Macron "przekona się, że Francja zrobić może o wiele mniej, niżby chciała"


Po wizycie premiera Izraela Benajmina Netanjahu w Paryżu francuscy komentatorzy zwracają uwagę na zdolności dyplomatyczne prezydenta Francji Emmanuela Macrona, polegające na "przekonywaniu i oczarowywaniu" zagranicznych partnerów. Obserwatorzy są jednak sceptyczni, jeśli chodzi o wpływ Francji na ewolucję konfliktów na Bliskim Wschodzie.

O "efektach prezydenckiej metody dyplomatycznej" pisze w poniedziałek dziennik "Le Figaro". Zdaniem komentatora Guillaume'a Tabarda podczas wizyt prezydenta USA Donalda Trumpa i premiera Netanjahu, "należących do grona najbardziej kontrowersyjnych przywódców państw demokratycznych", Macron pokazał nie tylko "zdolności przekonywania i oczarowywania". "Uściski z izraelskim premierem to nie była komedia. Tak samo jak zwracanie się doń 'Bibi' (zdrobnienie imienia Benjamin). (...) Macron wierzy, że ta wzniosła chwila (uroczystość upamiętniająca 75. rocznicę paryskiej łapanki Żydów) będzie się liczyć, gdy trzeba będzie uzyskać ustępstwa (ze strony Izraela)" – czytamy w "Le Figaro".

Wątpliwa rola Francji w rozwiązaniu problemów na Bliskim Wschodzie

Bruno Tertrais, wicedyrektor think tanku Fundacja na rzecz Badań Strategicznych uważa, że serdeczność, jaką demonstrowali Macron i Netanjahu podczas paryskiego spotkania, wynika z konkretnych przyczyn, wśród których premier Izraela najbardziej zapewne ceni oświadczenie prezydenta Francji, iż jest przeciwny "jednostronnemu uznaniu państwa palestyńskiego". Politolog sceptyczny jest natomiast co do roli, jaką może odegrać Francja w rozwiązaniu problemów na Bliskim Wschodzie. Jego zdaniem jeżeli w ogóle możliwa jest mediacja w konflikcie arabsko-izraelskim, to jedynym mediatorem mogą być Stany Zjednoczone. "Zarówno Jerozolima, jak i Ramallah gotowe są mówić o znaczeniu roli Francji i Europy dla rozwiązania ich problemów, ale w rzeczywistości jest to rola statysty" – powiedział Tertrais w wywiadzie dla radia France Info. Według politologa Alexandre'a Adlera "Emmanuel Macron dosyć szybko przekona się, że Francja zrobić może o wiele mniej, niżby chciała. A to dlatego, że sytuacja (w stosunkach izraelsko-palestyńskich) jest zablokowana i na krótką metę zadowalająca".

"Strony (konfliktu) nie mogą i nie chcą ze sobą rozmawiać, ale Palestyńczycy mają pokój w porównaniu z tym, co dzieje się w Syrii czy Jordanii, która jest na skraju wojny domowej" - ocenia Adler, dodając, że również w Syrii nie widzi miejsca na niezależną od Waszyngtonu akcję Paryża.

"Psychologiczne podejście" Macrona

Współprezes lewicowego ośrodka żydowskiego Centre Medem Emile Papiernik jest zdania, że podczas uroczystości paryskich, podobnie jak na konferencji prasowej, premier Netanjahu "był zadziwiająco spokojny".

Zdaniem tego działacza społecznego jest to wynik zarówno dobrego "psychologicznego podejścia" Macrona, jak i bardziej pragmatycznego podejścia szefa francuskiego państwa do konfliktów bliskowschodnich. Bardzo ważne – jak podkreśla Papiernik – jest zdecydowane stwierdzenie przez Macrona, że antysyjonizm to tylko maska dla antysemityzmu.

- Ani na krok nie ustąpimy przed antysyjonizmem, bo to nowa forma antysemityzmu - powiedział prezydent Francji podczas uroczystości upamiętniających 75. rocznicę paryskiej łapanki Żydów, którzy następnie trafili do niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady, w tym do Auschwitz.

Autor: arw\mtom/jb / Źródło: PAP