"Nie chciał, żebym go ratowała". Gwiazda oper mydlanych nie żyje


Aktorka Camila Pitanga, która w ub. tygodniu była świadkiem śmierci jednego z najpopularniejszych aktorów w Brazylii, opowiedziała o tym, jak doszło do utonięcia ubóstwianego przez widzów Domingosa Montagnera.

Pitanga udzieliła wywiadu telewizji Globo, opisując tragedię, jaka miała miejsce w piątek w Sergipe na wybrzeżu Atlantyku.

Nie mógł wrócić do brzegu

Po kolejnym dniu pracy na planie serialu Velho Chico aktorka wybrała się na plażę z Montagnerem. Miała dołączyć do nich większa ekipa aktorów i członków produkcji, ale w końcu okazało się, że tylko oni chcą tego dnia pływać.

Pitanga powiedziała, że wybrali plażę, na której przebywa na co dzień mniej ludzi i tam znaleźli spokojną zatoczkę otoczoną skałami, prawie niewidoczną dla innych. Chcieli pływać w spokoju. Woda wydawała się spokojna i głęboka.

Już po tym jak do niej wskoczyli, Pitanga miała się jednak zorientować, że kilka metrów dalej tuż pod lustrem wody znajduje się kilka skał. Gdyby pojawiła się fala, mogłaby ich znieść w tamtą stronę. Zaproponowała, by wrócili do brzegu.

Wtedy jednak okazało się, że wracający prąd im to uniemożliwia. Utknęli na środku zatoczki, mając pod sobą kilka metrów wody. Aktorce w końcu przy dużym wysiłku udało się dotrzeć do jednej ze skał. Kiedy częściowo wyszła z wody zauważyła, że Montagner wciąż tkwi w tym samym miejscu.

- Wyglądał na przerażonego, jakby sparaliżował go strach. Wskoczyłam do wody i pokazałam, że umiem dopłynąć tam drugi raz. Zachęcałam go do tego, on jednak powiedział, że nie może, że nie da rady - opowiadała.

Zaczęła wzywać pomoc, równocześnie wciąż z kolegą rozmawiając. Po pewnym czasie aktor zniknął pod wodą. Ratownicy przybyli za późno.

Montagner miał być dobrym pływakiem i Pitanga powiedziała w wywiadzie, że dopiero później zdała sobie sprawę z tego, co się stało.

- Jego noga w coś się zaplątała. Nie chciał mi tego powiedzieć, żebym się nie przestraszyła. Myślę, że nie był pewien, czy nie narażę siebie. Nie chciał, żebym go ratowała. Widziałam jego ostatnie spojrzenie. Nie był przestraszony, zdesperowany. Widać w nim było smutek. Był pełen życia, miał żonę i rodzinę, z którymi chciał żyć. Tym, co zrobił, dał mi drugą szansę na życie - powiedziała kobieta.

Lokalna policja prowadząca śledztwo w sprawie powiedziała, że śmierć gwiazdora była nieszczęśliwym wypadkiem i "nie można było wiele zrobić, by go uratować" - pisze BBC.

Autor: adso//gak / Źródło: BBC