"Nie można ignorować nienawiści". Premier Kanady na marszu LGBT


Przez centrum Toronto przeszła w niedzielę Pride Parade, marsz dumy środowisk LGBT, po raz pierwszy wziął w niej udział urzędujący premier Kanady. Justin Trudeau podkreślał, nawiązując do tragedii w Orlando, że nie można ignorować nienawiści.

Trudeau szedł w paradzie razem z innymi politykami, a wcześniej wziął udział w organizowanym od ponad 25 lat, przed paradą, nabożeństwie na Church Street, znajdującej się w centrum miasta dzielnicy gejowskiej.

Kilka dni temu Trudeau powiedział w wywiadzie dla Daily Xtra, internetowego czasopisma środowisk LGBT, że kwestie praw tych środowisk znajdą się wśród tematów poruszanych przez kanadyjską dyplomację zarówno na wysokim szczeblu, jak i przez ambasadorów i innych wysłanników, zwracając uwagę, że prawa człowieka to jedna z najważniejszych dla Kanadyjczyków wartości.

Trzy marsze

Tegoroczna Pride Parade, po wydarzeniach w Orlando, odbywała się przy znacznie większej obecności policji niż zazwyczaj. Wielu policjantów na mundurach i kamizelkach kuloodpornych miało tęczowe opaski.

Pride Parade w Toronto jest największą z kanadyjskich parad dumy środowisk LGBT, organizowaną na koniec ostatniego tygodnia czerwca, według danych organizatorów, w ostatnich latach brało w niej udział nawet ponad 1 mln osób, uczestników parady i widzów. W tym roku organizatorzy nie podali jeszcze liczby gości i uczestników, ale ulice, którymi przechodziła parada były zatłoczone, a żeby zająć dobre miejsce na trasie parady należało przyjechać przynajmniej godzinę wcześniej.

W Toronto finałową Pride Parade poprzedzają dwie, o charakterze bardziej politycznym – w piątek od kilku lat organizowany jest Trans March, manifestacja środowisk transseksualnych i transgender, w sobotę, od 20 lat, odbywa się Dyke March – marsz lesbijek. Wszystkie trzy marsze przechodzą przez dwie główne ulice Toronto, fragment Bloor Street i odchodzącą od niej na południe (i dzielącą miasto na część wschodnią i zachodnią) Young Street.

Przy czym te trzy karnawałowo-polityczne marsze poprzedza kilka tygodni wydarzeń o charakterze naukowym, kulturalnym, politycznym i oczywiście rozrywkowym. W tym roku był to cały Pride Month, rozpoczęty wciągnięciem przez premiera Trudeau tęczowej flagi na maszt przy parlamencie w Ottawie. W ten sposób po raz pierwszy w kanadyjskiej historii tęczowa flaga znalazła się na Parliament Hill (czyli Wzgórzu Parlamentu), a Trudeau poinformował wówczas, że weźmie udział w Pride Parade.

Polityczne znaczenie

Tegoroczne Pride w Toronto gościło wielu polityków, poza premierem Kanady. W paradzie uczestniczyła po raz kolejny premier Ontario Kathleen Wynne, która jest pierwszym premierem kanadyjskiej prowincji, otwarcie mówiącym o swej odmiennej orientacji seksualnej. W paradzie wziął udział burmistrz Toronto, konserwatysta John Tory. Konserwatyści mieli zresztą, podobnie jak liberałowie i lewicowa Nowa Demokracja, swoje stoisko na terenie, gdzie odbywają się imprezy Pride.

Tegoroczny "miesiąc dumy" był dla środowisk LGBT ważny z kilku dodatkowych, znaczących politycznie powodów. Dziesięć dni temu szef policji w Toronto Marc Saunders oficjalnie przeprosił za akcję policyjną z lutego 1981 r., podczas której uzbrojona policja wtargnęła do czterech gejowskich klubów, aresztując 300 mężczyzn pod zarzutami prowadzenia domu publicznego (to dotyczyło właścicieli i pracowników) lub bycia w domu publicznym (goście). W trakcie dalszych postępowań z tych zarzutów policja się wycofała. Pierwsze Pride w Toronto w 1981 r. zostało zorganizowane właśnie w konsekwencji policyjnych interwencji.

Drugie politycznie istotne wydarzenie, to wniesienie do parlamentu przez rząd w połowie maja br. projektu ustawy gwarantujące prawa osób transseksualnych. Po zakończeniu prac parlamentarnych prawo będzie chronić przed dyskryminacją na podstawie identyfikacji z daną płcią lub ekspresji płci, a przepisy dotyczące mowy nienawiści będą rozszerzone o powyższe terminy.

Autor: mm\mtom / Źródło: PAP