Miejsce masakry cywilów znów pod ostrzałem. Liczba znalezionych ciał wzrosła do 17

Aktualizacja:

- Separatyści ostrzeliwują miejsce, w którym doszło do masakry konwoju uchodźców - twierdzą ukraińskie władze. Przedstawiciele sił prowadzących operację antyterrorystyczną na wschodzie Ukrainy oznajmili, że bojówkarze chcą w ten sposób "utrudnić prowadzenie śledztwa i zatrzeć ślady". W wyniku ostrzału zginęło 17 osób - 15 ciał znaleźli żołnierze, ciała dwóch ofiar zostały przewiezione do szpitala wraz z rannymi.

Konwój uchodźców ewakuowanych z okolic Ługańska został ostrzelany w poniedziałek. Władze jednoznacznie wskazują na winę separatystów. Ci, natomiast odrzucają oskarżenia, twierdząc, że nigdy nie strzelają do cywili czy domów mieszkalnych.

Władze poinformowały we wtorek, że nie są w stanie prowadzić spokojnych badań na miejscu tragedii. Próbujący zabezpieczyć okolicę wojskowi w towarzystwie "niezależnych śledczych i dziennikarzy" mieli zostać ostrzelani przez separatystów. Według Kijowa chcą oni "zatrzeć ślady".

Wina niejasna

We wtorek rano rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko informował o znalezieniu 15 ciał na miejscu ostrzału. Później jednak poinformował, że zwłoki dwóch kolejnych osób zostały dostarczone do szpitala w Łutugino wraz z sześcioma rannymi. Łysenko zaznaczył również, że ostateczna liczba ofiar może się zwiększyć, ponieważ kolumna pojazdów z uchodźcami była formowana "chaotycznie, w ostatniej chwili" i nie wiadomo ile osób w niej podróżowało. Wśród zabitych ma być wiele kobiet i dzieci. Wojskowi informowali w poniedziałek, że wiele pojazdów uciekinierów stanęło w ogniu lub zostało rozerwanych eksplozjami. Ciała ofiar mają być zwęglone i trudne do rozpoznania. We wtorek Łysenko powtórzył stanowisko Kijowa, że uciekających cywili zbombardowali separatyści przy pomocy rakiet Grad i moździerzy. Do tragedii doszło na drodze między miejscowościami Chriaszczuwate i Nowoswitliwka, na południowy wschód od Ługańska. Cywile byli na terenie kontrolowanym przez wojsko, choć w okolicy nieustannie toczą się walki. Wicepremier samozwańczej "Donieckiej Republiki Ludowej" Andriej Purgin zaprzeczył, jakoby separatyści stali za atakiem. Powiedział, że rebelianci nie byliby w stanie go przeprowadzić. - To Ukraińcy cały czas bombardują drogę z samolotów i Gradów. Wydaje się, że teraz zabili więcej cywilów (...). Nie jesteśmy w stanie wysłać Gradów na ten obszar - oznajmił Purgin.

Autor: mk//rzw/kka/kwoj / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: