Gorąca granica, sporne wyspy, rywalizacja handlowa. Powstanie nowy antychiński sojusz?

Powstrzymać Chiny - to cel wielu państw w regionieLuo Shaoyang

Szef japońskiej dyplomacji zakończył właśnie wizytę w Indiach, podczas której rozmawiał na temat wzmocnienia współpracy obronnej. Zarówno Tokio jak i Delhi czują się zagrożone sporami granicznymi z Pekinem oraz szybką modernizacją chińskiej armii. Ale otwarcie antychińska polityka może im się nie opłacać.

Fumio Kishida, minister spraw zagranicznych Japonii, wezwał Indie do zacieśnienia współpracy marynarek obu państw, aby "wspólnie brać na siebie odpowiedzialność za ochronę otwartości i stabilności mórz". Współpraca ta miałaby być jednym z trzech filarów japońsko-indyjskiego partnerstwa, obok coraz mocniejszych więzów gospodarczych oraz podzielanych wartości demokratycznych. Innymi słowy, strona japońska chce zacieśnienia gospodarczej i wojskowej współpracy z Indiami w oparciu o wspólne interesy, takie jak swoboda żeglugi, wzrost wymiany handlowej oraz powstrzymywanie rosnących w siłę Chin.

Azjatycki "game changer"

Wizyta Kishidy jest kolejną odsłoną coraz bliższych relacji pomiędzy drugą i trzecią największa azjatycką gospodarką, co można było obserwować zwłaszcza przez kilkanaście ostatnich miesięcy. O zaangażowaniu obu państw świadczyć mogą choćby niedawne wizyty najwyższego szczebla. W listopadzie 2013 do Indii przybył japoński cesarz Akihito wraz z małżonką, czyniąc pierwszą tego typu wizytę odkąd przeszło 2600 lat temu powstało cesarstwo Japonii. W styczniu 2014 japoński premier Shinzo Abe był specjalnym gościem na uroczystościach z okazji indyjskiego Dnia Republiki, zaś zaledwie pół roku później z pierwszą wizytą zagraniczną do Japonii udał się nowy indyjski premier, Narendra Modi. W rezultacie dwustronne relacje podniesione zostały do poziomu "Specjalnego Strategicznego i Globalnego Partnerstwa", podpisano porozumienie obronne na rzecz regionalnej stabilności oraz zapewniono warty 35 miliardów dolarów pakiet japońskich inwestycji w indyjską gospodarkę.

Japonia stała się jedynym państwem, relacje z którym Indie niemal bez zakłóceń rozwijały w ciągu ostatnich 20 lat. Szczególne znaczenie dla dalszego ich zacieśniania mają również personalia obecnych premierów Indii i Japonii. Narendra Modi od dawna znany jest jako osoba pozostająca w świetnych kontaktach biznesowych z Japończykami, zaś Shinzo Abe nazywany bywa wręcz "indiofilem" ze względu na swoje osobiste zaangażowanie w relacje z Delhi. Objęcie przez obu sterów władzy okrzyknięte zostało w światowych mediach jako "game changer", czyli wydarzenie, które może zmienić układ sił w Azji Wschodniej.

Narendra Modi i Shinzo Abe ponoć świetnie się dogadująUtcursch

Sojusz w cieniu Chin

Nie jest tajemnicą, że istnieje duży gospodarczy potencjał współpracy Indii i Japonii, który oba państwa starają się wykorzystać. Niedofinansowana i dostająca zadyszki gospodarka Indii potrzebuje zagranicznych inwestorów i technologii, zaś pogrążona w stagnacji i z wielkim trudem rozkręcana gospodarka Japonii potrzebuje nowych rynków zbytu. Jednak kwestie gospodarcze stały się fundamentem, na którym próbuje się zbudować również współpracę polityczną i wojskową. Oba państwa skłania do tego postawa Chin, które wielkim nakładem sił i środków modernizują swoją armię, podczas gdy nierozwiązane pozostają liczne spory terytorialne.

Przebieg lądowej granicy indyjsko-chińskiej pozostaje sporny na niemal całej jej długości, ogniskując się zwłaszcza w zajętym przez Chiny regionie Aksai Chin oraz zajętym przez Indie stanie Arunachal Pradesh. Spór Japonii z Chinami dotyczy z kolei przynależności kontrolowanych przez nią wysp Senkaku na morzu Wschodniochińskim, znanych w Chinach pod nazwą Diaoyu. Gospodarki zarówno Delhi jak i Tokio uzależnione są również od bezpieczeństwa morskich szlaków handlowych, dla których widzą zagrożenie w coraz silniejszej chińskiej flocie.

Poczucie zagrożenia ze strony Chin skłania więc oba państwa do połączenia sił i wspólnej troski o swoje bezpieczeństwo. Gdy pod koniec 2013 roku Chiny doprowadziły do wzrostu napięcia w relacjach z Japonią (i wieloma innymi państwami regionu), ogłaszając swoją strefę identyfikacji obrony powietrznej na całym Morzu Wschodniochińskim, Indie zdobyły się na gest solidarności i udzieliły Tokio poparcia. Gest miał tym większy wydźwięk, że w samym czasie zorganizowano drugie w historii ćwiczenia marynarek wojennych Indii i Japonii (JIMEX). Regularnie wraca również sprawa toczących się rozmów na temat wzajemnych zakupów uzbrojenia, m.in. dostarczenia indyjskiej armii japońskich samolotów-amfibii ShinMaywa US-2.

W kontekście przeciwstawiania się rosnącej dominacji Chin w Azji Wschodniej zbliżenie Japonii i Indii może być również częścią szerszego antychińskiego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i Australią. Te cztery państwa podpisały w 2007 roku luźne porozumienie dotyczące współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Na jego mocy organizowane są wspólne manewry marynarek wojskowych znane pod nazwą Malabar oraz prowadzony jest dialog na poziomie ministerialnym. Zainspirowana przez Amerykanów współpraca czterech demokratycznych państw, USA, Japonii, Indii i Australii, widziana jest często jako sojusz mający powstrzymywać ewentualne zagrożenie ze strony Chin oraz gwarantować bezpieczeństwo pozostałym państwom Azji Wschodniej.

Gospodarka przede wszystkim

Ale bliska współpraca polityczna i wojskowa, będąca mniej lub bardziej otwarcie wymierzona w powstrzymywanie Chin, stanowi również duże niebezpieczeństwo. Japonia posiada już sojusz wojskowy z USA i bardzo napięte relacje z Pekinem, w związku z czym proponowanie Indiom antychińskiego sojuszu wpisuje się w jej wieloletnią politykę. Jednak Indie utrzymują poprawne stosunki dwustronne z Chinami i nie mogą sobie pozwolić na poważne ich nadwerężenie.

Dla Indii najkorzystniejsze byłoby rozróżnienie kwestii gospodarczych, w których są chętne do pełnej współpracy z Japonią, oraz politycznych, w których zachowają dalece idącą wstrzemięźliwość w obawie przed popsuciem relacji z Chinami. Przykład takiej polityki dały z resztą niedawno same Stany Zjednoczone, porozumiewając się z Chinami w sprawach gospodarczych i ochrony środowiska, pomimo utrzymujących się problemów politycznych.

Podejście to wydaje się być coraz wyraźniejsze także w przypadku polityki indyjskiej, gdy mimo postępów w relacjach z Japonią na polu gospodarczym, zabrakło porozumienia w wielu innych kwestiach, takich jak nawiązanie współpracy w zakresie cywilnej energetyki jądrowej. Negocjacje w tej sprawie przedłużają się i wielu zaczyna wątpić czy na przeszkodzie w osiągnięciu porozumienia stoją kwestie techniczne, czy raczej brak politycznej woli ze strony Indii. Jeszcze wyraźniej było to widoczne w przypadku zaproponowanej przez Tokio formuły 2+2, czyli regularnych spotkań szefów dyplomacji i obronności obu państw, którą Delhi otwarcie odrzuciło.

W powstrzymywaniu się Indii przed zbyt dalece idącą współpracą polityczno-wojskową z Japonią pomagają z resztą same Chiny. Pierwszy telefon, który po swoim zaprzysiężeniu na stanowisku premiera otrzymał Narendra Modi, był właśnie z Pekinu, w którym szef chińskiego rządu obiecywał dalece idące rozszerzenie współpracy gospodarczej. We wrześniu ubiegłego roku do Indii przybył z wizytą również prezydent Xi Jinping, który jednocześnie kusił podpisywanymi porozumieniami gospodarczymi oraz przestrzegał przed przyjmowaniem antychińskiego kursu – nieprzypadkowo w trakcie jego wizyty doszło do incydentów na spornym odcinku granicy. Już obecnie Chiny są jednym z najważniejszych partnerów handlowych Indii, a wymiana handlowa z nimi jest niemal czterokrotnie większa niż z Japonią.

Właśnie dlatego sojusz Indii z Japonią jest mało prawdopodobny, a perspektywy dalszej współpracy ograniczone przede wszystkim do niekontrowersyjnych kwestii gospodarczych. Tokio, które całkiem poważnie chciałoby stworzyć wymierzony w Chiny pakt demokratycznych państw w Azji Wschodniej, nie byłoby w stanie zrekompensować Hindusom strat wynikających z pogorszenia ich relacji z Chinami. Dla Indii perspektywa sojuszu z Japonią nie wydaje się więc tak kusząca, a stanowi raczej próbę wzmocnienia swojej pozycji w relacjach dwustronnych z Chinami. Zwłaszcza, że Narendra Modi doszedł do władzy obiecując rodakom skupienie się na naprawie gospodarki, czemu nie będzie służyć prowokowanie jakichkolwiek kryzysów międzynarodowych.

Autor: Maciej Michałek/mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Luo Shaoyang