"Nie jest tajemnicą, że Rosja jest nieformalnym członkiem UE"

 
Macki Rosji sięgają do Brukseli?Wikipedia

Europosłowie PiS oskarżają Parlament Europejski o torpedowanie ich starań o umiędzynarodowienie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Odrzucenie ich petycji ma być spowodowane przez działania europosłów PO, SLD i Solidarnej Polski oraz niechęć większości członków PE do "drażnienia Rosji". - Nie jest żadną tajemnicą, że Rosja jest nieformalnym członkiem UE, i że ma znacznie więcej wpływów, niż wielu członków formalnych - stwierdził europoseł PiS Ryszard Legutko.

Europosłowie z ramienia Prawa i Sprawiedliwości dowodzą, iż ich petycja spełnia wszystkie wymogi, została uznana za dopuszczalną przez stosowne komisje w PE, a pomimo tego została odrzucona i nie będzie przedmiotem obrad.

Rosyjskie wpływy w Brukseli

- W Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego nie rządzi sprawiedliwość i chęć dotarcia do prawdy, lecz wpływy polityczne i układ dużych frakcji - powiedział Tomasz Poręba. Europoseł PiS zapewnił, że jego partia i frakcja, "dołożą wszelkich należnych starań, by śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej znalazło właściwy wymiar międzynarodowy."

Przewodniczący delegacji PiS w PE, Ryszard Legutko stwierdził natomiast: - Nie jest żadną tajemnicą, że Rosja jest nieformalnym członkiem UE, i że ma znacznie więcej wpływów, niż wielu członków formalnych. Politycy europejscy mają wmontowane w świadomość, że nie można drażnić Rosji.

"Parlament Europejski, od początku swojego powstania w sprawach najważniejszych podejmuje decyzje często niezgodnie z procedurami, lecz zgodnie z interesem politycznym" - dowodzą europosłowe PiS w oświadczeniu przesłanym prasie. - Od samego początku było jasne, że duże grupy parlamentu europejskiego będą szukały wszelkiego rodzaju pretekstów, nawet banalnych, do zablokowania petycji w sprawie katastrofy smoleńskiej na poziomie komisji - powiedział Legutko.

Byli towarzysze

Wyjątkową krytykę polityków PiS skupili europosłowie Solidarnej Polski. Według Ryszarda Czarneckiego (PiS) reprezentant frakcji EFD, do której w PE należą m.in. Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro zagłosował we wtorek za odrzuceniem przez Komisję Petycji PE wniosku europosłów PiS. Za odrzuceniem wniosku głosowali też - według Czarneckiego - m.in. Jarosław Wałęsa i Lena Kolarska-Bobińska z PO.

Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak stwierdził, że "działanie Solidarnej Polski jest niepokojące". - Co innego państwo głoszą, a co innego robią. Okazuje się, że wpisują się w mechanizm działania, który nakręcił premier Donald Tusk, polegający na tym, żeby w sprawie odsłonięcia przyczyn katastrofy smoleńskiej działania strony polskiej były rachityczne, albo w ogóle ich nie było - powiedział Błaszczak.

To nie my, to oni

Odnosząc się do zarzutów polityków PiS, Zbigniew Ziobro stwierdził, że są one "całkowicie nieprawdziwe i niezwykle krzywdzące". Zaznaczył, że nie można obciążać Solidarnej Polski odpowiedzialnością za wynik głosowania, ponieważ w Komisji Petycji nie ma żadnego posła tego ugrupowania. SP podkreśla, że w Komisji Petycji zasiada natomiast europoseł PiS Ryszard Legutko.

Ziobro zaznaczył, że jego partia nie była informowana o przebiegu prac nad wnioskiem PiS. - Niestety żaden z kolegów z PiS nie raczył poinformować któregokolwiek z posłów Solidarnej Polski, że będzie tak ważne głosowanie, zwrócić się o pomoc (...) - powiedział szef SP.

- Stawienie zarzutów, iż Solidarna Polska odpowiada za nieudolność, niekompetencję, odpowiedzialnych za tę sprawę europosłów PiS jest nie tylko nieprawdziwe, niestosowne, ale należy tu użyć mocniejszego słowa, którego państwu i kolegom posłom oszczędzę - dodał Ziobro.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia