Jak głęboki kryzys przeżywa Bundeswehra? Urzędnicy zablokowali zakup lodówek


Jak cokolwiek ma grać w niemieckiej armii, jeżeli minister obrony nie może przeforsować kupna lodówki dla żołnierzy zdanych w swych jednostkach póki co wyłącznie na stołówkę? - pyta w niedzielnym komentarzu "Die Welt". Dziennik opisuje kolejną "aferę" związaną z działaniem Bundeswehry. Tym razem nie chodzi o awarie samolotów latających do Iraku, a o udostępnienie żołnierzom sprzętu AGD w ich jednostkach. "W wojsku istnieje poważny konflikt interesów między żołnierzami i cywilnymi urzędnikami" - pisze gazeta.

Nowe myśliwce nie latają, bo mają dziury w powłokach, których nie zauważono na żadnym etapie ich produkcji, helikoptery nie latają, bo wojskowych nie stać na regularne przeglądy, a dodatkowo niezależni eksperci wykazali w raporcie, jaki trafił już do ministerstwa obrony 140 innych "problemów i zagrożeń" podkopujących nadzieję w działanie i możliwości Bundeswehry.

Lodówka to zbyt duży problem

I jakby tego było mało - wygląda na to, że szefowa resortu Ursula von der Leyen, słysząca od kilku dni, że jest najgorszym ministrem obrony w historii, nie będzie nawet w stanie zapewnić swoim żołnierzom dostępu do lodówek, który im przed wieloma miesiącami obiecała.

Von der Leyen chciała bowiem jakiś czas temu zyskać kilka "plusów" wśród wojskowych i zdecydowała o stworzeniu programu wprowadzenia zmian w jednostkach tak, by żołnierze czuli się w nich bardziej "jak w domu" - pisze "Die Welt". Gazeta tłumaczy, że chodziło m.in. o to, by wojskowym zapewniono "w świetlicach telewizory z płaskimi kineskopami" oraz "kuchnie z lodówkami".

Okazało się jednak, że poproszeni o opinię w tej sprawie cywilni urzędnicy odpowiedzialni za przestrzeganie norm sanitarnych w wojsku, uznali żołnierzy za niezdolnych do "regularnego czyszczenia lodówek i otworów wentylacyjnych" w kuchniach. Powinno się to odbywać co 14 dni, a wobec "niemożliwości kontrolowania tych działań" przez urzędników sanitarnych, których jest po prostu za mało, zamontowanie lodówek w jednostkach Bundeswehry w całym kraju staje się problematyczne i należy z niego zrezygnować - wyjaśnili urzędnicy, cytowani przez "Die Welt".

Konflikt kompetencji w Bundeswehrze

Tygodnik pyta w związku z tym o to, jak w ogóle ma funkcjonować niemiecka armia, której cywilni urzędnicy rzucają kłody pod nogi wojskowym, gdy tymczasem - ustawowo - są odpowiedzialni za to, by mieli oni wszystko, czego im trzeba.

W sytuacji, w której "Niemcy nie potrafią wypełnić wszystkich zobowiązań w ramach funkcjonowania NATO, a poza szkoleniem Kurdów w Iraku, misją powietrzną nad krajami bałtyckimi, w Afganistanie oraz Republice Środkowoafrykańskiej, dodatkowo spadnie na nich prawdopodobnie zadanie wyjazdu na wschodnią Ukrainę i kontrolowanie granicy z Rosją" - cichy, niezrozumiały i mający swe źródło w nieujawnionym miejscu konflikt wewnątrz armii "paraliżuje jej działanie" - dodaje "Die Welt".

Dziennik zauważa, że w tej sytuacji w ogóle nie dziwi to, że niemieccy żołnierze nie mogą szkolić się, walczyć i wypełniać zadań na międzynarodowych misjach w stopniu, w jakim powinni - na sprzęcie, który nie zawodzi.

Absurdalny przypadek zablokowania decyzji o zakupie i umieszczeniu w jednostkach wojskowych lodówek pokazuje jak na dłoni to, że "w armii panuje konflikt kompetencji między żołnierzami i administracją". Nie wiadomo nawet do końca, w jakiej mierze jest za to odpowiedzialna minister Ursula von der Leyen - konkluduje "Die Welt".

Autor: adso//kdj / Źródło: Die Welt