Liczba ofiar śmiertelnych ciągle rośnie. Rannych około czterystu


Samochód pułapka eksplodował rano w dzielnicy dyplomatycznej w stolicy Afganistanu, Kabulu. Zginęło 90 osób, a około 400 jest rannych. Najbardziej ucierpiała ambasada Niemiec, zniszczone są także ambasady Francji i Turcji. Talibowie zaprzeczają, by to oni przeprowadzili zamach. Nikt nie przyznał się do ataku.

Do ataku bombowego doszło w środę rano w godzinach porannego szczytu, kiedy na ulicach było dużo ludzi. Samochód wyładowany materiałami wybuchowymi eksplodował w dzielnicy, gdzie znajduje się wiele budynków rządowych i ambasad.

Eksplozja była tak silna, że w budynkach oddalonych nawet o kilkaset metrów wypadły okna. Na nagraniach z miejsca zamachu widać było płonące ruiny, zawalone ściany budynków, zniszczone samochody. Służby informowały także o dziesiątkach rannych i martwych osób. Świadkowie mówili, że nad dzielnicą i pałacem prezydenckim unosił się czarny, gęsty dym.

Cysterna wyładowana materiałami wybuchowymi

Nie wiadomo, co było dokładnym celem ataku, ale ładunek wybuchł w pobliżu strzeżonego wejścia do niemieckiej placówki dyplomatycznej.

- Bomba wybuchła w pobliżu niemieckiej ambasady, ale w pobliżu znajduje się również kilka innych ważnych obiektów i urzędów - powiedział dziennikarzom Agencji Reutera rzecznik policji w Kabulu Basir Mujahid. Dodał, że materiały wybuchowe zostały ukryte w niewielkiej cysternie. Jego zdaniem niemiecka ambasada najprawdopodobniej wcale nie była celem ataku.

- W pobliży jest kilka ważnych budynków i biur - powiedział Mujahid w rozmowie z Reuterem.

Podobne zdanie na ten temat ma prowadzona przez NATO w Kabulu operacja Resolute Support (RS). W oświadczeniu poinformowała, że zamachowiec najprawdopodobniej nie dotarł do zamierzonego celu, bo afgańskie siły bezpieczeństwa odmówiły mu wjazdu do tak zwanej Zielonej Strefy, w której znajduje się wiele budynków ambasad, a także siedziba misji RS.

Dziesiątki zabitych

Afgańskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w ataku zginęło co najmniej 80 osób, a 350 zostało rannych.

Zginęli głównie afgańscy cywile.

W szpitalu Wazir Akbar Khan, do którego transportowano rannych, panował chaos - relacjonuje Reuters. Zrozpaczeni krewni rannych i ofiar przeglądali listy pacjentów, co chwila podjeżdżały karetki z kolejnymi rannymi.

- Poczułem jakby trzęsienie ziemi - powiedział 21-letni Mohammad Hassan, świadek eksplozji. W chwili eksplozji pracował w banku, który także ucierpiał w zamachu. Mężczyzna trafił do szpitala z urazem głowy.

Telewizja BBC poinformowała, że w zamachu zginął kierowca, Afgańczyk, który wiózł dziennikarzy do pracy. Czworo reporterów trafiło do szpitala. Nie znany jest stan ich zdrowia, ani narodowość.

Zniszczona ambasada Niemiec

Szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel poinformował na Twitterze, że w zamachu ranni zostali pracownicy niemieckiej placówki, a strażnik, Afgańczyk, zginął.

"Atak miał miejsce bardzo blisko niemieckiej ambasady. Wymierzono go w cywilów i tych, którzy w Afganistanie pracują z ludźmi na miejscu, dla lepszej przyszłości kraju. To szczególnie pożałowania godne, że ci ludzie stali się celem" - oświadczył.

Berlin poinformował także, że ze względu na atak wstrzymane zostaną deportacje Afgańczyków, którym odmówiono prawa do azylu w Niemczech.

Szkody we francuskiej, chińskiej i tureckiej ambasadzie

W trakcie wybuchu uszkodzona została też ambasada francuska. Nie wiadomo, czy wśród ofiar zamachu znajdują się obywatele Francji - poinformowała francuska minister do spraw europejskich Marielle de Sarnez.

- Doszło do pewnych zniszczeń materialnych we francuskiej ambasadzie - poinformowała na antenie radia Europe 1.

O zniszczeniach poinformowała także ambasada Turcji w Afganistanie. Jak podało tureckie MSZ, żaden z pracowników placówki nie został ranny.

Szkody są także w ambasadzie Chin.

Władze szwajcarskie poinformowały, że w siedzibie Szwajcarskiej Agencji na rzecz Rozwoju i Współpracy szyby powypadały z okien. Pracownicy nie ucierpieli.

Polska nie ma ambasady w Afganistanie. Decyzją ministra spraw zagranicznych taka placówka przestała funkcjonować 31 grudnia 2014 roku. Okręg konsularny ambasady został włączony do okręgu konsularnego polskiej ambasady w New Delhi.

Talibowie: to nie my

Środowy zamach bombowy w Kabulu to najkrwawszy atak od miesięcy. Talibowie od lat próbują obalić wspierany przez USA afgański rząd i wprowadzić rządy islamistyczne. Talibowie od władzy zostali odsunięci w 2001 roku po inwazji pod wodzą Waszyngtonu.

Do tej pory żadna organizacja nie przyznała się do przeprowadzenia zamachu.

Rzecznik afgańskich talibów Zabihullah Mujahid zaprzeczył, by to jego organizacja zorganizowała atak. W wydanym oświadczeniu poinformował, że żaden talib nie wziął udziału w ataku. Jednocześnie potępił zamachy, których głównym celem są cywile.

Większość międzynarodowych wojsk została wycofana z Afganistanu w 2014 roku. Od tego czasu talibowie sukcesywnie podporządkowują sobie kraj. Obecnie - jak szacują Amerykanie - sprawują władzę na około 40 procent terytorium Afganistanu. Administracja prezydencka kontroluje prowincje centralne.

Prezydent USA Donald Trump ma w niedługiej przyszłości zdecydować o skierowaniu dodatkowych 3-5 tysięcy żołnierzy do Afganistanu - podaje Reuters. Mają oni wesprzeć około 10 tysięcy żołnierzy, będących na miejscu.

Do wybuchu doszło w pobliżu niemieckiej ambasady | mapy Google

Autor: arw,pk/gry, mtom / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: