Lecą przez pół świata, żeby urodzić Amerykanina. FBI w hotelach dla matek

Dzieci rodzące się w USA dostają obywatelstwo "z urzędu"Shutterstock

W środę nad ranem agenci FBI weszli do kilkudziesięciu hoteli dla matek w jednym z miast południowej Kalifornii. Przebywają tam Chinki, przylatujące do USA, by rodzić swoje dzieci. Proceder trwa od lat, ale w ostatnim czasie przylotów kobiet z Państwa Środka odnotowano tyle, że sprawą zajęły się służby. Kobiety płacą wielkie sumy, by zapewnić dzieciom amerykańskie obywatelstwo, bo boją się, jak będzie wyglądało życie w Chinach w przyszłości.

„Hotele dla matek” to specjalnie przeznaczone dla kobiet przylatujących z zagranicy budynki, w których - przez nikogo nie niepokojone - mogą urodzić dzieci.

Chinki latają do USA. Cel: obywatelstwo dla dzieci

W tym celu do USA przybywają najczęściej Chinki, które za każdą taką podróż płacą od 15 do 50 tys. dolarów - podaje CNN, które przyjrzało się sprawie.

Powód, dla którego Chinki w ciąży przylatują do USA, jest prosty. Narodziny dziecka w tym kraju automatycznie skutkują przyznaniem mu obywatelstwa. W ten sposób Chinki najwyraźniej starają się zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci, a także swoją i całych rodzin.

Podróż nie jest tania, co - jak pisze CNN - oznacza, że z procederu korzystają zamożni obywatele Państwa Środka.

Spartańskie warunki

W środę nad ranem w trzech takich hotelach znaleziono w pokojach kilkanaście kobiet oczekujących na poród.

Jak wyjaśnili przedstawiciele władz i jak alarmowały od lat służby medyczne w Kalifornii - kobiety rodzą często bez obecności lekarzy, bez odpowiedniej opieki zdrowotnej i wiele razy z tego powodu dochodziło do tragedii.

Hotele są prowadzone nielegalnie, bo za takie „usługi” ich właściciele nie mogą pobierać opłat. Budynki nie są dostosowane do warunków, w jakich dziecko powinno przychodzić na świat.

Według oficjalnych statystyk, w 2008 r. w Kalifornii urodziło się w efekcie takich wycieczek 4200 niemowlaków przybyłych ze swoimi mamami z Chin. W 2012 r. było ich już 10 tysięcy.

Działacze praw człowieka w USA mówią, że za decyzjami rodzin z Chin o przylocie do USA stoi przede wszystkim strach przed brakiem żywności i zanieczyszczeniem powietrza, które - jak najwyraźniej sądzą - mogą w przyszłości doprowadzić do tego, że życie w Chinach stanie się zbyt trudne.

Problem z rodzącymi Chinkami miał też do niedawna Hong Kong. Chińskie miasto mające autonomiczny status w 2012 r. wprowadziło prawo, które skutecznie ograniczyło napływ do niego kobiet będących w ostatnim etapie ciąży. Urodzenie dziecka w Hong Kongu dawało im bowiem prawo do stałego pobytu. W 2011 r. połowa narodzonych w mieście dzieci pochodziła z Chin lądowych.

Autor: adso/ja / Źródło: CNN, The Telegraph

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock