Libia pogrążona w plemiennych walkach. Co miasto, to brygada


Po pięciu dniach walk plemiennych w zachodniej Libii walczące strony zawarły rozejm, jednak wciąż bardzo niespokojnie jest na południu kraju - donoszą światowe agencje. W niedzielę specjalny wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ Ian Martin wezwał władze do ochrony cywilów. Do tej pory konflikty plemienne spowodowały w Libii śmierć dziesiątków osób; setki są ranne.

Szef misji ONZ w Libii Ian Martin wezwał libijskie władze do wyjaśnienia przyczyn konfliktów i podjęcia wszelkich kroków w celu zapobieżenia eskalacji przemocy i zapewnienia cywilom ochrony oraz bezpieczeństwa.

Zintan kontra Szagiga

Od poniedziałku siły zachodniego miasta Zintan, dysponującego jedną z najsilniejszych brygad wojskowych w kraju, ostrzeliwały z broni ciężkiej miejscowość Szagiga, która w trakcie zeszłorocznej rewolucji do końca walczyła po stronie Muammara Kaddafiego. Konflikt pomiędzy obiema społecznościami rozpoczął się w zeszłym tygodniu, kiedy kontyngent wojsk z Zintanu został ostrzelany na terytorium kontrolowanym przez Szagigę. Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne.

"Ostrzeliwali szkoły, meczet, budynki mieszkalne"

Tego samego dnia doszło do odwetu ze strony Zintanu. - Zaatakowali nas, używając moździerzy oraz rakiet przeciwlotniczych. Ostrzeliwali szkoły, meczet, budynki mieszkalne. Nie dysponujemy bronią o takim zasięgu, ale jakoś musieliśmy się bronić - powiedział PAP Jusef, który trafił do szpitala w miejscowości Garian z ranami postrzałowymi kończyn.

W piątek w szpitalu było bardzo nerwowo. Ranni mieszkańcy miasta Szagiga byli pilnowani przez służby bezpieczeństwa, które z dużymi oporami wyraziły zgodę na rozmowę dziennikarzy z poszkodowanymi. Garian pomimo bliskich relacji z Zintanem przyjmował rannych niezależnie od ich przynależności klanowej. Regularna wymiana ognia trwała od poniedziałku. Jeszcze w piątek do szpitala byli przywożeni ranni. Liderzy jednego z klanów z Szagigi obawiali się, że ich miasto zostanie zrównane z ziemią. W rozmowie z PAP utrzymywali, że "nawet wojska rządowe, które zostały wysłane do opanowania sytuacji, popierają Zintan". W piątek późnym popołudniem na miejsce dotarła delegacja ministerstwa obrony, w sobotę dołączył również premier Abd ar-Rahim Chalid al-Kib, który wezwał strony do zawieszenia broni.

63 ofiary, 137 rannych

Lekarz ze szpitala w Garianie poinformował w niedzielę PAP, że zarejestrowano 62 ofiary śmiertelne oraz 137 rannych.

Wciąż nie jest rozwiązany również konflikt na południu Libii, w miejscowości Kufra, gdzie w zeszłotygodniowych walkach pomiędzy ludnością Tibu oraz plemionami arabskimi Zueja śmierć poniosło około 40 osób, a wiele zostało rannych.

Chociaż walki ustały i udało się ewakuować rannych, strony nie doszły do porozumienia. Według organizacji humanitarnych w każdej chwili może nastąpić ponowna eskalacja konfliktu.

Skąd to się wzięło?

Problemy rozpoczęły się w lutym tego roku, choć źródła antagonizmów należy szukać znacznie wcześniej. Przez lata Kaddafi dyskryminował Tibu, a kiedy rozpoczęła się rewolucja szybko wystąpili oni zbrojnie przeciwko pułkownikowi, licząc na poprawę swego położenia.

Jednak po upadku reżimu Arabowie z Zueja zaczęli walczyć z Tibu o kontrolę nad południowo-wschodnią granicą, w tym o zyski z handlu ludźmi, przemytu broni bądź ropy. W lutym tego roku z Bengazi przyjechała do Kufry grupa rewolucjonistów, rzekomo w celu udzieleniu pomocy w opanowaniu konfliktu. Szybko jednak porozumieli się z Arabami z Zueja i stanęli po ich stronie. Od tego czasu walki w Kufrze wybuchają regularnie, co kilka tygodni. Za każdym razem scenariusz jest podobny, rząd interweniuje, doraźnie powstrzymując dalszy rozlew krwi, ale nie proponując skutecznego rozwiązania długoterminowego.

Jasne warunki

Tibu stawiają jasne warunki, bez spełnienia których nie ma szans na podpisanie porozumienia pokojowego - m.in. powołanie komisji do zbadania zbrodni na Tibu, opuszczenie Kufry przez milicję z Bengazi i przejęcie przez armię kontroli nad regionem. W Libii, w której co kilka tygodni wybuchają konflikty z użyciem broni ciężkiej i giną ludzie, trudno wyobrazić sobie sprawne przeprowadzenie wyborów do konstytuanty, planowanych 7 lipca. Sytuację pogarszają coraz częstsze ataki na organizacje międzynarodowe czy przedstawicielstwa państw trzecich.

Autor: jak\mtom\k / Źródło: PAP