Tragedia w dmuchanym zamku, świadkowie mówią o wybuchu. Nie żyje dziewczynka


Sześcioletnia dziewczynka zmarła, a sześcioro dzieci zostało rannych po tym, jak dmuchany zamek, w którym się bawiły, najprawdopodobniej eksplodował. Wypadek miał miejsce w ogrodzie przy restauracji w Caldes de Malavella w północno-wschodniej Hiszpanii.

W nadmuchiwanym zamku ustawionym w restauracyjnym ogrodzie w niedzielę po południu bawiła się grupa dzieci w wieku od 3 do 11 lat. Według relacji świadków w pewnym momencie prawdopodobnie doszło do eksplozji, w wyniku której dzieci zostały wyrzucone w powietrze. Upadły na ziemię w odległości 10-20 metrów od zamku.

Rannych zostało siedmioro dzieci. Karetkami i śmigłowcami przetransportowano je do szpitali. Niestety, najciężej poszkodowana w wypadku sześcioletnia dziewczynka zmarła.

Dwoje dzieci jest wciąż w ciężkim stanie, a czworo ma lżejsze obrażenia.

Świadkowie mówili o huku

Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, czy dmuchany zamek z nieznanych na razie powodów eksplodował, czy też raczej był słabo przytwierdzony do podłoża i porwał go wiatr. Burmistrz Caldes de Malavella, Salvador Balliu, oświadczył hiszpańskiej agencji prasowej EFE, że nie jest pewne, że doszło do wybuchu, ale z kolei klienci restauracji mówili o huku.

Zamek przemieścił się na odległość około 40 metrów.

Jaume Matas, właściciel restauracji, w której ogrodzie stała nadmuchiwana atrakcja, zapewniał, że zamek był nowy i ustawiono go zaledwie dwa miesiące temu. Nie potrafił jednak wyjaśnić okoliczności tragedii i nie wie, czy zamek eksplodował, czy też porwał go wiatr, ponieważ - jak tłumaczył - nie widział samego wypadku.

Autor: pk//man/jb / Źródło: El Pais