Skradziony fragment bramy z napisem "Arbeit macht frei" wrócił do Dachau


Po ponad dwóch latach fragment żelaznej bramy z napisem "Arbeit macht frei" wrócił do muzeum byłego obozu koncentracyjnego KZ Dachau. Skradziony w 2014 roku fragment historycznej bramy odnalazła norweska policja.

W obecności ważnych bawarskich polityków oraz przedstawicieli Miejsca Pamięci - muzeum byłego KZ Dachau - w środę fragment bramy z napisem "Arbeit macht frei" został pokazany w muzeum.

Bawarski minister kultury Ludwig Spaenle nazwał kradzież aktem agresji wobec Miejsca Pamięci, który to został złagodzony przez powrót skradzionego symbolu. Brama z napisem „Arbeit macht frei” nie wróci na swoje historyczne miejsce. Będzie od tej pory częścią stałej ekspozycji muzeum. Jak zapowiedziała Gabriele Hammer, szefowa muzeum, symbol pierwszego stałego nazistowskiego obozu koncentracyjnego będzie prezentowany od końca kwietnia w szklanej, klimatyzowanej gablocie.

10 tys. euro nagrody

"Zaalarmowana anonimowym donosem, policja w Bergen znalazła i przejęła bramę z kutego żelaza ze znanym napisem" - informowała norweska policja z początkiem grudnia 2016 r., dodając do komunikatu zdjęcie. Nie poinformowano o ewentualnych podejrzanych. Na podstawie zdjęć przekazanych przez stronę norweską niemiecka policja jest zdania, że rzeczywiście chodziło o część bramy z Dachau, skradzioną przez nieznanych sprawców w nocy z 1 na 2 listopada 2014 roku. "Okoliczności znaleziska są wyjaśniane przez policje obu krajów" - podano w komunikacie.

Skradziony fragment, który jest częścią wielkiej bramy wejściowej, mierzy około 190 cm na 95 cm. Sprawców kradzieży nigdy nie ustalono, mimo obietnicy nagrody w wysokości 10 tys. euro za jakiekolwiek informacje. W muzeum w Dachau wielokrotnie dochodziło do aktów profanacji o podłożu skrajnie nacjonalistycznym.

Pierwszy taki obóz w nazistowskiej Rzeszy

Dachau pod Monachium w Bawarii było pierwszym stałym obozem koncentracyjnym stworzonym przez Niemców po dojściu Hitlera do władzy 30 stycznia 1933 roku. Obóz ten był poligonem doświadczalnym i wzorem dla innych obozów koncentracyjnych tworzonych w innych częściach Niemiec i Europy. Początkowo obóz w Dachau był przeznaczony dla politycznych przeciwników Hitlera - przede wszystkim komunistów i socjaldemokratów. W okresie późniejszym w obozie więziono księży, Żydów, Romów i rosyjskich jeńców wojennych. Pod koniec wojny najliczniejszą grupę więźniów stanowili Polacy. W ciągu dwunastu lat przez obóz i jego podobozy przeszło łącznie ponad 200 tys. osób z całej okupowanej przez III Rzeszę Europy. Po ataku na Polskę we wrześniu 1939 roku do Dachau przewieziono 13 tys. więźniów z Polski. Deportowano też część polskich naukowców, aresztowanych w listopadzie 1939 roku w Krakowie. W Dachau zamordowanych zostało 1,7 tys. polskich księży. Do wyzwolenia obozu przez Amerykanów 29 kwietnia 1945 roku śmierć poniosło w nim według danych muzeum Dachau 41,5 tys. osób. Miejsce Pamięci na terenie byłego obozu powstało dopiero 20 lat po zakończeniu II wojny światowej - w 1965 roku, dzięki staraniom byłych więźniów. Co roku muzeum odwiedza blisko milion osób z całego świata.

Podobna kradzież w Auschwitz

W grudniu 2009 roku skradziono napis "Arbeit macht frei" znajdujący się nad wejściem do byłego niemieckiego obozu Auschwitz. Napis został odnaleziony w trzech częściach kilkadziesiąt godzin później. Został zespawany i ponownie umieszczony na swoim miejscu.

Ustalono, że zleceniodawcą kradzieży był szwedzki neonazista Anders Hoegstroem. W grudniu 2010 roku polski sąd skazał go na dwa lata i osiem miesięcy więzienia. Trzej Polacy, bezpośredni sprawcy kradzieży, zostali skazani na kary od półtora do 2,5 roku pozbawienia wolności oraz nawiązki pieniężne. Kradzież odbiła się w świecie dużym echem.

Bolesne wspomnienia z Dachau
Bolesne wspomnienia z Dachautvn24

Autor: tmw/sk / Źródło: Focus.de, dpa, Reuters, PAP