Jego film sprowokował atak na konsulat USA. Reżyser się ukrywa


Izraelski filmowiec, którego dzieło wywołało zamieszki w Egipcie i Libii, w których zginęła czwórka Amerykanów, ukrył się. Mieszkający w Kalifornii Sam Bacile oświadczył, że jest mu przykro z powodu ataku na konsulat w Bengazi, ale nadal uważa islam za "rak".

Wypowiadając się we wtorek przez telefon ze swej kryjówki 56-letni filmowiec podkreślał, że jego film był z założenia prowokacyjną deklaracją polityczną potępiającą islam.

Wątpliwe dzieło Bacile, kalifornijski deweloper, mówi o sobie, iż jest izraelskim Żydem. Wierzy, że jego film pomoże Izraelowi, odsłaniając przed światem wady islamu. - Islam to rak. Koniec i kropka - powtarzał wielokrotnie. Dwugodzinny film pt. "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów), który Bacile reżyserował i do którego napisał scenariusz, kosztował 5 milionów USD. Jego produkcję sfinansowano z pomocą ponad 100 żydowskich donatorów - powiedział filmowiec. Mahomet jest w tym filmie przedstawiony jako oszust, nieodpowiedzialny kobieciarz, który aprobował molestowanie seksualne dzieci. Kilkunastominutowy fragment filmu krąży w internecie. Dzieło Bacile należy zaliczyć do filmów kategorii mocno amatorskich, źle wyreżyserowanych i zagranych.

Bacile ujawnił, że nakręcił swój film w ciągu trzech miesięcy latem 2011 roku. Zagrało w nim 59 osób, ekipa filmowa liczyła ok. 45 osób. W całości film został pokazany tylko raz, w tym roku, w prawie pustym kinie w Hollywood - powiedział reżyser.

Agresywna reakcja

Sprawa nabrała jednak nowego znaczenia, gdy mieszkający w USA egipski chrześcijanin nagłośnił sprawę w ojczyźnie. Sprawę podchwyciły media i błyskawicznie doszło do gwałtownych zamieszek.

Muzułmanie są przeciwni jakiemukolwiek przedstawianiu wizerunków Mahometa, a obrażanie go wywołuje ich gniew i oburzenie. W 2005 roku karykatury Mahometa opublikowane przez jedną z duńskich gazet wywołały protesty i zamieszki w wielu krajach muzułmańskich.

Boi się o rodzinę

Bacile przyznał, że przykro mu, iż ofiarą oburzenia, jakie w Libii wywołał jego film, padli Amerykanie. Uznał jednak, że zawiodły systemy bezpieczeństwa i że "Ameryka powinna coś z tym zrobić". Konsultant zatrudniony przy produkcji tego filmu, Steve Klein, powiedział, że reżyser obawia się o członków swojej rodziny mieszkających w Egipcie. Bacile odmówił komentarza. Klein ujawnił, że ostrzegał reżysera, iż może się on stać "następnym Theo van Goghem". Van Gogh, holenderski filmowiec, został zabity przez muzułmańskiego ekstremistę w 2004 roku za nakręcenie filmu, odebranego jako obraza islamu.

Autor: mk//gak/k / Źródło: PAP

Raporty: