Miliarder "kupi" władzę w Gruzji?


Gruziński miliarder Bidzina Iwaniszwili się nie poddaje. Mimo że władze Gruzji odebrały mu z powodów formalnych obywatelstwo tego kraju, oligarcha zapowiada, że i tak zaangażuje się w działalność opozycyjną.

Gruziński miliarder Bidzina Iwaniszwili zapewnił, że wygra wybory w 2012 roku - wbrew decyzji urzędu administracyjnego, która uniemożliwia mu start w polityce. - Jeśli nie pozwolą mi na udział, wybory będą bezprawne - ocenił w rozmowie z agencją Reuters.

Zabrali paszport

W zeszłym tygodniu Iwaniszwili w liście otwartym ogłosił, że zamierza zaangażować się w politykę i wystartować w wyborach parlamentarnych w 2012 roku.

Kilka dni później Agencja Rejestru Cywilnego odebrała mu gruzińskie obywatelstwo - oficjalnie dlatego, że w 2010 roku uzyskał obywatelstwo Francji. To poważnie utrudni biznesmenowi możliwości działania. Według prawa Gruzji, tylko jej obywatele mogą zakładać i finansować organizacje polityczne.

Zdaniem Iwaniszwilego, decyzja o pozbawieniu go gruzińskiego obywatelstwa miała "wykluczyć go z procesu politycznego". Jeśli zostanę wykluczony z wyborów w 2012 roku, będą to "wybory bezprawne" - podkreślił Iwaniszwili.

Marionetka Putina?

Przedstawiciele partii rządzącej twierdzą, że miliarder, który oprócz francuskiego posiada również obywatelstwo rosyjskie, działa w interesie Rosji i jej premiera Władimira Putina.

Na 90 proc. wejdziemy do parlamentu z absolutną większością, choć jest zbyt wcześnie, by spekulować, czy jako koalicja czy jedna partia. Z każdym dniem moja pozycja będzie się umacniać, a ich słabnąć. Bidzina Iwaniszwili

W odpowiedzi biznesmen ogłosił, że zrzeknie się obu obywatelstw, by odzyskać to gruzińskie, i sprzeda swoje przedsiębiorstwa w Rosji. - Już zaczęła się wycena moich aktywów. Wiem, że sprzedam je poniżej maksymalnej ceny, ale jestem gotowy - zaznaczył. Podkreślił też, że od 9 lat nie był Rosji i nie ma związków z tamtejszą polityką.

Ambicje, by rządzić

Tymczasem sam Iwaniszwili, niezrażony decyzją o odebraniu mu obywatelstwa, oznajmił w nadanym w poniedziałek wywiadzie, że zjednoczy "zdrowe" siły w gruzińskiej podzielonej opozycji i poprowadzi je do zwycięstwa przeciw rządzącej partii Zjednoczony Ruch Narodowy (ZRN).

- Na 90 proc. wejdziemy do parlamentu z absolutną większością, choć jest zbyt wcześnie, by spekulować, czy jako koalicja czy jedna partia - ocenił. - Z każdym dniem moja pozycja będzie się umacniać, a ich (rządu) słabnąć - dodał.

Postulaty miliardera

Po objęciu władzy wśród jego priorytetów znajdą się reformy konstytucyjne i sądownictwa, walka z biurokracją i ochrona wolności mediów. Jak ocenia, na realizację tego programu potrzebuje 2-3 lat. Po tym czasie obiecuje wycofać się z polityki.

Krytycy obecnego prezydenta Micheila Saakaszwilego oskarżają go o ograniczanie swobód obywatelskich i zaangażowanie Gruzji w błyskawiczny i zakończoną klęską Gruzji konflikt z Rosją o Osetię Południową i Abchazję w sierpniu 2008 roku. Według Iwaniszwilego Rosja okazała "niesłychaną agresję" wobec Gruzji, przyznał jednak, że "nierozważna" polityka zagraniczna Saakaszwilego sprowokowała wybuch konfliktu.

Ponadto jego zdaniem Gruzja, która skutecznie blokuje starania Rosji o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu (WTO), powinna wypracować stanowisko, które byłoby "wygodne dla USA i do przyjęcia dla Rosji".

55-letni Iwaniszwili zajmuje 185. miejsce na liście najbogatszych magazynu "Forbes". Urodził się w Gruzji, ale w latach 80. przeniósł się do Rosji, gdzie dorobił się majątku szacowanego na 5,5 mld USD. Był współzałożycielem banku Rosyjski Kredyt w 1990 roku, a obecnie posiada tam sieć aptek i agencji nieruchomości.

Źródło: PAP