"Niet" dla Rosji, możliwa wojna z Iranem. Oto polityka zagraniczna Romneya


Przeznaczenie ogromnych środków na tarczę antyrakietową, żadnego "układania się" z Rosją, zacieśnienie współpracy militarnej z Izraelem i jasne stwierdzenie, że wojna z Iranem to "karta leżąca na stole". Takie cele polityki wyznaczył sobie kandydat republikanów na prezydenta USA Mitt Romney. Dokument, który je zbiera to "Plan Romney'a na amerykańskie stulecie".

Republikanin, który chce odebrać Barackowi Obamie Biały Dom opracował ze swoimi doradcami cele polityki zagranicznej USA na kolejne lata pod rządami Romney'a. Według autorów wyznaczają one jasny geopolityczny podział świata i regionów najważniejszych dla USA.

Iran zacznie się bać?

Właściwie całość "planu" opiera się na bardzo amerykańskim, nie nowym założeniu: dbałości o "bezpieczeństwo państwa i jego obywateli". Nacisk pada więc na politykę obronności.

Romney wylicza następujące obszary działań USA w polityce zagranicznej (w kolejności od najważniejszego): Iran, Afganistan i Pakistan, Chiny, Bliski Wschód (podział na Izrael, Egipt i Syrię), Rosja, Ameryka Południowa, Korea Północna.

W przypadku Iranu polityk nie ma wątpliwości: wojna jest możliwa.

W przypadku Afganistanu dopilnuje, by operacja wycofywania wojsk z tego kraju przebiegała sprawnie i zakończyła się w 2014 roku. Równocześnie Romney będzie chciał wskazać miejscowym politykom oraz politykom w Pakistanie, że "powinni działać sprawnie i z zaangażowaniem, by amerykańska misja dopięła swego". "Musimy być pewni, że te kraje współdziałają z nami w 100 proc." - dodaje w konspekcie.

W przypadku Chin Romney będzie twardy. Zacznie wspierać oficjalnie organizacje praw człowieka w Państwie Środka, będzie mówił o prawach i wolności Chińczyków i "upewni się, że wszystkie kanały i drogi wolnego handlu w Azji Wschodniej takie pozostaną, jednocześnie gwarantując suwerenność mniejszym krajom regionu".

Izrael znów najważniejszy. Syria przejdzie zmiany

Na Bliskim Wschodzie republikański kandydat chce wspierać Izrael i Syrię. Gdyby wygrał wybory, pierwszą wizytę zagraniczną złożyłby właśnie w Tel-Awiwie.

Tam zapowiedziałby, że "rząd USA potępi wszelkie działania Autonomii Palestyńskiej dążące do uznania jej na forum Narodów Zjednoczonych". Jeżeli Palestyńczycy będą przy tym obstawali lub starali się o włączenie w szeregi rządzących Hamasu, "organizacji terrorystycznej zmierzającej do unicestwienia Izraela, to wszelka pomoc rządu USA skierowana do Autonomii przestanie funkcjonować".

Z Egiptem Romney chce się potargować. Zaoferuje Kairowi 1,3 mld dol. w ramach pomocy i współpracy militarnej w zamian za utrzymanie pokojowych stosunków z Izraelem, zaoferuje kolejne ćwierć miliarda na programy pomocowe dla gospodarki i umorzy miliard jego długów względem USA.

Koniec gier. Rosja pozna siłę USA

W Europie Środkowej i Wschodniej nowy prezydent też byłby bardzo aktywny.

Poza tym Romney na szeroką skalę zacznie organizowanie tarczy antyrakietowej. Jak deklaruje, wyłoży na ten cel miliardy dolarów i zrewiduje podpisany z Rosją układ START mówiący o ograniczaniu arsenału atomowego.

Postara się też o rozwinięcie kontaktów w krajach Azji Środkowej, w których Rosja chce mieć monopol na wydobywanie surowców energetycznych.

Zamęczy Koreę, pomoże Meksykowi

W przypadku Korei Północnej gabinet nowego prezydenta będzie nieugięty. Szybko zostaną wprowadzone nowe sankcje przeciwko reżimowi i będą stosowane do tej pory i w takiej mierze, aż kraj nie wycofa się ze swojego programu atomowego - deklarują autorzy dokumentu.

Z kolei w najbliższym sąsiedztwie USA położą nacisk na współpracę policyjno-wojskową z Meksykiem, by zlikwidować gigantyczne kartele narkotykowe szmuglujące specyfiki do USA z krajów Ameryki Łacińskiej.

Jak wynika z sondaży, Roomney ma przewagę nad Obamą w kwestiach gospodarczych. Urzędujący prezydent dotąd wyprzedzał go w kwestiach międzynarodowych. Te oststnie jednak - jak wskazują media - przed wyborami w USa są na dalszym miejscu na liście zainteresowań wyborców.

Autor: adso//kdj / Źródło: tvn24.pl