Nosiciel zagłady dla ubogich. Oparty o rozwiązania ze złomu

Po lewej stronie widać okręt przy nabrzeżu, po prawej domniemane stanowisko testowe dla rakietGoogle Earth

Najnowsza broń reżimu Kim Dzong Una najprawdopodobniej jest oparta o rozwiązania pozyskane ze złomu. Zaobserwowany na zdjęciach satelitarnych okręt podwodny konstrukcyjnie bardzo przypomina radzieckie jednostki typu Golf. Pomimo przestarzałej konstrukcji, nowa jednostka może stanowić problem dla przeciwników Korei Północnej.

Okręt nienazwanego jeszcze typu zaobserwowano na zdjęciach satelitarnych portu Sinpo. Tamtejszą małą wojskową stocznię w ostatnim czasie wyraźnie poddano modernizacji. Zbudowano między innymi nowe nabrzeża i zamknięty basen, w którym cumuje właśnie nowy okręt. Opodal powstało natomiast stanowisko testowe dla rakiet. Być może tam mają być prowadzone próby głównego uzbrojenia dla nowego okrętu.

Wyraźnie widoczny nowy okręt w nowym basenie portowym. Widać, że ma duży kiosk, w którym mogą być ukryte silosy dla rakietGoogle

Nauka ze złomu

Małą jednostkę zacumowaną w porcie Sinpo blogerzy obserwujący północnokoreańskie wojsko dostrzegli już wiele tygodni temu. Nie było jednak żadnych dalszych informacji na jej temat. W niedzielę południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, powołując się na źródła we władzach Korei Południowej, potwierdziła istnienie jednostki. Informatorzy stwierdzili, że jest to zmodyfikowany radziecki okręt typu Golf. Jest jednak mało prawdopodobne, aby to twierdzenie było w całości prawdą. Korea Północna owszem kupiła dziesięć wycofanych ze służby we Flocie Pacyfiku okrętów typu Golf na początku lat 90. Oficjalnie nabyto je w celu zezłomowania. Rosjanie zdemontowali z nich wszystkie elementy uzbrojenia i wszelkie cenne rzeczy. Do Korei Północnej w rejs na holu wysyłano puste stalowe skorupy. Nie ulega wątpliwości, że poradzieckie Golfy zostały w Korei Północnej dokumentnie przebadane przed pocięciem na "żyletki". Odbudowanie i zmodernizowanie choć jednego z nich byłoby jednak bardzo trudne i kosztowne. Łatwiej byłoby zbudować taki okręt od nowa, co pozwoliłoby go przystosować do urządzeń dostępnych w Korei Północnej, na przykład silników, pomp czy elektroniki.

Rozbudowane prace

Wobec tego jest bardzo prawdopodobne, że na zdjęciach satelitarnych widać zbudowany od podstaw nowy okręt północnokoreański, jedynie oparty o radzieckie rozwiązania techniczne z lat 50. Jest to uzbrojenie o nieporównywalnie mniejszych możliwościach niż współczesne okręty podwodne z rakietami balistycznymi, jakimi dysponują mocarstwa jądrowe. Swoista broń strategiczna dla ubogich.

Nie wiadomo, czy trwa budowa kolejnych okrętów. Stworzenie tylko jednego na pewno było poważnym wydatkiem dla Korei Północnej, zwłaszcza, że w bazie w Sinpo widać ślady wielu inwestycji. Władze muszą przywiązywać do tego przedsięwzięcia dużą uwagę. Opodal basenu dla nowej jednostki zbudowano również coś, co wygląda na stanowisko testowe dla rakiet. Widać wieżę usadowioną na rozległej betonowej podstawie, którą oddziela od zabudowań stoczni wysoki ochronny wał ziemny. Betonowe drogi łączą stanowisko startowe z kilkoma nowymi budynkami, a jedna znika w pobliskim wzgórzu, gdzie mogą być bunkry mieszczące składy i placówkę badawczą. Umieszczenie wyrzutni tak blisko stoczni, zabudowań i miasta jest ryzykowną decyzją, której w innych krajach niż Kora Północna prawdopodobnie by nie podjęto. Nowe rakiety mają tendencję do wybuchania podczas eksperymentów. W Korei Północnej argument ograniczenia kosztów i przyśpieszenia prac mógł jednak przeważyć. Bez głównego uzbrojenia nowy okręt jest bezużyteczny.

Widok ogólny bazy w Sinpo. U góry basen z okrętem, po środku zabudowania stoczni a na dole domniemana placówka do testowania rakietGoogle
Konstrukcja wyraźnie wyglądająca na stanowisko startowe dla większych rakietGoogle

Czym strzelać?

Przyjmując duże podobieństwo północnokoreańskiej jednostki do radzieckich Golfów, w dużym kiosku (wieżyczka usadowiona na kadłubie okrętu podwodnego) mieści się kilka silosów dla średniej wielkości rakiet balistycznych. W ostatecznej wersji radzieckich okrętów umieszczano tam pociski R-21 o zasięgu 1,5 tysiąca kilometrów. Można je było odpalać spod wody. Według niepotwierdzonych informacji Korea Północna miała dostęp do technologii zawartych w pociskach R-21, które są modyfikacją popularnej rodziny rakiet SCUD. Wojsko Pjongjangu nadało im oznaczenie No Dong 1. To prawdopodobnie jedna z lepiej dopracowanych rakiet Korei Północnej, która jest regularnie pokazywana na paradach, a raz zaobserwowano jej próbne odpalenie. Zasięg pocisku ma wynosić około 1,3 tysiąca kilometrów. Zupełnie czym innym jest jednak zbudowanie rakiety odpalanej z lądu, a innym upchnięcie jej na ciasnym i wilgotnym okręcie podwodnym, oraz odpalenie z tak niestabilnej platformy. Gdyby dodać do tego odpalenie spod wody, poziom skomplikowania wzrasta gwałtownie. To bowiem najbardziej złożona metoda wysyłania pocisków balistycznych w drogę.

Radziecki okręt typu Golf. Rakiety są ukryte w tylnej części dużego kioskuUS Navy

Odległy problem

Jest wątpliwe, aby Korea Północna w najbliższych latach była w stanie zmodyfikować No Dong 1 w takim stopniu, aby można go było odpalić spod wody. Ewentualnie można go umieścić w obecnym kształcie na nowym okręcie i wystrzeliwać z powierzchni. W takim wypadku byłby jednak łatwym celem dla tak potężnych flot jak amerykańska, japońska czy południowokoreańska. Pozostaje pytanie, po co Pjongjangowi tak drogie uzbrojenie jak okręt podwodny z rakietami balistycznymi. Koreę Południową czy Japonię może sięgnąć pociskami odpalanym z lądu. Próba dopłynięcia w pobliże terytorium USA, czy chociażby Hawajów, może być trudnym zadaniem. Baza w Sinpo na pewno stała się już przedmiotem zainteresowania flot podwodnych wspomnianych państw i nowy północnokoreański okręt wyruszając w morze najprawdopodobniej będzie miał swój "ogon". Flota Korei Północnej jest tak przestarzała, że nie byłaby w stanie zapewnić mu ochrony z dala od własnych wybrzeży. W długiej perspektywie nowy okręt podwodny teoretycznie może być zagrożeniem, gdyby uzbroić go w rakiety odpalane spod wody i z głowicami jądrowymi. Wówczas, gdyby w jakiś sposób przemknął się niezauważony na ocean, mógłby z zaskoczenia zaatakować wiele celów na Pacyfiku.

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Google Earth