Nalot na przedmieścia Sany. Wśród zabitych dzieci


Co najmniej 14 osób, w tym sześcioro dzieci, zginęło w piątek w ataku powietrznym sił koalicji arabskiej na przedmieścia Sany - przekazały służby ratunkowe i mieszkańcy stolicy Jemenu. W nalocie na Fadż Attan, południowe przedmieścia Sany, zniszczonych zostało kilka budynków.

Według ONZ w ciągu tygodnia w Jemenie w atakach koalicji zginęło 42 cywilów. Tymczasem urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR) wezwał w piątek do wszczęcia niezależnego śledztwa w sprawie środowych nalotów sił koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej na hotel na północ od Sany, w którym zginęły 33 osoby oraz na inny dom w tym mieście, gdzie śmierć poniosło sześć osób. Agencja AP pisze o co najmniej 41 zabitych w ataku na hotel w miejscowości Arhab. - Przypominamy obu stronom konfliktu, w tym koalicji, o ich obowiązku zapewnienia pełnego poszanowania międzynarodowego prawa humanitarnego - powiedziała rzeczniczka UNHCHR Elizabeth Throssell. - Na tym etapie na razie nie jest jasne, jakie śledztwa się toczą i do czego one doprowadziły - dodała. - W ostatnim tygodniu, od 17 do 24 sierpnia, w Jemenie śmierć poniosło 58 cywilów, w tym 42 zostało zabitych przez siły koalicji - powiedziała Throssell. - Resztę ofiar przypisuje się nieznanym uzbrojonym napastnikom oraz Ludowym Komitetom związanym z szyickimi rebeliantami Huti - sprecyzowała rzeczniczka.

"NYT": koalicja Arabii Saudyjskiej odpowiedzialna za większość ofiar śmiertelnych

Koalicja dowodzona przez Arabię Saudyjską odpowiada za większość ofiar śmiertelnych wśród dzieci oraz trzy czwarte ataków na cele cywilne podczas wojny w Jemenie - pisze z kolei w piątkowym komentarzu "New York Times", powołując się na dokument ONZ.

"NYT" przytacza informacje ze wstępnego raportu Virginii Gamby, specjalnego przedstawiciela sekretarza generalnego ONZ ds. dzieci w konfliktach zbrojnych. Według tego dokumentu, dowodzona przez Saudyjczyków koalicja, w której skład wchodzi również Bahrajn, Egipt, Kuwejt, Sudan oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie, odpowiedzialna jest za 51 proc. dziecięcych ofiar śmiertelnych oraz trzy czwarte ataków na szkoły, szpitale oraz pozostałe cele cywilne w Jemenie. W raporcie napisano, że za resztę ofiar przemocy wobec dzieci i cywilów odpowiedzialne są pozostałe strony konfliktu - rebelianci z ruchu Huti, Al-Kaida oraz Państwo Islamskie (IS). Amerykański dziennik zaznacza, że Saudyjczycy "prowadzą już kampanię, by zmienić raport i wycofać dowodzoną przez nich koalicję z listy armii, które zabijają oraz okaleczają dzieci". "W ubiegłym roku to się im udało. Nie powinno się ponownie na to pozwolić" – wzywa "NYT". Gazeta przypomina, że w 2016 roku "Arabia Saudyjska zagroziła wstrzymaniem finansowania operacji humanitarnych", jeżeli znalazłaby się na "oenzetowskiej liście sił, które krzywdzą dzieci". "NYT" zaznacza, że rok temu Ban Ki Mun, ówczesny sekretarz generalny ONZ, "niechętnie wycofał Arabię Saudyjską z listy", ale zauważa równocześnie, że "poinformował o tym publicznie, faktycznie przyznając, że koalicja znalazła się na liście". "To powinno zwrócić uwagę na Arabię Saudyjską" - wskazuje dziennik.

"Szpitale, szkoły oraz inne miejsca przebywania cywilów są celem nalotów"

Rijad podkreśla, że saudyjskie samoloty unikają cywilnych celów, ale w rzeczywistości "szpitale, szkoły oraz inne miejsca przebywania cywilów są celem nalotów" - odnotowuje "NY". Jako przykład podaje środowy saudyjski nalot na północ od stolicy kraju Sany, w którym ONZ potwierdziło śmierć co najmniej 30 cywilów. Wojna w Jemenie jest "pomieszaniem religijnej oraz klanowej rywalizacji, w której żadna ze stron nie jest niewinna", a głównym powodem zaangażowania militarnego Arabii Saudyjskiej jest chęć "wsparcia sunnickiego rządu przeciwko temu, co Rijad określa jako popieraną przez Iran szyicką rebelię" - ocenia "NYT". Konflikt jest w impasie, ale saudyjskiej koalicji oraz jej amerykańskim sponsorom, którzy dostarczają jej m.in. sprzęt wojskowy "nie można po prostu pozwolić na kontynuowanie zabijania cywilów i niszczenia tego, co pozostało z Jemenu" - ocenia "NYT". Według dziennika, "dlatego istotne jest nazwać to publicznie skandaliczną rzezią" i "mieć nadzieję, że spowoduje to wstyd Arabii Saudyjskiej oraz jej amerykańskich sojuszników", co doprowadzi do "poszukiwania humanitarnego końca jemeńskiego piekła".

Wojna domowa

Konflikt wewnętrzny w Jemenie nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w tym kraju rozpoczęła Arabia Saudyjska, by zwalczać wspieranych przez Iran Hutich. Saudyjczycy chcą, by władzę w kraju całkowicie przejął legalnie wybrany i popierany przez wspólnotę międzynarodową prezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi. Ale koalicja jest też krytykowana przez wspólnotę międzynarodową, m.in. przez ONZ, według której siły koalicji odpowiedzialne są za śmierć ponad połowy cywilnych ofiar konfliktu. Według Światowej Organizacji Zdrowia od marca 2015 roku w wojnie domowej w Jemenie zginęło 8400 ludzi, a 48 tysięcy zostało rannych, w tym wielu cywilów. Z kolei epidemia cholery pochłonęła tam w ostatnim czasie około 2 tys. ofiar; wiele regionów tego jednego z najuboższych państw świata jest na skraju głodu.

Autor: arw/ja/jb / Źródło: PAP

Raporty: