Kilkuset imigrantów wyrzuconych z obozu

Aktualizacja:

Francuska policja zatrzymała kilkuset imigrantów, w tym 132 małoletnich, podczas likwidacji nielegalnego obozowiska w porcie Calais. Doszło do przepychanek z obrońcami praw człowieka. Akcję na żywo pokazywały stacje telewizyjne. W "dżungli", jak nazywane było miejsce, na możliwość nielegalnego wyjazdu do Wielkiej Brytanii czekały setki imigrantów, głównie z Afganistanu, Iranu i Pakistanu.

Francuscy urzędnicy podali, że zatrzymano 278 imigrantów, w tym 132 nieletnich (wiek szacowano na podstawie deklaracji zatrzymanych). W grupie aresztowanych imigrantów nie było ani jednej kobiety. Zatrzymano też niektórych działaczy organizacji praw człowieka, którzy protestowali. Szef policji w Calais Pierre de Bousquet de Florian ocenił, że operacja zakończyła się sukcesem.

Przepychanki i rezygnacja

Policję przywitała w Calais tłumna demonstracja i okrzyki "będziemy walczyć" (po angielsku). Na miejsce przyjechali działacze praw człowieka. Od rana trwały przepychanki. Obrońcy praw człowieka trzymali się pod ramię, tworząc żywy łańcuch, chroniący stojących za nimi imigrantów. Funkcjonariusze policji siłą wyrywali z tej grupy pojedyncze osoby.

Sami imigranci nie stawiali oporu. Funkcjonariusze odprowadzali ich spokojnie do busów, które zabrały ich do Calais. Tam ma zająć się nimi wymiar sprawiedliwości.

Nie schronienie, a "obóz przemytników"

Na miejscu pojawił się także francuski minister ds. imigracji Eric Besson. Władze francuskie argumentowały, iż koczowisko nie jest placówką humanitarną, lecz obozem stworzonym przez gang przemytników ludzi. - Nie pozwolimy, by we Francji panowało prawo dżungli - powiedział Besson we wtorek rano w wywiadzie dla radia RTL. Likwidacji obozowiska domagali się od dłuższego czasu okoliczni mieszkańcy, oskarżając koczujących tam ludzi o rozboje i kradzieże.

Rząd Francji ogłosił decyzję o likwidacji "dżungli" w ubiegłym tygodniu, m.in. ze względów epidemiologicznych. W obozie setki ludzi mieszkają w namiotach i budach ze sklejki czy kartonu, oczekując na szansę wyjazdu. Zdaniem władz, większość została sprowadzona do Francji przez gangi, zajmujące się przemytem ludzi.

Grozi im wydalenie

Pod Calais koczowało - według stacji BBC - ponad 1500 ludzi. Po zapowiedzi likwidacji obozowiska na miejscu pozostało około 300 imigrantów. Jeden z nich - 24-letni nauczyciel angielskiego z północnego Afganistanu - ujawnił, że za przerzucenie go z Afganistanu do Calais zapłacił 10 tys. euro.

Francuski minister ds. imigracji Eric Besson powiedział w poniedziałek na unijnym spotkaniu w Brukseli, że około 180 mieszkańców obozowiska wystąpiło o udzielenie im prawa azylu we Francji, a 180 innych przyjęło ofertę pomocy francuskiego rządu w powrocie do kraju pochodzenia. Pozostali - jak zapowiedział Besson - będą przymusowo wydalani z Francji.

Obozowisko w Calais powstało w 2002 roku, gdy zamknięto w tym mieście ośrodek Czerwonego Krzyża dla imigrantów.

Komentatorzy przypuszczają, że wielu imigrantów, którzy opuścili Calais wcześniej, założy gdzieś w pobliżu nowe nielegalne obozowisko.

Źródło: PAP, BBC