Liban "cuchnie" i protestuje. "Ludzie chcą upadku reżimu"


Tysiące demonstrantów machających libańskimi flagami i skandujących antyrządowe hasła zebrały się w sobotę na placu w centrum Bejrutu. Protestowano przeciwko przywódcom politycznym Libanu, którym zarzuca się niekompetencję i korupcję.

Podobna demonstracja przerodziła się w ubiegły weekend w zamieszki, a premier Tammam Salam zagroził, że poda się do dymisji. Mogłoby to doprowadzić do zaostrzenia sytuacji w kraju, który boryka się z trudnościami związanymi z wojną w sąsiedniej Syrii.

W sobotnim proteście uczestniczyli ludzie w różnym wieku, a nawet całe rodziny. W drodze do Placu Męczenników grano na instrumentach i śpiewano. Grupa protestujących wykrzykiwała "Rewolucja!" i wymachiwała libańskimi flagami. "Ludzie chcą upadku reżimu" - skandowała inna grupa, wykorzystując hasło z arabskiej wiosny z 2011 roku. Odśpiewano także hymn narodowy Libanu.

Protest był częścią akcji pod hasłem "Cuchniesz", która ruszyła, gdy libańskiemu rządowi nie udało się rozwiązać kryzysu śmieciowego. W połowie lipca zamknięto główne bejruckie wysypisko, a zalegające na ulicach śmieci przestały być wywożone.

Największy ruch w historii

Jak pisze agencja Reutera, zaistniała sytuacja doprowadziła do powstania największego ruchu protestacyjnego w historii Libanu, zorganizowanego niezależnie od partii wyznaniowych, które dominują na tamtejszej scenie politycznej.

Amnesty International zaapelowała w sobotę do libańskich władz, by te sprawdziły pojawiające się doniesienia o nadmiernym użyciu siły w ubiegłym tygodniu przez policję w celu rozpędzenia demonstrantów. Organizacja wezwała też siły bezpieczeństwa do powściągliwości.

W ubiegły weekend, by rozpędzić protestujących, policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Niektórzy z demonstrantów obrzucali policję kamieniami. Według AI rannych zostało ok. 400 osób, z czego 59 trafiło do szpitali. Protestujący oskarżyli o doprowadzenie do aktów przemocy prowokatorów, powiązanych z ruchami politycznymi.

Chcą dymisji i wyborów

Demonstranci domagają się dymisji ministra ochrony środowiska, przedterminowych wyborów parlamentarnych i rozwiązania kryzysu śmieciowego. Chcą też poprawy usług publicznych w kraju, którego mieszkańcy codziennie muszą znosić przerwy w dostawach prądu, a w lecie - brak bieżącej wody.

Polityczne spory z ostatnich tygodni i walka o władzę uniemożliwiły rządowi podejmowanie decyzji, m.in. na temat alternatywnych sposobów radzenia sobie z kryzysem śmieciowym, który jest oznaką głębszych problemów. Słabe władze są krytykowane za hamowanie rozwoju kraju. Na zaostrzenie wewnętrznych politycznych podziałów w Libanie duży wpływ ma konflikt w sąsiedniej Syrii.

Autor: ts//gry / Źródło: PAP