Eurosceptycy będą głośniejsi, ale realnie wciąż bez znaczenia

Eurosceptycy zdobywają przyczółek w europarlamencie
Eurosceptycy zdobywają przyczółek w europarlamencie
TVN 24
Partie tradycyjne zachowują zdecydowaną przewagęTVN 24

Dania, Francja, Grecja i Wielka Brytania - w tych krajach partie eurosceptyczne wygrały wybory do Parlamentu Europejskiego. W kilku innych zdobyły pojedyncze miejsca. Łącznie eurosceptycy będą mieli około stu mandatów, ale według zapowiedzi nie stworzą wspólnego frontu, lecz podzielą się na mniejsze frakcje. Ich głos będzie bardziej słyszalny, ale UE z drogi integracji nie zawrócą.

Według wstępnych wyników europejskich wyborów sceptycy odnieśli swoje największe zwycięstwo w historii, przyciągając rekordowo dużo wyborców.

Według szefa Komisji Europejskiej Martina Schulza są to "po prostu rozczarowani ludzie", którzy stracili zaufanie do UE. Jego zdaniem powinno to dać dużo do myślenia tradycyjnym proeuropejskim partiom, które nadal zdecydowanie dominują w europarlamencie.

Historyczny wynik...

Największe i najbardziej widowiskowe sukcesy eurosceptycy odnieśli w Danii, Francji i Wielkiej Brytanii. Tam zdobyli większość głosów. Silną pozycję zdobyła również grecka skrajna lewica, która wygrała wybory w swoim kraju. Po kilka, lub pojedyncze głosy, zdobyły również eurosceptyczne partie w Polsce, Holandii czy Austrii.

Według wstępnych wyników przeciwnicy UE mogą liczyć ogólnie na około sto miejsc w europarlamencie, na 766 ogólnie. To najlepszy wynik w historii tego rodzaju partii. Nie przełoży się to jednak na konkretne decyzje podejmowane w przyszłych latach przez UE.

Eurosceptycy, będący w większości skrajną prawicą lub lewicą, najprawdopodobniej nie stworzą wspólnej frakcji (odpowiednik klubu parlamentarnego w polskim Sejmie), które decydują o kontroli europarlamentu. Nie będą w stanie zagrozić nadal wyraźnie dominującym chadekom i socjalistom.

... ale podziały pozostają

Dla eurosceptyków w europarlamencie już na początku źle wróży to, że największe ugrupowania przed wyborami nie przejawiały chęci do współpracy. Przywódca zwycięskiej w Wielkiej Brytanii Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, Niel Farage, dystansował się od dominującej we Francji partii narodowej Marie Le Pen, czy mającej silną pozycję w Holandii ksenofobicznej partii Geerta Wildersa (która ostatecznie osiągnęła słaby wynik).

Według Brytyjczyka, większość pozostałych partii eurosceptycznych jest "zbyt radykalnych", lub są wiązane z antysemityzmem lub ksenofobią. Zdaniem Farage'a, powiązanie jego partii z takimi ugrupowaniami byłoby klęską. Le Pen i Wilders mieli natomiast iść do wyborów wspierając się nawzajem, jednak tak się nie stało i oboje przywódców przestało się pokazywać razem.

Nie zapowiada się również na dobrą współpracę Farage'a z Kristianem Dahlem z Duńskiej Partii Ludowej. Ten pierwszy chce kompletnie oderwać się od UE, a ten drugi jedynie cofnąć ją w rozwoju do podstawy, czyli współpracy gospodarczej.

Trudno też będzie o współpracę wymienionych wyżej skrajnych prawicowców ze zwycięskim w Grecji ugrupowaniem SYRIZA, które również krytycznie zapatruje się na UE, ale jest partią skrajnej lewicy reprezentującą ruchy komunistyczne, trockistowskie, maoistyczne czy alterglobalistyczne.

Krajowe "trzęsienia ziemi"

Jest możliwe, że zachęcone dobrym wynikiem w wyborach eurosceptyczne partie skrajnej prawicy nawiążą szeroką współpracę i stworzą swoją frakcję. Nawet jeśli im się to uda, to nadal będzie ona miała maksymalnie około stu członków. Stałaby się tym samym trzecią siłą w Parlamencie Europejskim.

Pozostałe frakcje są w większości proeuropejskie. Chadecy, liberałowie, socjaliści i zieloni nadal będą mieli zdecydowaną przewagę, kontrolując ponad 500 europarlamentarzystów.

Dobry wynik w wyborach na pewno da jednak eurosceptykom upragnioną większą obecność w mediach i bardziej słyszalny głos. Tak jak dotychczas byli z rzadka zauważanym marginesem, tak teraz na pewno będą częściej dostrzegani.

Największe znaczenie zwycięstwa populistycznych eurosceptyków mają w ich własnych krajach. We Francji i Wielkiej Brytanii pokazuje to ostre rozczarowanie rządzącymi ugrupowaniami oraz tradycyjną opozycją. Jak stwierdził francuski premier Manuel Valls, skrajna prawica urządziła na francuskiej scenie politycznej "trzęsienie ziemi".

Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl, Reuters, BBC, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Europarlament

Raporty: