chin.

Atak na linię kolejową w wykonaniu samolotów US Navy
Atak na linię kolejową w wykonaniu samolotów US NavyUS Navy

Wraz z trwaniem Rolling Thunder tężał opór wojska Wietnamu Północnego, Głównie za sprawą dostarczanego z ZSRR coraz nowocześniejszego uzbrojenia. Już latem 1965 roku Wietnamczycy otrzymali pierwsze systemy rakiet przeciwlotniczych S-75 Dźwina i stacje radarowe. Sowieci dostarczyli też wielkie ilości naprowadzanych radarowo ciężkich dział przeciwlotniczych. Natomiast w 1966 roku na niebie pojawiły się nie ustępujące amerykańskim maszynom myśliwce MiG-21, przysyłane z ZSRR statkami.

Sekwencja zdjęć przedstawiająca zestrzelenie północnowietnamskiego MiG-17 przez amerykańskiego F-105USAF

Kosztowna nauka

Wszystko to sprawiło, że naloty stawały się dla Amerykanów coraz bardziej niebezpieczne i skomplikowane. Bombowce musiały mieć silną eskortę na wypadek pojawienia się wrogich myśliwców, a przodem musiały lecieć wyspecjalizowane zespoły maszyn do zwalczania wyrzutni rakiet przeciwlotniczych, radarów i prowadzenia wojny elektronicznej. Szybko okazało się też, że amerykańskiemu lotnictwu daleko do ideału.

Dużym zaskoczeniem były wyniki pierwszych pojedynków powietrznych. Amerykańskie myśliwce, budowane głównie z myślą o jak największych prędkościach, okazały się być słabo przystosowane do walk z wolniejszymi, ale znacznie bardziej zwrotnymi MiG-ami. Najlepszym odpowiednikiem okazał się stworzony dla US Navy F-4 Phantom. Jego pierwsze wersje nie miały jednak zabudowanego działka, bowiem wielkie nadzieje pokładano w będących nowością rakietach powietrze-powietrze. Ich pierwsze wersje okazały się być jednak bardzo zawodne i w F-4 zaczęto na gwałt montować działka.

Okazało się również, że Amerykańscy piloci nie radzą sobie najlepiej w walce. Ze służby odeszły już asy II wojny światowej i wojny w Korei. Z braku odpowiedniego systemu szkolenia, nie doszło do przekazania ich wiedzy. Nie było też ćwiczeń, w których piloci mogliby nabyć nawyków niezbędnych w walce. Na szczęście dla Amerykanów, w walkach dysponowali znaczną przewagą liczebną i najczęściej też technologiczną a północnowietnamscy piloci szkoleni pośpiesznie w Chinach również nie byli mistrzami pilotażu.

Bomby spadają na stalownię opodal HanoiUSAF

Niechęć do podjęcia trudnej decyzji

Już pod koniec 1965 roku stało się jasne, że operacja Rolling Thunder będzie fiaskiem. Władze w Hanoi nie ugięły się, ale wręcz usztywniły swoje stanowisko. Dzięki wsparciu Chin i ZSRR siła militarna Wietnamu Północnego wzrosła. Do partyzantki w Wietnamie Południowym płynęło coraz więcej broni. Amerykanom zabrakło natomiast celów. Te które Johnson pozwolił zbombardować, zostały zniszczone. Wiele innych, w tym kluczowy port w Hajfongu, były nietknięte.

W obliczu fiaska swoich wstępnych założeń Amerykanie okazali się niezdolni do zmiany swojego postępowania. Z jednej strony zakończenie nalotów byłoby przyznaniem się do porażki, z drugiej strony prezydent nie chciał dać wojsku wolnej ręki. W efekcie brnięto w ślepy zaułek i kontynuowano operację, która właściwie nie miała sensu i kosztowała życie tysięcy Wietnamczyków. Jednocześnie drastycznie zwiększano zaangażowanie wojsk lądowych w wojnę w Wietnamie Południowym.

Siła inercji i niezdecydowania operacja Rolling Thunder ciągnęła się przez jeszcze niemal trzy lata. Po trwających niemal rok sporach i kłótniach w Waszyngtonie, w tym powołaniu specjalnej komisji w Kongresie, na początku 1968 roku ograniczono naloty. Dzięki temu udało się przekonać Wietnamczyków, aby zgodzili się na rozmowy pokojowe w Paryżu. Ponieważ delegacja z Hanoi nie chciała podjąć poważniejszych rozmów bez całkowitego zawieszenia nalotów, Johnson formalnie zakończył operację Rolling Thunder pierwszego listopada.

Walki nad Wietnamem Północnym wykazały wyższość F-4 Phantom nad innymi amerykańskimi myśliwcami. Pierwsze wersje szybko zmodyfikowano w wyniku doświadczeń z walk. Dodano między innymi zabudowane działkoUSAF

Porażka kosztująca 90 tysięcy istnień

Choć Amerykanie tak tego wówczas nie określali, trwająca niemal cztery lata kampania nalotów skończyła się ich porażką. Nie osiągnięto zakładanych celów. W walce i wypadkach stracono 938 samolotów, a ponad tysiąc pilotów zginęło, trafiło do niewoli lub zaginęło. Na Wietnam Północny spadło 860 tysięcy ton bomb i rakiet, czyli więcej niż Amerykanie zrzucili na Niemcy czy Japonię podczas II wojny światowej. W efekcie zginęło prawdopodobnie około 90 tysięcy Wietnamczyków, choć dokładne dane nie są znane. Same strącone samoloty były warte trzy razy więcej niż całe szacowane straty poniesione przez Wietnam Północny. W całej kampanii Rolling Thunder 80 procent amerykańskich maszyn padło ofiarą artylerii przeciwlotniczej. Rakiety S-75 okazały się być mało skuteczne, średnio tylko jedna na 50 niszczyła swój cel. Były jednak dostarczane z ZSRR masowo i do końca nalotów bardzo często je stosowano. Równie mało skuteczne były myśliwce, które były nieliczne i głównie musiały walczyć o przetrwanie w starciu z liczniejszymi maszynami amerykańskimi.

Jedyną korzyścią dla Amerykanów z fiaska operacji Rolling Thunder był szereg cennych nauczek na przyszłość. Dobitnie przekonano się o tym, że samymi nalotami nie można złamać zdeterminowanego przeciwnika, a kolejni prezydenci unikali tak drobiazgowego sterowania pracą wojskowych. Przebudowano też całą strukturę dowodzenia i stworzono mechanizmy do skutecznego organizowania wspólnych działań lotnictwa USAF, US Navy i Piechoty Morskiej. Drastycznie zreformowano system szkolenia pilotów, organizując między innymi bardzo realistyczne symulacje walk powietrznych. Zmieniono też priorytety w budowie samolotów, które miały być bardziej zrównoważone i być nie tylko szybkie, ale też zwrotne. Nauki z Wietnamu posłużyły za podstawę do skonstruowania F-15 czy F-16.

Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl