"Symbol zniewolenia", "akt bojowy, prowokacja". Dziś decyzja ws. zakazu burkini


Naczelny Sąd Administracyjny Francji orzeknie w piątek, czy utrzymać czy też znieść zakaz noszenia burkini, który wprowadziło w ostatnim czasie 15 nadmorskich kurortów. Tymczasem premier Francji Manuel Valls opowiedział się za zakazem, bo jego zdaniem taki strój kąpielowy dla muzułmanek jest "symbolem zniewolenia kobiet". Zapowiedział walkę z "religijnymi symbolami".

W czwartek Conseil d'Etat rozważał wniosek obrońców praw człowieka ws. zniesienia zakazu burkini w położonym nad Morzem Śródziemnym Villeneuve-Loubet.

Decyzja sądu, która ogłoszona zostanie w piątek po południu, nie będzie dotyczyć jednak legalności wprowadzenia takiego zakazu przez samorządy. Sąd zdecyduje jedynie, czy istnieje podstawa do natychmiastowego i czasowego zawieszenia zakazu. Miałby on funkcjonować do momentu ostatecznego ustalenia, czy był on legalny.

Reuters wyjaśnia w depeszy, że francuski sąd będzie rozważał w piątek dwie sprawy: czy zakaz samorządów dla burkini jest jawnym naruszeniem wolności obywatelskich i czy uraża kogoś na tyle, by przepis natychmiast zawiesić.

Ostateczna decyzja co do podstawy prawnej zakazu może zająć kilka miesięcy. Taka procedura ma pomóc uniknąć sytuacji, w których prawo poważnie naruszające wolności obywatelskie pozostawało w mocy przez kilka miesięcy, czy nawet lat ze względu na przeładowane sądy.

Valls: symbol zniewolenia kobiet

Francuski rząd zdaje się być podzielony ws. zakazu dla burkini w niektórych kurortach. Pochodząca z Maroka minister edukacji oświadczyła, że debata przybiera rasistowski wymiar i jest używana dla celów politycznych. Z kolei minister zdrowia stwierdziła, że świeckość Francji wcale nie oznacza odrzucenia religii.

Teraz głos ws. burkini zabrał sam premier Manuel Valls. - Musimy toczyć zdecydowaną walkę z radykalnym islamem, tymi religijnymi symbolami, które wkradają się w przestrzeń publiczną - stwierdził w rozmowie z francuską telewizją BFMTV. - Dla mnie burkini to symbol zniewolenia kobiet.

"Prowokacja"

Były prezydent Francji, który ogłosił start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, powiedział z kolei dziennikowi "Le Figaro", że Francja pod rządami prezydenta Francoisa Hollande'a stała się zbyt bojaźliwa.

- Burkini to akt polityczny, akt bojowy, prowokacja. Kobiety, które to noszą, sprawdzają Republikę - oświadczył.

Inne kraje chcą zakazów

Francja to jedyny kraj w Europie, gdzie po serii zamachów rozpoczęła się debata nad zakrywaniem przez muzułmanki ciała.

W Niemczech w otoczeniu kanclerz Angeli Merkel pojawił się pomysł wprowadzenia częściowego zakazu noszenia w przestrzeni publicznej nikabu i chust. W Austrii skrajna prawica wezwała do zakazu dla burek, które zakrywają twarz i ciało. Podobne głosy są słyszalne w Szwajcarii. Zakaz dla burkini skrytykował w czwartek burmistrz Londynu muzułmanin Sadiq Khan, argumentując, że nikt nie powinien rozkazywać kobietom, w co mają się ubierać. - Nie sądzę, by było to dobre - stwierdził Khan w rozmowie z "Evening Standard". - Jedną z zalet Londynu jest to, że my zwyczajnie tolerujemy różnice, szanujemy je i korzystamy z nich.

Autor: pk/gry / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: