Wymiana ognia na granicy z Libanem. Zginęło trzech żołnierzy

Aktualizacja:

Stacjonujący na południu Libanu żołnierz sił pokojowych ONZ i dwóch żołnierzy izraelskich zginęło w środę w wyniku wymiany ognia między siłami izraelskimi a bojownikami Hezbollahu.

Atak Hezbollahu przewidywaliśmy dziś rano (czytaj analizę Macieja Tomaszewskiego)

- Jeden żołnierz sił pokojowych nie żyje - poinformował rzecznik Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFIL) Andrea Tenenti.

Oświadczył, że trwa śledztwo ws. śmierci żołnierza. Do zdarzenia doszło w pobliżu spornych Farm Szeba.

UNIFIL liczy 10 tys. żołnierzy sił pokojowych.

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy poinformował, że zginął obywatel jego kraju. Miał 36 lat i pochodził z Malagi. Strona hiszpańska podała, że żołnierz zginął z powodu izraelskiego ostrzału artyleryjskiego i nalotów, które przeprowadzono w ramach działań odwetowych.

Siły Zbrojne Izraela podały, że w wymianie ognie zginęło także dwóch izraelskich żołnierzy. Kilku wojskowych po stronie Izraela miało także odnieść rany. Źródła Reutersa w szpitalu twierdzą, że ich obrażenia nie zagrażają życiu.

Wymiana ognia na granicy

Specjalny wysłannik ONZ w Libanie holenderski dyplomata Sigrid Kaag wezwał obie strony do powstrzymania się od wszystkich działań, które mogą destabilizować sytuację w regionie.

Wcześniej w środę na granicy izraelsko-libańskiej doszło do wymiany ognia, gdy oddziały Hezbollahu ostrzelały konwój wojsk izraelskich. W odpowiedzi na ten atak artyleria Izraela ostrzelała przygraniczne terytoria.

W opublikowanym oświadczeniu Hezbollah poinformował, że bojownicy ostrzelali kilka izraelskich pojazdów wojskowych. Podkreślili, że akcja pociągnęła za sobą ofiary "w szeregach wroga". Operację miała przeprowadzić grupa nazywająca siebie "bohaterskimi męczennikami Kunajtiry" - co zdaniem agencji Associated Press może oznaczać, że była to operacja odwetowa za izraelski nalot na terytorium Syrii z 18 stycznia.

Izraelskie wojsko podało natomiast, że jego pojazd został trafiony przeciwpancernym pociskiem rakietowym wystrzelonym z terytorium Libanu. W wyniku eksplozji rany odniosło czterech żołnierzy. Siły zbrojne dodały, że w rejon zdarzenia wysłano śmigłowce wojskowe. Okoliczna ludność została poinstruowana, by ze względów bezpieczeństwa pozostała w domach.

Źródła w libańskich siłach bezpieczeństwa przekazały, że Izrael w odpowiedzi ostrzelał terytoria przygraniczne. 25 pocisków miało spaść na pola uprawne. Nie wiadomo, czy w wyniku ataku ktoś ucierpiał.

Przeszukują tunele

Wojsko izraelskie rozpoczęło też w środę operację szukania tuneli przy granicy z Libanem, które mają być wykorzystywane przez bojowników szyickiego ugrupowania Hezbollah do przerzutu ludzi i sprzętu. "W związku z obawami mieszkańców sprawdzamy okolice. Nie mamy informacji wywiadowczych potwierdzających, że Hezbollah wykopał tunele, ale wszystko jest możliwe. To pierwszy raz, kiedy prowadzimy tego typu operację na taką skalę" - podało źródło w wojskach izraelska.

Ludność cywilna Izraela zamieszkująca strefę przygraniczną donosiła w ostatnim czasie, że słychać spod ziemi dochodzące podejrzane odgłosy, które mogą świadczyć, iż bojownicy Hezbollahu kopią tunele.

Wymiana ognia po ostrzałach

Do środowej wymiany ognia doszło w kilka godzin po tym, jak w odwecie za ostrzał okupowanych przez Izrael Wzgórz Golan izraelska armia ostrzelała stanowiska syryjskiej artylerii. We wtorek z terytorium Syrii odpalono rakiety na Wzgórza Golan, okupowane od 1967 roku przez Izrael. Na skutek tego ataku nikt nie ucierpiał.

Sytuacja w regionie jest napięta po tym, jak 18 stycznia w wyniku nalotu izraelskich sił powietrznych zginęło w Syrii 12 osób, w tym sześciu członków libańskiego Hezbollahu, a także sześciu Irańczyków, wśród nich generał. Władze w Teheranie od lat wspierają i finansują działalność szyickiego ugrupowania, które zaangażowało się w syryjską wojnę domową po stronie reżimu w Damaszku.

Autor: asz,pk//gak / Źródło: PAP