Myśleli, że bombardują kogoś innego. Rosjanie żądają od Amerykanów śledztwa

Aktualizacja:
[object Object]
Armia syryjska kontynuuje działania przeciw tzw. Państwu Islamskiemu. W ataku koalicji mieli zginąć jej żołnierze (wideo z 16 września)Reuters TV
wideo 2/23

Moskwa zażądała w niedzielę od Waszyngtonu przeprowadzenia skrupulatnego śledztwa w sprawie nalotu koalicji pod wodzą USA na pozycje wojsk rządowych koło miasta Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii. W wyniku ataku zginęło ok. 60 żołnierzy a rannych zostało ok. 100.

"Moskwa jest głęboko zaniepokojona tym, co się stało. Apelujemy do amerykańskich partnerów, by przeprowadzili, co już zapowiedzieli, skrupulatne śledztwo i podjęli kroki w celu skutecznego zapobieżenia w przyszłości podobnym incydentom" - oświadczyło rosyjskie MSZ. Rosyjski resort spraw zagranicznych pisze na swej stronie internetowej, że w tym, co się stało, widzi "następstwo uporczywej odmowy przez USA nawiązania ścisłej współpracy z Rosją w walce z tzw. Państwem Islamskim (IS), Dżabat Fatah al-Szam i innymi powiązanymi z nimi ugrupowaniami terrorystycznymi, do czego Moskwa wciąż namawia Waszyngton i co przewidują rosyjsko-amerykańskie ustalenia osiągnięte w Genewie 9 września". "Działania pilotów koalicji, jeśli - jak mniemamy - nie były podjęte z polecenia Waszyngtonu, mieszczą się między karalnym niedbalstwem a pobłażliwością wobec terrorystów z IS" - pisze rosyjskie MSZ.

Stany Zjednoczone wyraziły wobec rządu Rosji "ubolewanie z powodu niezamierzonych ofiar" sobotniego ataku lotnictwa koalicji wśród żołnierzy armii syryjskiej - oświadczył cytowany przez agencję Reutera wysokiej rangi funkcjonariusz rządu USA. W oświadczeniu przesłanym drogą mailową wspomniany funkcjonariusz, który zastrzegł sobie anonimowość, zapewnił, że Stany Zjednoczone będą nadal przestrzegać rozejmu w Syrii, równocześnie kontynuując działania bojowe przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS) i Al-Kaidzie.

Rozejm zagrożony

W związku ze zdarzeniem Rosjanie zażądali zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Doszło tam do wymiany wzajemnych oskarżeń między przedstawicielami Stanów Zjednoczonych a Rosją.

Podczas nadzwyczajnego posiedzenia, Ambasador USA przy ONZ Samantha Power powtórzyła wcześniejsze wyrazy ubolewania Waszyngtonu z powodu niezamierzonych ofiar spowodowanych przez ten nalot, ale równocześnie oskarżyła Rosję o "ostentację" i "działanie na pokaz" żądaniem zwołania Rady Bezpieczeństwa z tego powodu.

Natomiast przedstawiciel Rosji, amb. Witalij Czurkin oświadczył, że atak, w którym zginęło kilkudziesięciu syryjskich żołnierzy naraża na szwank rozejm wynegocjowany przez Moskwę i Waszyngton.

Strona amerykańska bada okoliczności ataku "i jeśli ustalimy, że rzeczywiście uderzyliśmy w syryjski personel wojskowy, to nie było to naszym zamiarem i oczywiście ubolewamy, że doszło do ofiar śmiertelnych" - powiedziała Power dziennikarzom po posiedzeniu Rady.

"Tani chwyt"

Równocześnie jednak oświadczyła, że decyzja Rosji zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa była "cyniczna i pełna hipokryzji" bowiem Moskwa nie oburzała się na zabijanie cywilów w Syrii przez wojska rządowe.

Jak dodała Power, reżim Baszara el-Asada "często stosował broń chemiczną i torturował tysiące więźniów, ale Rosja nigdy wyrażała oburzenia ani nie domagała się pilnych posiedzeń Rady Bezpieczeństwa z tego powodu". Wezwała Rosję do "rezygnacji z tanich chwytów" i do realizacji tego co wynegocjowaliśmy z nią w dobrej wierze".

Czurkin z kolei, odpowiadając na pytania dziennikarzy, oskarżył Waszyngton o pogwałcenie zobowiązania powstrzymania się od ataków na pozycje syryjskich wojsk rządowych. Dodał, że jego zdaniem ostatni incydent jest "złym znakiem" dla przyszłości niedawno wynegocjowanego rozejmu w Syrii. - Jeśli to co mówiła dzisiaj ambasador Power jest jakąś wskazówką możliwej reakcji Waszyngtonu, to mamy poważny kłopot - dodał. Zdaniem rosyjskiego dyplomaty Waszyngton powinien poczekać na rozpoczęcie za dwa dni planowanej współpracy wojsk USA i Rosji w Syrii, a nie dokonywać „lekkomyślnej operacji”.

Zginęło 62 żołnierzy

Według dowództwa syryjskich wojsk rządowych w rezultacie sobotniego ataku lotnictwa koalicji pod wodzą USA w rejonie miasta Dajr az-Zaur, zginęło 62 żołnierzy a ok. 100 zostało rannych. Zniszczono też sprzęt bojowy, w tym trzy czołgi i trzy transportery opancerzone. Przedstawiciele sił zbrojnych USA informowali, że nalot został natychmiast wstrzymany, kiedy strona rosyjska przekazała, iż celem mogły być pozycje armii syryjskiej. Wskazali też, że przed rozpoczęciem nalotu informowali o nim stronę rosyjską. Podkreślono, że siły koalicji były przekonane, iż atakują pozycje Państwa Islamskiego (IS). Amerykanie zapewnili, że koalicja nie zaatakowałaby rozmyślnie oddziału armii syryjskiej. Zapowiedzieli też zbadanie okoliczności sobotniego nalotu. Port lotniczy w Dajr az-Zaur i część tego miasta kontroluje armia syryjska, natomiast przylegające tereny są opanowane przez IS. W Syrii obowiązuje od poniedziałku rozejm, ogłoszony w ramach planu uzgodnionego przez Rosję i Stany Zjednoczone. Plan przewiduje zawieszenie broni przez siedem dni, począwszy od 12 września, a następnie rozpoczęcie przez USA i Rosję skoordynowanych działań przeciw ekstremistom z Państwa Islamskiego oraz Dżabat Fatah al-Szam (dawnego Frontu al-Nusra), którzy nie są objęci rozejmem.

Autor: jaz,kło//gak / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: public domain | US Air Force

Tagi:
Raporty: