"Lista Schindlera" na sprzedaż. Polska kupi?

Kupimy "Listę Schindlera"?
Kupimy "Listę Schindlera"?
tvn24
Kupimy "Listę Schindlera"?tvn24

Czy Polska powinna kupić wystawioną na internetowej aukcji "listę Schindlera"? Kilka placówek muzealnych, w tym Muzeum Historii Żydów Polskich, mogłoby dzięki jednemu z czterech oryginałów listy przyciągnąć zwiedzających. Ale egzemplarz kosztuje minimum 3 mln dolarów, a resort kultury niechętnie wypowiada się o perspektywie kupna dokumentu.

Oskar Schindler, właściciel fabryki garnków "Emalia" w okupowanym Krakowie, zatrudniał w swoim zakładzie Żydów, starając się uchronić ich od zagłady.

Na kanwie tych wydarzeń australijski pisarz Thomas Keneally stworzył powieść zatytułowaną "Schindler's Ark" ("Arka Schindlera"). Na jej podstawie powstał głośny dramat filmowy "Lista Schindlera" w reżyserii Stevena Spielberga. Film został uhonorowany siedmioma Oscarami, w tym za reżyserię, najlepszy film i za zdjęcia dla Janusza Kamińskiego.

Do dziś zachowały się jedynie cztery kalkowe kopie listy, a tylko jedna z nich pozostaje w rękach prywatnych.

- Te wszystkie listy (Schindlera - red.), które krążą, są dokumentami przewozowymi, dokumentami obozowymi z Gross Rosen, a potem z Brinic - tłumaczy Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Stanowi to dla nas pewien ważny dokument jako źródło historyczne - dodał Niezabitowski. Jednak kwota 3 mln dolarów dla krakowskiego muzeum to więcej, niż roczny budżet wszystkich 14 oddziałów instytucji. Takimi pieniędzmi nie dysponują też inne placówki w Polsce.

Lista jako próbny balon

Eksperci przyznają, że lista jest ważnym historycznie dokumentem, ale jej cenę znacząco podbija przede wszystkim legenda wtórna filmu w reżyserii Stevena Spielberga. - Czasami wypuszcza się taki dokument jako próbny balon, testując opór rynku - mówi o aukcyjnej ofercie prof. Jan Grabowski z Centrum Badań Nad Zagładą Żydów. - Jeśli chodzi o sprawy związane z zagładą Żydów, z Holokaustem, to istnieje ogromny, jawny rynek tego rodzaju dokumentów. Jeżeli ma się już tego rodzaju popyt, to będzie to też stymulowało podaż - ocenia.

O wszystkim decyduje minister

Ministerstwo kultury i muzea nieustannie monitorują różne, również internetowe, aukcje. Poszukiwane są głownie dzieła zrabowane podczas wojny, a te ministerstwo stara się odzyskiwać w drodze negocjacji. Ale są też takie, które są kupowane.

To właśnie poprzez licytacje kupionych zostało wiele pamiątek chociażby po Fryderyku Chopinie. Jeden z jego manuskryptów - Etiudy no 4 cis-moll op.10 - kosztował aż 300 tys. funtów. Z kolei rysunek Brunona Schulza "Jakub, Józef i Pan Fotograf" zakupiono za kwotę 47 tys. dolarów, a "Portret Marii Zielińskiej" Stanisława Ignacego Witkiewicza za 320 tys. zł.

Fotografie i albumy dokumentujące działalność firmy "Bracia Łopieńscy" kosztowały 400 tys. zł.

Decyzję o tym, co kupować, a czego nie, podejmuje sam minister kultury po analizie dokumentów i opinii ekspertów. - W ministerstwie kultury mamy jedną rezerwę i jedną zbiorową deklarację podmiotów zewnętrznych, gospodarczych, które oferują nam (ministerstwu kultury - red.) pomoc w czasie pojawiania się takiej sytuacji (konieczności kupienia np. historycznych dokumentów, poprzez aukcję - red.) - wyjaśnił Bogdan Zdrojewski, minister kultury.

Kosztowna "lista"

Legendarna "lista" to łakomy kąsek dla wielu polskich placówek, w tym także dla niedawno otwartego Muzeum Historii Żydów Polskich. Ale i tutaj 3 mln zł to zbyt wygórowana cena.

Licytacja "listy Schindlera" potrwa do niedzieli 28 lipca. Do tej pory odwiedziło ją blisko pół miliona osób. Jak na razie chętnych do zakupu nie ma.

Autor: zś\mtom/zp / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24