Najlepiej strzeżone lotnisko świata? Podłożył 12 "bomb" w samolotach


Izraelczycy od dekad zmagający się z terroryzmem w ich własnym kraju stosują surowe środki bezpieczeństwa. Jednak to, co zrobił pewien dziennikarz pokazuje, że wobec ataku na samolot mogliby okazać się bezradni. David Suleyman wszedł na lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie i umieścił w samolotach m.in. przedmioty z aluminium mające udawać bomby. Nikt go nie zatrzymał.

David Suleyman, dziennikarz śledczy pracujący dla kilku redakcji w Izraelu, wziął kamerę, paszport swojego przyjaciela i pojawił się w międzynarodowym porcie lotniczym w Tel Awiwie co roku obsługującym miliony pasażerów.

Władze portu podkreślają z dumą od lat, że jest on jednym z najlepiej strzeżonych na świecie.

Atrapy bomb w pojemnikach na jedzenie

Dokumentując swoją misję, dziennikarz pokazał, jak umieszcza "ładunki" w kilku maszynach stojących na pasach startowych lotniska.

Zaczął od zgłoszenia się do pracy w firmie MAMAN, zajmującej się sprzątaniem portu. Bez trudu uzyskał certyfikat bezpieczeństwa zezwalający na poruszanie się po całym terenie. Od razu został skierowany do pracy w sferze szczególnie chronionej, znajdującej się w bezpośredniej bliskości maszyn. Miał dostęp do bagażowni, a nawet kokpitów.

W porównaniu z ostatnimi atakami terrorystycznymi w terminalach pasażerskich w Stambule i Brukseli, Suleyman głębiej wniknął w strukturę lotniska, próbując odtworzyć sytuację z podłożenia bomby do samolotu z rosyjskimi turystami w Egipcie, w porcie Szarm-el-Szejk na Półwyspie Synaj.

Dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za tamten zamach, poinformowali kilka miesięcy temu, że użyli w nim bomby umieszczonej w pojemniku na jedzenie.

Dziennikarz w ciągu dwóch dni pracy wniósł na pokłady samolotów 12 pojemników na jedzenie, puszek z napojami i paczek papierosów, w których z łatwością można byłoby ukryć ładunki wybuchowe. Ulokował swoje "bomby" w różnych miejscach samolotów. Jako pracownik obsługi nie musiał przechodzić przez detektory metalu, choć zatrudniony był od bardzo krótkiego czasu.

Dopiero gdy trzeciego dnia porzucił pracę, służby lotniska zaczęły coś podejrzewać. Wezwały go na przesłuchanie. Dziennikarz przyznał się i sprawa została przekazana policji. Nie wiadomo jeszcze, jaki los czeka dziennikarza. Przebywa jednak na wolności.

Lotnisko Ben Guriona wyraziło "zażenowanie" zaistniałą sytuacją, kiedy Suleyman poinformował o niej media.

Władze izraelskich portów lotniczych poinformowały, że po tym zdarzeniu zmieniły procedury bezpieczeństwa na wszystkich lotniskach w kraju.

Autor: adso//rzw / Źródło: ENEX