Mikrochipy ochronią dzieci przed pedofilami?

 
Jak zwalczać pedofilięsxc.hu

Czesi zastanawiają się, jak lepiej chronić dzieci przed pedofilią i porwaniami. Rozważane są różne środki, w tym tak kontrowersyjne jak stworzenie krajowego rejestru pedofilów, czy wszczepianie dzieciom mikrochipów.

Debatę wywołało zaginięcie 9-letniej Anny Janatkovej z praskiej dzielnicy Troja. Dziewczynka zaginęła przed dwoma tygodniami bez śladu w pobliżu domu. Wracała ze szkoły.

Policja, wolontariusze i internauci

Dziewięciolatki szukają setki policjantów i wolontariuszy. Znaleziono jedynie jej plecak i butelkę z piciem. W poszukiwania zaangażowały się też miliony czeskich internautów. W sieci zamieszczane są apele i zdjęcia zaginionej.

Ojciec dziewczynki zaproponował 3,5 mln koron (blisko 560 tys. zł) nagrody osobie, która przyprowadzi jego córkę. Desperackie wystąpienie mężczyzny wyemitowała telewizja Nova.

Policja rozważa różne wersje zdarzeń, w tym uprowadzenie dziecka przez pedofila. W weekend policjanci w miejscu poszukiwań na krótko zatrzymali mężczyznę, którego jednak sąd zwolnił z braku jednoznacznych związków ze sprawą.

W akcji poszukiwawczej czeskiej policji pomagają specjalne jednostki z psami ze Słowacji oraz Interpol.

Dodatkowe emocje w kraju wzbudza niedawna śmierć trzylatka z północnych Czech, którego znaleziono w rzece zaledwie 100 metrów od domu.

Chipowanie możliwe, ale są obawy

W Czechach już dyskutowano o wszczepianiu dzieciom mikrochipów. Jednak debata nigdy nie wyszła poza poziom ekspercki. Sprzeciw wobec tej metody wzbudza skojarzenie z chipowaniem psów lub więźniów.

Pomysł był wcześniej rozważany jedynie na Wyspach Brytyjskich, gdzie zaproponował go specjalista od cybernetyki Kevin Warwick. Jednak również tam wzbudził krytykę obrońców praw człowieka.

Miniaturowy układ elektroniczny po aktywacji za pomocą fal radiowych emituje sygnał naprowadzający. Rząd jest w tej sprawie ostrożny, podobnie jak obrońcy praw człowieka.

- Sprawia to, że ktoś jest w jakiś sposób oznaczony i śledzony - mówi doradca czeskiego premiera Petra Neczasa ds. praw człowieka, Roman Joch. - Rozumiem, że ci, którzy to proponują, chcą dobrze. Ale byłbym bardzo ostrożny. Zdecydowanie musiałaby mieć miejsce długa ogólnospołeczna dyskusja. Podstawą jest tu zdanie rodziców - dodaje Joch.

Jednak Zuzana Baudyszova, szefowa praskiej fundacji "Nasze Dziecko", argumentuje, że "w sytuacji krytycznej, kiedy grozi porwanie lub jakaś krzywda, uważa to za najlepsze rozwiązanie."

Rejestrować? Informować? Łamać prawo, by chronić?

Chipy to nie jedyne pomysły Czechów na walkę z pedofilią. Drugim, jaki się pojawił, jest prowadzenie rejestru pedofilów. Czeskie media podają, że znalazła się już firma, która przygotowuje listę.

Według dziennika "Pravo", rejestr pedofilów powstanie najpóźniej do 17 listopada. Bazę danych osób skazanych za seksualne wykorzystywanie dzieci chce przygotować prywatna firma, prowadząca Centralny Rejestr Dłużników (CERD).

Dokument zawierałby nazwiska osób skazanych, ich zdjęcia i miejsce obecnego pobytu. Jednak takie działanie jest sprzeczne z prawem o ochronie danych osobowych. Dlatego spis najprawdopodobniej zostanie zamieszczony w internecie na zagranicznych serwerach.

- Lepiej zrobić coś, niż nic. Republika Czeska jest państwem w Europie Środkowej, będącym celem turystyki seksualnej, także z wykorzystaniem dzieci - podkreśla Jirzi Jedliczka z CERD, cytowany przez czeskie radio publiczne.

Według gazety "Pravo" zauważa, że nawet policja nie dysponuje taką bazą danych.

Nie tylko skazani, to działa

Jedliczka nie wyklucza, że na stronach bazy danych znalazłyby się także informacje o osobach skazanych wyrokiem nieprawomocnym lub podejrzanych o pedofilię, ale znanych z mediów. Źródłem informacji miałyby być środki masowego przekazu i nagłaśniane orzeczenia sądowe.

- W przypadku, kiedy sprawa jest medialnie znana, nie można powiedzieć, że rejestr mógłby komuś zaszkodzić. On po prostu zbierze dane ze wszystkich dzienników i skompletuje w jednym miejscu - tłumaczy Jedliczka.

Czeskie radio przypomina, że podobny system działa już w Stanach Zjednoczonych. Natomiast w kilku hrabstwach Wielkiej Brytanii testuje się w ramach prewencji zapis prawny, pozwalający rodzicom sprawdzić, czy w sąsiedztwie mieszka osoba skazana za seksualne wykorzystywanie dzieci.

Jedliczka mówi, że pomysł stworzenia rejestru narodził się po nagłośnieniu sprawy zaginięcia Anny Janatkovej.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu