Katastrofa najnowszego wojskowego dzieła Airbusa. Wzrosła liczba ofiar


Co najmniej cztery osoby zginęły w wypadku wojskowego samolotu transportowego Airbus A400M w pobliżu lotniska w Sewilli na południu Hiszpanii. Nowa maszyna, która przechodziła właśnie testy, była przeznaczona dla Turcji.

A400 rozbił się około półtora kilometra od pasa startowego lotniska międzynarodowego San Pablo w Sewilli. Znajduje się tam duża fabryka Airbusa, w której są montowane wojskowe transportowce.

Rozbita maszyna miała odbyć lot testowy przed przekazaniem do odbiorcy. Chwilę po starcie rozpoczęła zakręt, z którego już nie wyszła i pod dużym kątem uderzyła w pole. Lokalne media podawały, że załoga przed katastrofą sygnalizowała problemy techniczne.

Służby ratownicze próbują ustalić, ile osób znajdowało się na pokładzie. Według lokalnych mediów byli to hiszpańscy pracownicy Airbusa. Wcześniej ratownicy informowali, że zginęło trzech ludzi, dwóch zostało ciężko rannych, a los dwóch osób nie jest znany. Nieco później władze Andaluzji przekazały, że na miejscu wypadku znaleziono czwarte zwęglone ciało. - Przekazujemy głębokie wyrazy współczucia. Byli naszymi współobywatelami - powiedział premier Mariano Rajoy. W związku z katastrofą hiszpański premier odwołał zaplanowane spotkania polityczne na Teneryfie w ramach kampanii przed wyborami lokalnymi 24 maja.

Samolot miał pełne zbiorniki paliwa, więc po rozbiciu natychmiast stanął w ogniu. Słup gęstego czarnego dymu był widoczny z centrum Sewilli.

Airbus powołał komórkę kryzysową

Na krótko wstrzymano pracę lotniska w Sewilli dla ruchu komercyjnego. Strażacy z lotniska zostali skierowani na miejsce katastrofy. Wszystkie loty do Sewilli zostały przekierowane do Malagi i portu lotniczego Jerez. W związku z katastrofą Airbus powołał komórkę kryzysową - poinformował rzecznik konsorcjum.

Model A400M nie jest na razie eksploatowany przez hiszpańskie wojsko. Według hiszpańskich mediów Madryt zawarł umowę na zakup 27 maszyn, z których pierwszy miał trafić do wojska już w przyszłym roku.

Po sobotniej katastrofie brytyjskie ministerstwo obrony w ramach środków ostrożności wstrzymało eksploatację swoich dwóch samolotów A400M.

Tak miała wyglądać trajektoria lotu rozbitego A400

Długie narodziny Atlasa

A400 nazywany oficjalnie Atlas, jest najnowszym i największym dziełem militarnej części koncernu Airbus. Maszyna powstawała w bólach przez ponad dwie dekady. Początki programu budowy tej maszyny sięgają jeszcze lat 80., kiedy na fali tworzenia różnych wspólnych przedsięwzięć zbrojeniowych kraje europejskie postanowiły wspólnymi siłami zbudować również nowy ciężki samolot transportowy. Maszyna miała przewozić 40 ton ładunku na duże odległości i móc startować z krótkich prowizorycznych lotnisk. Prace nad przyszłym Atlasem napotkały jednak na szereg problemów technicznych i finansowych. Dużym wyzwaniem okazało się stworzenie odpowiednich silników turbośmigłowych, bowiem tak dużych nigdy w Europie Zachodniej nie konstruowano. Samolot okazał się mieć też sporą nadwagę. Maszyna spełniająca wszystkie założone wymogi co do prędkości, zasięgu czy możliwości startu z krótkich pasów była zbyt ciężka, aby móc przewieźć maksymalny ładunek. Problemu nie udało się do końca rozwiązać i zamiast 40 ton A400 może udźwignąć 37 ton. Dużym problemem dla programu było znaczne zmniejszenie zamówień przez państwa europejskie i przekroczone koszty. W efekcie samolot stał się droższy niż początkowo zakładano. Dziesięć lat temu program był bliski całkowitego skasowania.

Ostatecznie wszystkie problemy udało się przezwyciężyć i A400 oficjalnie wszedł do służby w 2013 roku. Airbus ma zamówienia na łącznie 174 maszyny z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Turcji, Belgii, Luksemburga i Malezji. Dotychczas klientom dostarczono 12.

Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP